Wrze w bałkańskim kotle. "Tykająca bomba, karty rozdają Rosjanie"
- Gdybyśmy mieli kolejny punkt zapalny, który miałby rozlać się na kolejne tereny, to sytuacja będzie naprawdę trudna. Nikt nie chciałby kolejnej pełnoskalowej wojny, bo ani świat, ani Europa mogliby tego nie udźwignąć - mówi w rozmowie z WP płk Andrzej Kruczyński, były oficer GROM-u.
Co najmniej 41 żołnierzy KFOR (międzynarodowe siły pokojowe NATO, działające na terenie Kosowa - red.) zostało rannych w trwających starciach z serbskimi demonstrantami w Zvečan w północnym Kosowie.
Etniczni Serbowie próbowali opanować siedziby władz lokalnych w Kosowie po tym, jak w ubiegłym tygodniu burmistrzowie albańskiego pochodzenia wkroczyli do swoich biur w eskorcie policji. Prezydent Serbii wygłosił orędzie, a NATO wystosowało pilny komunikat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektórzy z Włochów, służących w ramach KFOR, zostali trafieni koktajlami Mołotowa, inni doznali złamań. Głos w tej sprawie zabrał także rzecznik NATO. "NATO zdecydowanie potępia niesprowokowane ataki na oddziały KFOR w północnym Kosowie, w wyniku których wielu z nich zostało rannych. Takie ataki są całkowicie niedopuszczalne" - czytamy w komunikacie.
I dalej: "Przemoc musi natychmiast ustać. Wzywamy wszystkie strony do powstrzymania się od działań, które jeszcze bardziej podsycają napięcia, oraz do zaangażowania się w dialog. KFOR podejmie wszelkie niezbędne działania w celu utrzymania bezpieczeństwa i będzie nadal działać bezstronnie, zgodnie ze swoim mandatem na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych nr 1244 z 1999 r." - czytamy w komunikacie rzecznika NATO opublikowanym w poniedziałek po godz. 19:30.
"Kocioł bałkański"
Płk Andrzej Kruczyński, były oficer GROM-u, uczestnik działań specjalnych i misji zagranicznych, m.in. w Kosowie, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że to, co się dzieje w Kosowie to "tykająca bomba" od wielu lat.
- Możemy się w tym regionie spodziewać, niestety, wszystkiego - dodaje. I przypomina, że był w Kosowie w 1999 roku, kiedy Polska wstępowała do NATO. Później misja musiała się ewakuować do Macedonii. - Mniej więcej od tamtego momentu mówi się o tzw. kotle bałkańskim. Wiele osób straciło życie i było mnóstwo nieszczęść po jednej i po drugiej stronie - przypomina płk Kruczyński.
"Ani świat, ani Europa mogliby tego nie udźwignąć"
Wojskowy podkreśla, że nie jest tajemnicą, że "karty rozdają tam Rosjanie". - Chcą zrobić wszystko, by to był kolejny punkt zapalny. Żeby mniej mówiło się o rosyjskich niepowodzeniach w Ukrainie, a oczy świata zwróciły się w inne miejsca - ocenia.
- Mam nadzieję, że ktoś nad tym zapanuje. Być może trzeba będzie wysłać tam kolejne siły, wzmocnić kontyngenty, które tam są. Gdybyśmy mieli kolejny punkt zapalny, który miałby rozlać się na kolejne tereny, to sytuacja będzie naprawdę trudna. Nikt nie chciałby kolejnej pełnoskalowej wojny, bo ani świat, ani Europa mogliby tego nie udźwignąć - prognozuje pułkownik.
"Eskalacja jest bardzo wysoka"
Prof. Daniel Boćkowski, ekspert ds. bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że "we wszystko, co dzieje się na tamtym obszarze, w taki czy inny sposób zaangażowana jest Federacja Rosyjska". - Nie ma co do tego wątpliwości - dodaje.
- W Kosowie pojawiają się osoby bezpośrednio z Serbii, a nie tylko osoby, które mieszkają na miejscu. Atak przy użyciu ładunku wybuchowego również był przygotowany przez kogoś z zewnątrz - ocenia prof. Boćkowski.
I dodaje, że eskalacja jest bardzo wysoka. - To, mówiąc brutalnie, "urok" tego miejsca. Cały czas tam się tli, cały czas problemy są nierozwiązane. Od tamtego roku niewiele się zmieniło. Przypomnijmy, że w ostatni dzień lipca 2022 roku świat obiegła informacja o napięciach na granicy Kosowa i Serbii. Pojawiły się wówczas wieści o starciach z policją czy blokadach na drogach.
"Obie strony musiałyby zrobić reset"
- Sprawy są zamiatane pod dywan i co jakiś czas wyłażą, w zależności od tego, kto w danym momencie chce na tym skorzystać - dodaje ekspert. I podkreśla, że "Rosja ma nadal swoje wpływy w środowisku serbskim i kosowskim oraz, w takich przypadkach, często chętnie korzysta, wzmacniając wydarzenia w przestrzeni informacyjnej". - Kiedy iskra się pojawia, działają jak dmuchawa kowalska, by to jak najmocniej rozniecić - podkreśla.
Zapytany, czy tykająca bomba bałkańska może wybuchnąć, odpowiada: - Nie sądzę, by którakolwiek ze stron chciała pójść na konfrontację. Ani jedna, ani druga strona nie potrafi jednak rozwiązać kluczowego problemu, czyli ludności. Ilość zaszłości, problemów wewnętrznych jest tak duża, że obie strony musiałyby zrobić reset.
- Serbia powoli zmienia swoją politykę. Także jeśli chodzi o postrzeganie Rosji jako jedynego gracza, na którym warto się opierać. Nieprzewidywalność Rosji nie gwarantuje właściwego wsparcia. Serbia musi na nowo się układać, także w Europie - dodaje ekspert.
Polscy żołnierze w Kosowie
Na stronach Wojska Polskiego zamieszczone zostało oświadczenie Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych na temat bieżącej sytuacji bezpieczeństwa w rejonie działania Polskiego Kontyngentu Wojskowego KFOR w Kosowie. KFOR to międzynarodowe siły pokojowe NATO, działające na terenie Kosowa w ramach operacji wsparcia pokoju Joint Guardian.
Jak czytamy, PKW KFOR w Kosowie liczy około 300 żołnierzy. Poinformowano również, że "w związku z dynamicznie zmieniającą się sytuacją bezpieczeństwa w regionie, polscy żołnierze zaangażowani są w realizację zadań prewencyjnych oraz zabezpieczenie budynków administracji publicznej w gminie Zvečan". A w samych tych działaniach bierze udział około 100 żołnierzy i ponad 20 pojazdów.
Jak podano, żaden z polskich żołnierzy nie odniósł obrażeń ani nie wymagał pomocy lekarskiej w związku z zaognioną sytuacją. Oraz zastrzeżono, że "z uwagi na bardzo skomplikowane uwarunkowania geopolityczne i społeczne oraz brak transparentności działań, wskazane jest zachowanie wstrzemięźliwości w ocenie dalszego rozwoju sytuacji bezpieczeństwa w regionie i przygotowywanie się do realizacji różnych scenariuszy wynikających z mandatowych zadań PKW".
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski