Wybory 2020. Karta wyborcza jak kartka papieru? Ekspert: To bezwartościowe dokumenty
Rząd drukuje karty wyborcze, choć wciąż nie ma rozporządzenia, jak powinny wyglądać pakiety. Pojawiają się jednak doniesienia o przeciekach, a rzekome karty wyborcze ktoś rozrzucił na ulicy w Głogowie. - To po prostu papier, który nie jest chroniony żadnym przepisem prawa - mówi nam profesor Marek Chmaj.
05.05.2020 | aktual.: 05.05.2020 16:23
Najpierw rzekomo oryginalny pakiet wyborczy zaprezentował kandydat na prezydenta Stanisław Żółtek. Podczas konferencji prasowej oświadczył, że jego sztab otrzymał pakiet od pracownika firmy, która zajmuje się ich pakowaniem. Norbert Czarnek, szef sztabu wyborczego Żółtka, wyjaśniał, że pracownik ten dostarczył pakiet "w poczuciu obywatelskiego obowiązku", gdy zobaczył, że "karta do głosowania nie ma żadnych zabezpieczeń".
Poczta Polska zawiadomiła wtedy ABW o wycieku pakietu wyborczego. Tydzień później, w poniedziałek, policjanci z Głogowa dostali zgłoszenie o kartkach, które przypominają karty wyborcze i leżą rozrzucone na ulicy. Wciąż nie wiadomo, czy karty są autentyczne. Widać na nich nazwiska kandydatów, biało-czerwony pasek i pieczęć.
Jakie właściwie konsekwencje może ponieść ktoś, ktoś dzisiaj wszedłby w posiadanie pakietu wyborczego, a potem skopiował go nawet w kilkuset egzemplarzach? - Żadne, bo to nie jest dokument, to jest po prostu papier, który nie jest chroniony żadnym przepisem prawa - wyjaśnia w rozmowie z WP profesor Marek Chmaj.
Wybory prezydenckie 2020. PKW nie wie, jak wyglądają karty. Senat też się nie dowiedział
Oficjalnie wciąż nie wiadomo, jak ma wyglądać karta wyborcza. Podczas obrad senackich komisji szef PKW stwierdził, że nie ma "żadnej wiedzy na temat kosztów, kształtu karty". Jacek Sasin nie chciał też udostępnić projektu kart senackiej komisji ustawodawczej, o czym informował jej przewodniczący Krzysztof Kwiatkowski. Ustawa zaś przewiduje, że minister aktywów państwowych, czyli Jacek Sasin, ma w rozporządzeniu określić wzór karty do głosowania i zlecić sporządzenie pakietów wyborczych.
- Rozporządzenie wydawane jest na podstawie ustawy. Skoro nie ma ustawy, to nie ma rozporządzenia - wyjaśnia krótko profesor Marek Chmaj.
Dlatego samą decyzją o wydrukowaniu kart oburzeni są politycy opozycji. Sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński nazwał to "kpiną z prawa, z wyboru, z demokracji i z Polaków". Mówił, że wydruk kart według "bliżej nieokreślonego wzoru" to przejaw łamania nie tylko konstytucji, ale również kodeksu karnego. Cezary Tomczyk ocenił, że decyzja o wydruku kart jest "absolutnie bezprawna".
Policja prowadzi dochodzenie. Ekspert: To po prostu papier
Policja z Głogowa informuje nas, że funkcjonariusze znaleźli na ulicy kilkanaście rzekomych kart wyborczych. - Prowadzimy w tej sprawie postępowanie, policjanci interweniowali, zebrali te karty, sporządzili dokumentację - mówi WP rzecznik KPP w Głogowie Bogdan Kaleta. - Dochodzenie prowadzimy w kierunku artykułu 248 Kodeksu karnego - precyzuje.
Artykuł 248 Kodeksu karnego dotyczy fałszowania dokumentów wyborczych, za co grozić mogą nawet trzy lata lata więzienia. Ale czy w obecnej sytuacji można mówić o tym, że taka karta wyborcza jest dokumentem wyborczym?
- Na dzień dzisiejszy są to bezwartościowe dokumenty - ocenia profesor Marek Chmaj. - To, że rząd pokątnie drukuje ten papier, nie oznacza, że za jego powielanie grożą obecnie jakiekolwiek sankcje. Ktokolwiek, kto dzisiaj ten papier powiela, nie popełnia przestępstwa - stwierdza.
Wybory 2020. Wciąż nie wiadomo, kiedy się odbędą
W najbliższą środę Sejm ma głosować nad poprawkami Senatu do ustawy o korespondencyjnych wyborach prezydenckich. - Jeżeli Sejm odrzuci poprawki Senatu i uchwali ustawę, to pozostanie kwestia, czy można zalegalizować coś, co już zostało opublikowane - mówi profesor Chmaj. - I dokumentom, które nie mają charakteru prawnego, nadać taki charakter - dodaje.
- Mamy również kwestię taką, że jeśli wzory wypłynęły, może stanowić to zachętę do przestępstw przeciwko wyborom, bo wystarczy przecież ściągnąć z internetu kartę i sobie wydrukować. Będziemy nam groziło dokonanie fałszerstwa - ostrzega profesor. - Poza tym pakiety zostały wydrukowane za środki publiczne, a zatem sam ich wydruk to przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - podsumowuje.
Na 5 dni przed oficjalnym terminem wyborów prezydenckich nadal nie wiadomo, czy i w jaki sposób zostaną przeprowadzone. Przez ostatni miesiąc Senat rozpatrywał projekt ustawy o wyborach korespodencyjnych. Połączone senackie komisje zarekomendowały odrzucenie go w całości.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl