Władza nie słucha młodych. "Nikt nie dba o nich tu i teraz"
W Sejmie zasiada tylko dwóch posłów poniżej 30. roku życia. Władza nie ma oferty dla młodych, a dzieci traktuje instrumentalnie. Wykorzystuje je wtedy, gdy politycznie się to opłaca. - Młodzi ludzie są słabo słyszalni. Reprezentacja polityczna jest tego przykładem. Nawet jeśli tworzy się jakieś organy, które mają ich reprezentować, są one tylko fasadą. Usprawiedliwieniem dla prawdziwej nieobecności dzieci w życiu publicznym - mówi w 18. odcinku "Moja, Twoja, Nasza... Podcast" dr hab. Ewa Maciejewska-Mroczek z Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem UW.
"Moja, Twoja, Nasza... Podcast" zwraca uwagę na problemy, które na jedynkach gazet pojawiają się okazjonalnie i które każda kolejna ekipa rządząca od momentu transformacji ustrojowej w 1989 roku traktowała po macoszemu. Mowa o sprawach, którymi żyła lub żyje młodzież. Słuchamy pomysłów, konfrontujemy je z opiniami innych, a także rozliczamy tych, którzy w przeszłości odpowiadali za politykę ws. młodzieży.
Gościem 18. odcinka była dr hab. Ewa Maciejewska-Mroczek, socjolożka z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, członkini Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem. Rozmawialiśmy o roli dzieci w społeczeństwie, spojrzeniu dorosłych, a także prawach dzieci, które nie zawsze są przestrzegane.
W dzieciństwie zapewne wielu usłyszało choć raz, że "dzieci i ryby głosu nie mają". - Czy takie podejście do dzieci jest jeszcze zakorzenione w myśleniu dorosłych? - pytałem.
- Myślę, że nadal jest zakorzenione, nawet jeśli coraz mniej osób powiedziałoby na głos ten tekst lub przyznałoby się do takich poglądów. Ewolucja w podejściu do dzieci jest powolna i nadal w społeczeństwie obecnych jest wiele reliktów myślenia o dzieciach jako o osobach, których prawa są mniej istotne niż prawa dorosłych. Głos dzieci wciąż nie jest czymś, co jest dobrze słyszalne - przekazała rozmówczyni WP.
- Jednym z podstawowych problemów jest fakt, że często w dziecku nie widzimy człowieka. Mamy trudność, aby patrzeć na dzieci jako na osoby, którymi są tu i teraz. (...) W badaniach analizowane były np. kampanie społeczne, które zwracały uwagę na krzywdzenie dzieci i na to, jakie konsekwencje może mieć to w przyszłości. I to wszystko jest dobre, ale skoncentrowanie się wyłącznie na przyszłości dziecka, na tym, że będzie kiedyś dorosłe, powoduje, że możemy przegapić to, że dziecko przeżywa swoje życie tu i teraz. I ze względu na jego aktualną sytuację, należy o nie dbać - dodała socjolożka.
Jak tłumaczyła, dzieci "rozumieją więcej, niż nam się wydaje". - Często wydaje się nam, że ich wizja rzeczywistości jest niedoskonała. Dzieci rozumieją świat na swój sposób. Interpretują go, używając zasobów, które mają. Radzą sobie adekwatnie do swoich potrzeb. I nam - z punktu widzenia dorosłej racjonalności - może wydawać się to niewłaściwe, ale nie powinniśmy przykładać do dziecka swoich miar. Co więcej, są obszary, w których dzieciom jest łatwiej - są na przykład bardziej elastyczne, dużo łatwiej wchodzą w krótkotrwałe interakcje. W pewnym sensie są nieprzewidywalne, nie wiemy, co dziecko powie i zrobi. Dla dorosłych może być to niewygodne, ale jest w tym ogromna siła, o której czasem zapominamy - tłumaczyła dr hab. Maciejewska-Mroczek.
Słowo "dziecinny" to obraza? "Dzieciństwo bywa romantyzowane"
- Dość symptomatyczne może być to, że przymiotnik "dziecinny" stosujemy często jako określenie pejoratywne. Nawet Słownik języka polskiego napisany pod redakcją prof. Witolda Doroszewskiego słowo "dziecinny" tłumaczy jako "naiwny" lub "niepoważny" - zauważyłem.
- Taki problem występuje z przeróżnymi grupami, które nie są w centrum życia społecznego. Przypisanie komuś cech danej grupy traktowane jest jako coś pejoratywnego. Tak samo jest np. z płcią. Z dziećmi też tak jest, bo ich pozycja jest słabsza. (...) Z drugiej jednak strony w naszej kulturze silny jest też nurt romantyzujący dzieci i okres dzieciństwa. To ma źródło w myśleniu o dziecku jako kimś, kto widzi i czuje więcej. Jest nieco naiwne, ale przy tym niezwykłe i wyjątkowe. Taki romantyzm również przysłania nam to, kim dzieci są naprawdę. Najmłodsi potrzebują uważnego podejścia do tego, kim są, bez zasłaniających ich mitów kulturowych - podkreśliła dr hab. Maciejewska-Mroczek.
- Ten mit o romantyzmie, pokazujący dziecko jako pierwotnie niewinne, sprawia na przykład, że najmłodsi mają być chronieni przed wszelką wiedzą o seksualności człowieka. Może się wówczas wydawać, że takie "niewinne dziecko" nie nadaje się do tego, by móc w szkole podlegać edukacji seksualnej - wyjaśniła rozmówczyni WP.
Brak reprezentacji młodych. W Sejmie dominują seniorzy
W listopadzie 1989 roku Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło konwencję o prawach dziecka. Dokument został ratyfikowany przez 196 państw, w tym Polskę. W myśl przyjętych przepisów władze mają obowiązek zapewnić dziecku "prawo do swobodnego wyrażania własnych poglądów we wszystkich sprawach dotyczących dziecka", a także "respektować prawo dziecka do swobody myśli, sumienia i wyznania". Ponadto dzieci mają prawo do "swobody poszukiwania, otrzymywania i przekazywania informacji oraz idei wszelkiego rodzaju".
- To wszystko brzmi pięknie, ale znajduje się na papierze. Czy obowiązuje też w życiu codziennym? - dopytywałem.
- Myślę, że jesteśmy w trakcie pewnego procesu. Trudno jest mówić o tym, że taka konwencja zmienia rzeczywistość. I choć chciałabym, żeby zmiany następowały szybciej, czasem mam wrażenie, że one wręcz przyhamowują, a nawet się uwsteczniają. (...) Mamy naprawdę wiele obszarów, gdzie zapisy z konwencji nie są realizowane. Mowa m.in. o edukacji czy ochronie zdrowia. W zasadzie we wszelkich obszarach, w których dorośli decydują o sprawach dzieci, widzimy, że prawa dziecka do decydowania o sobie nie są w pełni przestrzegane - przekazała ekspertka.
Jednym z problemów jest brak reprezentacji dzieci i młodzieży we władzach centralnych. Obecnie w Sejmie zasiada jedynie dwóch posłów poniżej 30. roku życia. To 29-latkowie - Mateusz Bochenek z Koalicji Obywatelskiej i Robert Gontarz z Prawa i Sprawiedliwości. - Obaj panowie w przyszłym roku skończą 30 lat. Śmiało można powiedzieć, że obecna kadencja parlamentu zakończy się bez jakiejkolwiek reprezentacji młodych, mimo że Konstytucja RP dopuszcza do zasiadania w Sejmie już 21-latków - podkreśliłem.
- Młodzi ludzie są słabo słyszalni. Reprezentacja polityczna jest tego przykładem. Nawet jeśli tworzy się jakieś organy, które mają ich reprezentować, to są tylko fasadą. Usprawiedliwieniem dla prawdziwej nieobecności i braku decyzyjności dzieci w życiu publicznym - wskazywała socjolożka.
Jak dodała, "osławionym przykładem w tej kwestii jest Sejm Dzieci i Młodzieży". - Zbiera on się raz, w okolicach Dnia Dziecka. Łatwo można z niego zrezygnować, kiedy np. okoliczności nie sprzyjają [Posiedzenia SDiM nie odbyły się w 1999 i 2020 roku. Z kolei obrady w 2018 roku zostały przełożone z czerwca na wrzesień - przyp. red.]. Tematyka, która jest poruszana, jest z góry narzucona i absolutnie nieinteresująca dla młodych ludzi. W ostatnich latach są to kwestie historyczne, niezwiązane z tym, co naprawdę boli młodzież. Widzimy ogromną aktywność młodych w ruchach klimatycznych czy związanych z równouprawnieniem. Te tematy są absolutnie nieobecne - zaznaczyła rozmówczyni WP.
Przyjmowana uchwała Sejmu Dzieci i Młodzieży nie ma żadnej mocy prawnej. - To wszystko może być dla młodych ciekawą przygodą, ale jest dość rozczarowujące, kiedy nic z tego nie wynika. Coraz mniej jest też relacji w mediach o efektach tych debat. Gdyby wyniki obrad były szeroko dyskutowane, to miałoby szansę być takim kamyczkiem, który uruchomi jakąś lawinę. Ale tego też nie ma. Trudno jednak interesować się czymś takim, kiedy już tematyka spotkań mocno ogranicza pole dyskusji - mówiła ekspertka w "Moja, Twoja, Nasza... Podcast".
W 232-stronnicowym programie wyborczym PiS z 2019 roku słowo "dzieci" pada 33 razy. Najczęściej w kontekście rodziny i praw rodziców do wychowywania dzieci w wybrany przez siebie sposób. - Odnoszę wrażenie, że tej oferty skierowanej bezpośrednio do młodych jest naprawdę niewiele. Z czego Pani zdaniem może wynikać ten brak zainteresowania dziećmi przez władzę? Młodzi nie głosują w wyborach, więc nie opłaca się wychodzić do nich z ofertą? - dopytywałem.
