Wojna na pełną skalę? Alarmujące słowa z USA
Wojna na pełną skalę Izraela z Hezbollahem, wspieranym przez Iran, byłaby katastrofalna dla obu stron. Ta libańska grupa od lat przygotowuje się na taki scenariusz i posiada przytłaczającą siłę - stwierdzili amerykańscy eksperci Daniel Byman i Seth G. Jones w analizie dla magazynu "Foreign Policy".
Ostatnie ataki
Niedawne ataki Izraela na dowódcę wojskowego Hezbollahu Fuada Szukra oraz lidera Hamasu Ismaila Hanijego w Bejrucie mogą zwiastować eskalację na Bliskim Wschodzie. Te ataki miały miejsce po nalocie rakietowym Hezbollahu na izraelskie Wzgórza Golan. Zginęło wówczas 12 dzieci i młodzieży. Według autorów "FP" istnieje możliwość, że obie strony zdecydują się unikać dalszego konfliktu, jednak szanse na to wydają się niewielkie.
Możliwość otwartej wojny
"Chociaż otwarta wojna byłaby niszczycielska, i tak może nadejść. Trudno jest wyważyć przemoc, a ataki odwetowe mogą stworzyć niebezpieczny krąg napędzający konflikt" - ostrzegli Daniel Byman, profesor waszyngtońskiego Georgetown University, i Seth G. Jones, który kieruje programem bezpieczeństwa narodowego w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych w Waszyngtonie (CSIS).
Wyjątkowe wyzwanie
Potencjalny pełnowymiarowy konflikt z Hezbollahem stanowiłby dla Izraela znaczące zagrożenie i wyzwanie niewidziane od lat. Jego ludność musiałaby się zmierzyć z zakłóceniami większymi niż te po ataku Hamasu 7 października 2023 r. Jednak izraelska armia, przygotowująca się do takiej wojny od dawna, prawdopodobnie spowodowałaby znaczne zniszczenia w Libanie - ocenili eksperci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zagrożenia i szanse migracji do Europy. Eksperci mają swoje teorie
USA i rola Iranu
Stany Zjednoczone powinny kontynuować wysiłki w kierunku deeskalacji, ale powinny być również przygotowane na ich niepowodzenie oraz skupić się na ograniczeniu wpływów Iranu w konflikcie i przekazaniu Hezbollahowi, że USA zdecydowanie poprą Izrael - podkreślili Byman i Jones. Dodali, że otwarta wojna mogłaby ogarnąć również Irak i Syrię, gdzie operują wspierane przez Iran bojówki. Izrael musiałby się także liczyć z atakami jemeńskich rebeliantów Huti, kolejnej proirańskiej siły w regionie.
Hezbollah - niebezpieczny przeciwnik
Autorzy przypomnieli, że Hezbollah jest jedną z najlepiej uzbrojonych, niepaństwowych armii na świecie, posiadając od 120 do 200 tys. pocisków. Choć większość z nich to proste rakiety czy drony, grupa ma również irańskie pociski balistyczne Fateh-110, które mogą uderzyć na całym obszarze Izraela. Te rakiety Iran dostarczył Rosji na potrzeby wojny w Ukrainie, według doniesień wywiadowczych. Bojownicy Hezbollahu mają doświadczenie bojowe, zdobyte podczas walk po stronie reżimu prezydenta Baszara al-Asada w Syrii.
Hezbollah jest znacznie bardziej niebezpiecznym przeciwnikiem niż Hamas, z którym izraelskie wojsko walczy od niemal 10 miesięcy w Strefie Gazy - podkreślono w analizie "FP".
Hezbollah vs Hamas. Historia konfliktu
Hezbollah od dekad toczy z Izraelem konflikt o zmiennej intensywności, a w 2006 r. doszło między nimi do ponad miesięcznej wojny. Izraelska armia, przygotowująca się do kolejnego poważnego starcia z tą grupą, zapewne działałaby sprawnie i brutalnie - stwierdzili Byman i Jones. Zwrócili jednak uwagę, że mimo przewagi technologicznej i siły ognia, izraelskie wojsko jest również zmęczone długotrwałym konfliktem w Strefie Gazy. Braki w amunicji i częściach zamiennych oraz długo trwająca służba rezerwistów obciążają społeczeństwo i gospodarkę.
Znaczenie dronów
Ważnym czynnikiem kształtującym przebieg ewentualnego konfliktu będzie wykorzystanie dronów przez obie strony - wskazali eksperci. Powiedzieli, że wojna w Ukrainie uwypukliła, w jakim stopniu bezzałogowce mogą zmienić charakter współczesnego pola bitwy. Zaznaczyli, że zarówno Izrael, jak i Hezbollah mają już doświadczenie w operowaniu dronami.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski