Wjechał w przystanek, są zabici. Nowe informacje o sprawcy wypadku
Zostało wszczęte śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym - przekazano podczas konferencji prasowej prokuratury. Wiadomo również, że sprawca tragicznego wypadku przy ul. Woroniczej w Warszawie nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających.
We wtorek doszło do wypadku w Warszawie, auto najpierw potrąciło przechodzącą przez jezdnię kobietę, a następnie wjechało w przystanek autobusowy przy ul. Woronicza. Rannych zostało 10 osób, dwie z nich zmarły w wyniku odniesionych obrażeń.
Do szpitala z obrażeniami trafiły ponadto trzy kobiety - 33-latka, 34-latka i 48-latka, które przyjęto z obrażeniami głowy i kończyn dolnych. 3,5-letnie dziecko przewieziono w stanie ciężkim, ale stabilnym; ma uszkodzoną twarzoczaszkę oraz nogi. Kierowcy nic się nie stało.
Podczas konferencji prasowej prokuratura potwierdziła wcześniejsze ustalenia Wirtualnej Polski. Sprawca wypadku jakiś czas temu stracił prawo jazdy, co było częścią kary za spowodowanie wypadku drogowego. Uprawnienia do kierowania pojazdami odzyskał w lutym tego roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie alkohol, a nadmierna prędkość
W środowe popołudnie trwają czynności ze sprawcą wypadku, zostanie jest on przesłuchiwany, zostaną również postawione mu zarzuty. Zapadła decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok osób, które poniosły śmierć w wyniku odniesionych obrażeń.
Prokuratura podkreśliła, że z zebranego dotychczas materiału dowodowego, mężczyzna w miejscu wypadku znacznie przekroczył dozwoloną prędkość, jednak nie był pod wpływem ani alkoholu, ani pod wpływem środków odurzających.
Sprawcy grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.