- To nie jest tak, że rządzący w ogóle nie interesują się dziećmi. Władza interesuje się dziećmi, ale w instrumentalny sposób. Na dzieci patrzy się przez pryzmat instytucji, w których się znajdują - szkoła, rodzina, kościół itp. Nie patrzy się na nie jako na osoby same w sobie. (...) Dużo mówi się o dzieciach, o ich dobru, natomiast decyzje podejmuje się ponad ich głowami. Nie pyta się o to, co jest dla nich ważne, co byłoby im potrzebne, jak chciałyby rozwiązywać pewne sprawy - tłumaczyła socjolożka.
Jak wskazywała, dzieci często wykorzystywane są jako "wytrych" i "narzędzie w walce politycznej". - Cała nagonka na osoby nieheteronormatywne w okresie kampanii wyborczej obywała się pod hasłem "chrońmy nasze dzieci, chrońmy nasze rodziny". To było jawne instrumentalne traktowanie dzieci. Pomijając nawet aspekt ataków na społeczności LGBT+, dzieci stały się nagle "bezbronnymi istotami", które trzeba chronić przez nie do końca określonym złem. I wtedy dzieci są władzy potrzebne. Na takim sentymencie można wygrywać naprawdę bardzo brzydkie rzeczy - oznajmiła dr hab. Maciejewska-Mroczek.
"Młodych nie przekonamy". Kaczyński o "wpływie smartfonów"
Jednym z przykładów niezrozumienia młodych mogą być słowa Jarosława Kaczyńskiego podczas lipcowego spotkania z wyborcami w Gnieźnie. Prezesa PiS zapytano o jego sposób na dotarcie do młodych ludzi.
Młodzież jest pod bardzo wielkim wpływem smartfonów. (...) Obserwuję młodzież bawiącą się nocami w centrum stolicy. Mam takie wrażenie, daj Boże, że nieprawdziwe, że niewielu z nich przekonamy - odpowiedział prezes.
Jak dodał, "na część młodzieży może oddziaływać przykład Ukrainy", gdzie "młodzi ludzie rzeczywiście pokazują, że można być naprawdę kimś dzielnym, odważnym, można być naprawdę bohaterem". - W kulturze europejskiej, wyrosłej z kultury rycerskiej, było to bardzo wysoko cenione i oni takimi rycerzami są. Chciałbym, żeby w Polsce wśród młodych ludzi było jak najwięcej właśnie takich rycerzy. Są bardzo bardzo potrzebni w dzisiejszych czasach - wyjaśnił były premier.
- Tych wątków w wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego było naprawdę sporo. Jest oczywiście technofobia, z którą nie radzą sobie dorośli, nie wiedząc jak zrozumieć ten wzrost znaczenia nowych technologii w życiu ludzi. (...) Jest to bardzo trudny temat, a te słowa polityka pokazały typowy lęk i pewną bezradność. Ja w pewnym sensie ją rozumiem, świat bardzo szybko się zmienia, ale różnica jest taka, że ja sama chciałabym porozmawiać z osobami, których to dotyczy - tłumaczyła socjolożka w rozmowie z WP.
Ekspertka zwróciła także uwagę na pewne "nieadekwatne oczekiwania", które sformułował prezes PiS, mówiąc o ukraińskiej młodzieży. - Nie do końca rozumiem, co to miało znaczyć. Czy młodzi ludzie w Polsce mają się wzorować na tych, których dotknęła wojna? Młodzi Polacy szczęśliwie nie są w takiej sytuacji. Zmuszanie młodych do heroizmu nie jest niczym dobrym, a traumatyczne doświadczenia nie są czymś, co należy chwalić albo ganić - dodała.
- Ta wypowiedź jest bardzo skomplikowana, ale pokazuje różne mity w myśleniu o młodych ludziach czy dzieciach. Pokazuje spięcie pomiędzy wizją młodego człowieka, który powinien być odpowiedzialny, którego cenimy za pewne cechy, a młodym człowiekiem, który bywa zagrożeniem, imprezuje na ulicy i nie panuje nad sobą. To jest kolejna przykrywka, przez którą nie widzimy rzeczywistości, nie widzimy tego, kim młodzi są naprawdę. Byłoby dobrze, żeby ktoś, kto widzi młodych ludzi, zastanowił się o co im w życiu chodzi. Porozmawiał z nimi, stworzył warunki do tego, żeby zostali oni wysłuchani. Odbędzie się to wówczas, gdy przestaniemy patrzeć na młodych przez pryzmat tych różnych mitów kulturowych - podsumowała dr hab. Maciejewska-Mroczek.
Rozmawiał Marek Mikołajczyk, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: marek.mikolajczyk@grupawp.pl
Całą rozmowę odsłuchasz w większości serwisów streamingowych, w tym na Spotify, Apple Podcasts czy Google Podcasts. Wszystkie odcinki "Moja, Twoja, Nasza... Podcast" dostępne są tutaj.