"Wojna" między dwoma ośrodkami władzy. A w mieście ziąb

Mieszkańcy Lubartowa marzną, a dwa ośrodki władzy - spółdzielnia mieszkaniowa i samorząd - nawzajem się oskarżają. W małym miasteczku na Lubelszczyźnie trwa kolejna odsłona "wojny", na której cierpią mieszkańcy.

Prezes SM Jacek Tomasiak i burmistrz Krzysztof PaśnikPrezes SM Jacek Tomasiak i burmistrz Krzysztof Paśnik
Źródło zdjęć: © Kanał S, Nadesłane, UM Lubartów
Paweł Buczkowski

Kiedy w piątek rano pani Magdalena z Lubartowa prowadziła do przedszkola swoje dziecko, na termometrze były 3 stopnie C. Nocą jeszcze zimniej, około zera. W październiku takie ochłodzenie to nic nadzwyczajnego. To czas, kiedy spółdzielnie mieszkaniowe piszą do lokatorów, aby odkręcili kaloryfery, bo włączą grzanie.

Właśnie na to liczyli też mieszkańcy Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie. Ale w mieszkaniu pani Magdaleny w czwartek grzejniki stały się tylko "ledwo ciepłe".

- Tego dnia na spacerze spotkałam znajomą z bloku obok. U nich nie było żadnego ogrzewania. W mieszkaniu na parterze mieli 14 stopni - relacjonuje pani Magdalena.

Podobne doniesienia szybko pojawiły się na lokalnych forach internetowych.

Jak mieszkańcy Białegostoku oceniają decyzje Hołowni? "Marne szanse"

"Na Chopina w tym momencie w mieszkaniu trochę ponad 15" - jedna z mieszkanek na dowód załączyła zdjęcie termometru. Następne komentarze to doniesienia z kolejnych osiedli: "Na 1 Maja nadal zimne". "Słowackiego 3b pi..a lodem". "Cmentarne zimno".

Jedna z lokatorek nie wytrzymała i w piątek napisała na skrzynkę redakcji WP: "Jeśli byłaby możliwość, prosimy o jakiś telefon do prezesa spółdzielni, może coś ma do powiedzenia w tej sprawie. My wynajmujemy tu mieszkanie i musimy od trzech dni grzać elektrycznie" - zaalarmowała pani Małgorzata z bloku przy Chopina.

Z panią Magdaleną z Cichej rozmawiam w piątek przed 13.

- Właśnie dotykam rurek i są zimne. Jeżdżą od rana instalatorzy, coś patrzą, sprawdzają, ale ciepła nie ma. W domu jest zimno. Mam małe dziecko, w jego pokoju wieczorami mam 18 stopni. Jest koszmarnie - relacjonuje lokatorka.

Kiedy godzinę później o ziąb pytam prezesa SM w Lubartowie, mówi tak: - 99 proc. bloków już jest odpalonych, więc nie są zimne kaloryfery - przekonuje Jacek Tomasiak.

Mylił się. W sobotę o godz. 16 pani Magdalena ponownie relacjonowała: - Przez cały piątek grzejniki były zimne. W sobotę zadzwoniłam do spółdzielni i przyszedł pan hydraulik, powiedział, że zwiększył ciśnienie i zaczęło grzać. Jednak w tym momencie grzejniki są ledwo ciepłe.

Wojna między dwoma ośrodkami władzy

Aby zrozumieć, co się dzieje w Lubartowie, trzeba wiedzieć, że w mieście są dwa ośrodki władzy. Jeden formalny: w ratuszu urzęduje już drugą kadencję burmistrz Krzysztof Paśnik (PSL). Drugi mniej formalny: Jacek Tomasiak na fotelu prezesa spółdzielni mieszkaniowej zasiada od 19 lat. Kilka lat temu z list Konfederacji ubiegał się o mandat posła. Do ubiegłego roku był też radnym. Ale w ostatnich wyborach Tomasiak już nie wziął udziału.

Tuż przed wyborami w 2024 r. został skreślony z listy wyborczej po tym, jak prywatny detektyw zdobył dowody na to, że nie zamieszkuje w mieście, tylko w domu pod Lubartowem. On sam temu zaprzeczał, ale Miejska Komisja Wyborcza wykreśliła prezesa i jego komitet stracił lidera listy. To był kolejny etap wieloletniej wojny między jednym a drugim ośrodkiem władzy w Lubartowie. Wraz z sezonem grzewczym 2025/2026 zaczął się kolejny.

Problemy z ogrzewaniem mieszkań wzięły się stąd, że spółdzielnia mieszkaniowa w tym sezonie nie korzysta już z ciepła dostarczanego przez należące do miasta Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Lubartowie.

- Spółdzielnia mieszkaniowa w całości wypowiedziała nam umowę. W związku z czym, PEC przestało dostarczać ciepło do zasobów spółdzielni z końcem sezonu grzewczego, czyli w maju 2025 roku - informuje WP Maciej Polak, przewodniczący rady nadzorczej PEC w Lubartowie.

Spółdzielnia odłącza się od miejskiego ciepła

Wypowiedzenie umowy miało związek z ogromną inwestycją spółdzielni. Za 75 mln zł (połowa pochodziła z wkładu własnego, reszta to dofinansowanie zewnętrzne) zainstalowała pompy ciepła na niemal wszystkich swoich blokach.

Prezes SM w Lubartowie wyjaśnia, że zmiana systemu ogrzewania miała na celu oszczędności.

- Ogrzewanie z PEC jest dużo droższe. W zeszłym roku uruchomiliśmy na próbę trzy bloki. Po sezonie okazało się, że na tych budynkach mamy aż 70 proc. oszczędności. Tam, gdzie przeszliśmy na pompy ciepła, ludzie dostali po 1,5-2,5 tys. złotych zwrotów za centralne ogrzewanie - przekonuje Jacek Tomasiak. Dodaje, że z czasem zwroty będą jeszcze wyższe.

Problem w tym, że zdaniem Macieja Polaka z PEC, spółdzielnia mieszkaniowa za bardzo się pospieszyła.

- Obecna sytuacja wskazuje, że spółdzielnia zakończyła współpracę z PEC mimo tego, że nie byli w stanie ogrzewać budynków w swoich zasobach. To tylko spekulacja, ale być może nie spodziewali się szybkiego nadejścia niskich temperatur na przełomie września i października - mówi przewodniczący.

Jacek Tomasiak: Winne prognozy pogody i burmistrz

Jak wynika z wyjaśnień prezesa spółdzielni, zaskoczenie pogodą to prawda, ale tylko częściowo.

- 20 września u nas w Lubartowie było 31 stopni. 26 września wasza prognoza z Wirtualnej Polski mówiła, że następny tydzień też będą temperatury w granicach 20 st. C. Gdybym ja wiedział, że 27 września zarówno wasz portal jak i wszystkie media podadzą, że rozwinął się zimny front, który 29 września spowoduje, że będziemy mieli 10 stopni i deszcz, to ja już wcześniej załączyłbym urządzenia. A tak zareagować mogłem dopiero 29 września w poniedziałek - tłumaczy w rozmowie z WP prezes SM w Lubartowie Jacek Tomasiak.

Z czego wynika problem? Na 71 blokach należących się spółdzielni znajduje się 500 pomp ciepła. I nie da się ich włączyć równocześnie. Ale prezes zapewnia, że jak już udało się je włączyć, to będzie tylko cieplej.

Według Jacka Tomasiaka większy problem dotyczy tylko pięciu bloków. I wini za to burmistrza.

- Chodzi o osiedle Szaniawskiego, gdzie, aby wykonać prace związane z inwestycją, PGE musiała wejść na działkę miejską. A co zrobił burmistrz? W związku z tym, że nie pała do mnie sympatią, wyraził PGE tylko zgodę warunkową, która wygląda tak, że burmistrz się zgodził, ale wymusił uzyskanie zgody od wszystkich współużytkowników wieczystych. A tymczasem jeden z nich zmarł. I PGE utknęło decyzyjnie, zgodę na pozwolenie na budowę będzie miało dopiero 2 grudnia - relacjonuje Jacek Tomasiak.

- Ale znaleźliśmy alternatywę dla tych biednych ludzi. Zakładamy na razie liczniki awaryjne, które pozwolą uruchomić przynajmniej na 70 proc. mocy nasze urządzenia - zapewnia prezes. Pełną moc i maksymalną temperaturę uda się uzyskać dopiero po zakończeniu inwestycji przez PGE, czyli być może w zimie.

Prezes i burmistrz. "Jak dzieci w piaskownicy"

Osoby znające sytuację polityczną w mieście zarzucają, że inwestując w ciepło, prezes chciał szybko odejść od ogrzewania miejskiego, właśnie dlatego, że jest w konflikcie z burmistrzem.

- Zarząd spółdzielni postanowił realizować swoje cele za wszelką cenę, tworząc je jako element gry politycznej i biorąc mieszkańców za zakładników, zupełnie nie licząc się z kosztem, który ponosić będą lokatorzy - mówi WP osoba znająca sytuację polityczną w mieście.

Prezes spółdzielni przyznaje, że on i burmistrz Krzysztof Paśnik, za sobą nie przepadają.

- Ta nienawiść do mnie nie jest od wczoraj. To jest od wielu miesięcy i lat. Ale jeżeli pan burmistrz mnie nie lubi, to niech przyjedzie i mi odłączy ciepło. A jak ja go nie lubię, to jemu odłączę ciepło. Ale nie zachowujmy się jak dzieci w piaskownicy, żeby robiąc drugiemu na złość, cierpieli obywatele - zarzuca Jacek Tomasiak.

Burmistrz Lubartowa: Informacje prezesa są fałszywe

Swoją narrację prezes spółdzielni przedstawia w należącej do niego telewizji kablowej. Burmistrz do zarzutów odniósł się w mediach społecznościowych. Stwierdził, że informacje prezesa o zablokowaniu przez niego możliwości przebudowy linii energetycznej są fałszywe. Przedstawił dokumenty, z których wynika, że inwestor, aby prowadzić prace, musiał uzyskać zgody wszystkich użytkowników wieczystych. Przekonywał też, że żadnej innej decyzji podjąć nie mógł.

"Zarząd spółdzielni wypowiadając umowę z PEC wiedział, że nie jest gotowy do zapewnienia ogrzewania budynków przy ul. Lipowej, Słowackiego, Cmentarnej i Szaniawskiego" - uważa Krzysztof Paśnik.

"Jako Burmistrz, nie mam kompetencji do podejmowania za Zarząd Spółdzielni decyzji o inwestycjach ani o wyborze sposobu ogrzewania. Łączę jednak z Państwem wyrazy ubolewania nad sytuacją, w której znaleźliście się na skutek działań Zarządu Spółdzielni i w której są Państwo dalej wprowadzani w błąd przez osoby obiecujące sukces w sprawie, której nie umieją podołać" - dodał Paśnik.

Burmistrz dodaje, że miejska spółka PEC w dalszym ciągu jest gotowe dostarczać ciepło do bloków spółdzielczych, ale nikt ze spółdzielni nie wyraził zainteresowania taką umową.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie

Walki i ofiary na granicy Pakistanu z Afganistanem. Padają oskarżenia
Walki i ofiary na granicy Pakistanu z Afganistanem. Padają oskarżenia
Pół miliona Izraelczyków dziękuje Trumpowi. "To koniec koszmaru"
Pół miliona Izraelczyków dziękuje Trumpowi. "To koniec koszmaru"
Czechy: Przyszły minister miał publikować rasistowskie wpisy
Czechy: Przyszły minister miał publikować rasistowskie wpisy
Małgorzata Manowska po raz trzeci odrzuca wniosek ws. Trybunału Stanu
Małgorzata Manowska po raz trzeci odrzuca wniosek ws. Trybunału Stanu
Shutdown w USA trwa. Trump obiecuje jednej grupie pensje
Shutdown w USA trwa. Trump obiecuje jednej grupie pensje
Polska wołowina na Malediwach? Nowy kierunek eksportu
Polska wołowina na Malediwach? Nowy kierunek eksportu
Intensywne ulewy na Florydzie. Auta pod wodą
Intensywne ulewy na Florydzie. Auta pod wodą
Dziennikarz poszedł do parku dzień po otwarciu. Pokazał jak wygląda
Dziennikarz poszedł do parku dzień po otwarciu. Pokazał jak wygląda
Zięć Trumpa w Strefie Gazy. Pojawił się też na demonstracji w Tel Awiwie
Zięć Trumpa w Strefie Gazy. Pojawił się też na demonstracji w Tel Awiwie
Eksplozja w fabryce amunicji w Tennessee. Nikt nie przeżył
Eksplozja w fabryce amunicji w Tennessee. Nikt nie przeżył
Dramat w Rzeszowie, Wiktor i Maja nie żyją. Nowe ustalenia
Dramat w Rzeszowie, Wiktor i Maja nie żyją. Nowe ustalenia
Kultowa mazda z "M jak Miłość" na sprzedaż. Zawrotna cena
Kultowa mazda z "M jak Miłość" na sprzedaż. Zawrotna cena