Gorąco przed wyborami. Kandydat śledzony przez detektywa
Radny miejski z Lubartowa (woj. lubelskie) wynajął detektywa do śledzenia lidera konkurencyjnego komitetu. Wszystko po to, żeby udowodnić, że nie mieszka on na terenie miasta. A to przeszkoda do tego, żeby startować w wyborach.
- Zleciłem agencji detektywistycznej dostarczenie twardych dowodów, gdzie w rzeczywistości mieszka na stałe Jacek Tomasiak. To jest podstawa do tego, żeby mieć bierne prawo wyborcze i kandydować w wyborach do rady miasta - przyznaje w rozmowie z WP lubartowski radny Grzegorz Gregorowicz.
Przekonuje, że w mieście wszyscy od lat wiedzą, że Tomasiak nie mieszka w mieście. -Ale on jest tutaj uważany za demiurga - wyjaśnia Gregorowicz.
Chodzi o to, że radny Jacek Tomasiak jest równocześnie prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie. Jak mówi radny Gregorowicz, w niewielkim miasteczku dzięki temu jest sporym pracodawcą. Spółdzielnia prowadzi też lokalną telewizję kablową, a to znaczy, że prezes-radny Tomasiak ma istotny wpływ na przekazywane przez nią wiadomości.
Wynajęty przez Gregorowicza detektyw jeździł przez kilka dni za Jackiem Tomasiakiem i robił mu zdjęcia. Raport dostarczył radnemu Gregorowiczowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wandal wpadł w szał i zniszczył auto. Wszystko się nagrało
Można w nim przeczytać minuta po minucie co danego dnia robił Jacek Tomasiak. Przykład: "Godz. 16:22. Ujawniono jak Figurant udał się do pobliskiego sklepu Kaufland ulica Lubelska Lubartów. Mężczyzna zrobił drobne zakupy. Mężczyzna wsiada do pojazdu i odjeżdża" (pisownia oryginalna).
- Z tych obserwacji wynika, że codziennie wieczorem wracał do tego samego miejsca - mówi WP Grzegorz Gregorowicz.
To Lisów pod Lubartowem. Sam Jacek Tomasiak zresztą przyznaje, że znajdujący się tam dom jest jego własnością. Ale w rozmowie z WP stanowczo zaprzecza, że tam zamieszkuje.
- Mam dom w Lisowie, w którym mieszka moja matka. Mam prawo jeździć do własnego domu i odwiedzać matkę. Ale zamieszkuję na stałe w bloku w Lubartowie - przekonuje Jacek Tomasiak.
On również przedstawił burmistrzowi dokumenty mające świadczyć na jego korzyść. To między innymi zdjęcia z monitoringu spółdzielni. - I to z kilkudziesięciu dni, a nie trzech. Przedłożyłem też rachunki ze sklepu, w którym robię zakupy - dodaje.
Redakcji WP również wysłał wspomniane rachunki. Ale jego dowody nie przekonały burmistrza Krzysztofa Paśnika (kandyduje na burmistrza z tego samego komitetu co Grzegorz Gregorowicz). Burmistrz powołał komisję, która potwierdziła informacje od detektywa. Na tej podstawie w środę Paśnik podjął decyzję o skreśleniu Jacka Tomasiaka z rejestru wyborców. Taka osoba nie może zaś startować w wyborach.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Jacek Tomasiak: To atak polityczny
Ale radny Tomasiak nie składa broni i zapowiada walkę w sądzie.
- Jako świadków będę musiał powołać sklepowe, które sprzedawały mi towar, gdy robiłem tam zakupy. Doszło do takich absurdów - nie kryje oburzenia Jacek Tomasiak.
Dowody przedstawione przez detektywa zaś bagatelizuje. - To tak jak ja bym oskarżał pana, że pan zdradza swoją żonę, bo pański samochód stał pod domem jakiejś kobiety trzy razy. Gdzie nie ma żadnego zdjęcia potwierdzającego, że ja do tego domu wchodzę lub wychodzę - dodaje.
Przekonuje, że cała sprawa ma wyłącznie polityczne tło. - Jesteśmy najsilniejszym komitetem wyborczym. Wręcz uważam to za nękanie mnie przez pana Gregorowicza -mówi Tomasiak.
Na razie na stronie Państwowej Komisji Wyborczej Jacek Tomasiak wciąż jest kandydatem na radnego w jednym z okręgów w Lubartowie. Decyzja sądu ma jednak zapaść szybko, z pewnością przed wyborami.
Radny Grzegorz Gregorowicz w rozmowie z WP zaznacza, że wynajęta przez niego agencja detektywistyczna ma licencję i działała zgodnie z prawem. Na pytanie - ile zapłacił za usługi detektywa - odmówił odpowiedzi.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: