Wraca sprawa tłumaczki Donalda Tuska. "To polityczna pokazówka"
Sąd Okręgowy w Warszawie 25 listopada rozpatrzy zażalenie ws. zwolnienia z tajemnicy służbowej Magdaleny Fitas-Dukaczewskiej, tłumaczki Donalda Tuska, która uczestniczyła m.in. w rozmowach z Władimirem Putinem po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Kobieta uważa, że to element kampanii politycznej przed jesiennymi wyborami.
Pod koniec lipca br. prokuratura po raz kolejny zdecydowała o zwolnieniu Fitas-Dukaczewskiej z tajemnicy zawodowej. W marcu sąd okręgowy uchylił pierwszą decyzję prokuratora. Sąd motywował swoją decyzję faktem, że "prokurator w wystarczającym stopniu nie uzasadnił istnienia przesłanki dobra wymiaru sprawiedliwości" dla zwolnienia tłumaczki z tajemnicy zawodowej. W rozmowie z Onetem Magda Fitas-Dukaczewska zwraca uwagę, że odebrano jej prawo do złożenia zażalenia w tej sprawie.
Kobieta otrzymała wiadomość o kolejnym postanowieniu prokuratury 23 lipca, jednak miała zaplanowaną podróż do USA. - Jeszcze przed wylotem zdążyłam wysłać pismo do prokuratury, że w dniach 23 lipca-15 sierpnia przebywam na zaplanowanym od czterech miesięcy urlopie za granicą i nie mam możliwości odbioru korespondencji. Do pisma dołączyłam kopię biletów - tłumaczy.
Po powrocie z urlopu Fitas-Dukaczewska nie otrzymała awiza przypominającego, a list został zwrócony do prokuratury po dwóch tygodniach. - Mój pełnomocnik zwrócił się o ponowne przesłanie mi postanowienia, bym mogła się do niego ustosunkować. Dziś prokuratura uznała, że to pierwotne postanowienie zostało do mnie prawidłowo doręczone. Pozbawiono mnie w ten sposób prawa do złożenia zażalenia - wyjaśnia tłumaczka.
Zdaniem kobiety, takie działanie "uprawdopodabnia tezę, że wszystko zostało tak zaplanowane, by posiedzenie sądu odbyło się w środku kampanii wyborczej". Fitas-Dukaczewska wspomina, że podobna sytuacja miała miejsce przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Była tłumaczka Donalda Tuska twierdzi, że takie postępowanie jest typowe dla wymiaru sprawiedliwości, który, jej zdaniem, jest kontrolowany przez obóz rządzący. - Jeżeli w obecnej kadencji Sejmu władzy nie podoba się wynik głosowania, to zarządza się reasumpcję, dziś prokuratura również liczy na korzystny rezultat, kiedy sprawa zostanie rozpatrzona przez inny skład - ocenia. - To jest pokazówka w środku kampanii politycznej. Nie mam innego, logicznego wytłumaczenia - dodaje.
Przypomnijmy, Fitas-Dukaczewska jest świadkiem w śledztwie dotyczącym decyzji podejmowanych bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej i dotyczących jej badania. Ma również rozstrzygnąć, czy czołowi politycy ówczesnego rządu nie działali na szkodę interesu RP. Za to przestępstwo grozi do 10 lat więzienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl