Wojna w PiS. Kaczyński "upokorzył profesora Legutkę i zażądał rezygnacji"

Jarosław Kaczyński zażądał, by Ryszard Legutko zrezygnował z przewodniczenia delegacji PiS w Parlamencie Europejskim - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Politycy nieoficjalnie mówią o "skrajnym upokorzeniu", a dotknięty profesor ogłosił kolegom, że nie chce już startować. Prezes zażądał też innych dymisji i poinformował, że kandydaci sami mają opłacić kampanię.

Jarosław Kaczyński żąda dymisji w swoim środowisku. Politycy PiS nieoficjalnie mówią o "upokorzeniu" europosła Ryszarda Legutki
Jarosław Kaczyński żąda dymisji w swoim środowisku. Politycy PiS nieoficjalnie mówią o "upokorzeniu" europosła Ryszarda Legutki
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Paweł Supernak
Patryk Michalski

13.02.2024 | aktual.: 13.02.2024 13:26

Ubiegłotygodniowe spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z europosłami przy Nowogrodzkiej zelektryzowało wielu członków partii.

Źródła Wirtualnej Polski w PiS twierdzą, że rozmowy rozpoczęły partyjną wojnę o wpływy w Parlamencie Europejskim. Cztery niezależne źródła potwierdzają nam, że prezes PiS podczas wystąpienia zażądał, by prof. Ryszard Legutko zrezygnował z przewodniczenia delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. - Powiedział przy wszystkich, że Legutko nie ma już jego rekomendacji i wsparcie przekazuje Dominikowi Tarczyńskiemu - mówi jeden z naszych rozmówców.

- Prezes wdeptał profesora w ziemię - dodaje drugi rozmówca WP. - Legutko został skrajnie upokorzony, był w szoku, że tak jest traktowany - potwierdza kolejny. Politycy PiS relacjonują, że profesor honorowo przyjął decyzję prezesa, ale jednocześnie ogłosił, że nie jest już zainteresowany startem do Parlamentu Europejskiego z list PiS.

Jak dowiaduje się Wirtualna Polska na tym samym spotkaniu Jarosław Kaczyński ogłosił, że przyszli kandydaci do Parlamentu Europejskiego mają sobie sami opłacić kampanię, bo PiS w opozycji nie ma pieniędzy na ich wspieranie. Kierownictwo partii w zgryźliwym tonie sugerowało, że większość stać na kampanię, bo europosłowie dorobili się w euro.

Prezes PiS zażądał również - ponownie - pilnej rezygnacji Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego oraz Gabriela Beszłeja, sekretarza generalnego EKR [grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów - red.].

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Politycy PiS wskazują na Morawieckiego i Bielana

Źródła WP w PiS twierdzą, że za partyjną wojną i walką o wpływy w Parlamencie Europejskim stoją Mateusz Morawiecki i Adam Bielan.

- To jest ich zamach na stanowiska. Morawiecki potrzebuje stanowisk i wpływów dla swoich ludzi, dlatego chce wysadzić Gabriela Beszłeja i wsadzić na sekretarza EKR byłego ambasadora Polski przy Unii Europejskiej Andrzeja Sadosia. Na razie jednak formalne zmiany się nie zaczęły, bo Beszełej i Wojciechowski stawiają opór - mówi nam ważny polityk PiS.

Inny rozmówca z PiS zwraca uwagę, że EKR (czyli europejska grupa, w której jest PiS) to "ważny zasób" na chudsze lata w opozycji.

W 2021 roku portal oko.press informował, że w sekretariacie EKR pracowali wówczas m.in. córka byłego szefa MSZ Jacka Czaputowicza, Magdalena Czaputowicz, oraz syn sekretarki Jarosława Kaczyńskiego ("pani Basi"), Marcin Skrzypek, rzeczniczką polskiej delegacji była Marta Lipińska, córka Adama Lipińskiego, wiceprezesa NBP.

- Morawiecki z Bielanem szykują miejsca swoim, a prezes PiS dokonuje zmian m.in. z ich inspiracji. To pokazuje, że Jarosław Kaczyński jest pod ich silnym wpływem, mimo że "frakcja profesorska" jest wściekła na Morawieckiego i czuje się dotknięta - twierdzi źródło WP w PiS.

Politycy PiS przekazują sobie, że z kandydowania zrezygnował też Tomasz Poręba, który po tarciach w PiS zrezygnował z funkcji szefa sztabu w kampanii parlamentarnej.

- Poręba zastępował Legutkę, więc przekazał, że w związku z decyzją Kaczyńskiego, on też się wycofuje - potwierdza współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.

PiS "koloruje" rzeczywistość

Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie nie podało powodów zmian na stanowisku przewodniczącego delegacji i nie ujawnia wewnętrznych sporów.

Przedstawiciele PiS mówią WP, że nie godzą się na "kolorowanie rzeczywistości" i "propagandowe komunikaty", dlatego opowiadają o wewnętrznym sporze. Politycy z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego drwią z partyjnego przekazu, który ukazał się w sprzyjającym PiS portalu wPolityce.pl.

W sobotę w anonimowym tekście podpisanym przez "wu-ka" można przeczytać, że "Jarosław Kaczyński podjął decyzje o zdynamizowaniu działań jego formacji na forum europejskim i światowym". W kolejnym zdaniu przekazano, że "nowym szefem delegacji Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim ma zostać poseł do PE Dominik Tarczyński".

Napisano również "zmiana także na stanowisku Sekretarza Generalnego grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim - tu Gabriela Beszłeja ma zastąpić Andrzej Sadoś od 2018 do 2023 ambasador RP przy Unii Europejskiej".

- Formalna zmiana nie nastąpiła i nie wszystkim w partii te roszady się podobają. Nie ma co pudrować rzeczywistości, bo na razie partia upokarza ludzi - puentuje ważny polityk PiS.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1755)