Tragiczny wypadek przy Woronicza. Siła uderzenia była "ogromna"

Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, 45-letni kierowca auta, który spowodował tragiczny wypadek przy ul. Woronicza, ok. dwa lata temu miał cofnięte uprawnienia do kierowania samochodem. Jak informuje prokuratura, stracił je za spowodowanie wypadku. Mężczyzna usłyszał w środę prokuratorskie zarzuty.

Do dramatycznego wypadku doszło we wtorek około godz. 10:30 przy ul. Woronicza w Warszawie
Do dramatycznego wypadku doszło we wtorek około godz. 10:30 przy ul. Woronicza w Warszawie
Źródło zdjęć: © PAP | PAP
Sylwester Ruszkiewicz

Jak przekazał Wirtualnej Polsce rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba, przed południem do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów wpłynęły akta sprawy i dokumentacja przekazana przez policję. - Na godzinę 13-14 zaplanowano przesłuchanie mężczyzny - mówi Wirtualnej Polsce Piotr Skiba.

Prokuratura wszczyna śledztwo

Po godzinie 15-tej rzecznik prokuratury okręgowej w Warszawie poinformował o tym, że 45-letni kierowca SUV-a usłyszał prokuratorskie zarzuty.

- W tej sprawie Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutów uczestnikowi ruchu drogowego kierowcy samochodu osobowego i trwają aktualnie czynności ogłoszenia tych zarzutów i przesłuchania w charakterze podejrzanego tego mężczyzny. Na tym etapie za wcześnie jest mówić o zastosowaniu ewentualnych środków zapobiegawczych - powiedział prokurator Piotr Skiba.

I jak dodał, zostało wszczęte śledztwo w kierunku spowodowania nieumyślnej katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku której śmierć podniosły dwie osoby. Czyn ten zagrożony jest karą od lat dwóch do dwunastu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ze wstępnych, nieoficjalnych ustaleń wynika, że kierowca znacznie przekroczył dopuszczalną w miejscu zdarzenia prędkość 50 km/h. - Siła, w jaką uderzył w kobietę na pasach, była ogromna, z impetem wjechał też w ludzi czekających na przystanku. Rozbił i poprzesuwał ciężkie, betonowe kosze. Na dużą prędkość wskazują również uszkodzenia auta - mówi nam jeden ze stołecznych policjantów, znający kulisy sprawy.

We wtorek na miejscu zdarzenia pracował już biegły z zakresu ruchu drogowego, który oceni, z jaką prędkością jechał kierowca. Z kolei policja szuka naocznych świadków, którzy mieli zainstalowane kamerki w autach i nagrały tragiczne zdarzenie, ale też moment przed nim.

- W samym miejscu zdarzenia nie było kamer monitoringu. Jak na razie, jedyne nagranie z momentu wypadku jakimi dysponują służby to nagranie z kamery autobusu, które pojawiło się w sieci. Zabezpieczyła je już prokuratura. W tamtym miejscu po jednej stronie są ogródki działkowe, po drugiej zajezdnia autobusowa przy. ul. Woronicza. To miejsce jest trochę na uboczu - mówi nasz policyjny informator.

 Jak dodaje, w określeniu prędkości auta może jednak pomóc drugie nagranie z kamery autobusu z przodu, które nagrało poruszający się pojazd przed zdarzeniem.

 - Około dwóch lat temu ten kierowca miał cofnięte uprawnienia do kierowania. Informacja trafi do akt sprawy. W chwili zdarzenia uprawnienia do kierowania posiadał - ujawnia oficer policji.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła te informacje. - Mężczyzna miał cofnięte uprawnienia za spowodowanie wypadku samochodowego. Ponowne uprawnienia nabył w lutym br. - mówił prokurator Piotr Skiba z warszawskiej prokuratury okręgowej.

Do tragicznego wypadku drogowego doszło we wtorkowe przedpołudnie na warszawskim Mokotowie. Wstępne ustalenia wskazują, że przy ul. Woronicza kierujący autem SsangYong potrącił znajdującą się na przejściu dla pieszych kobietę, a następnie uderzył w wiatę przystankową. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosły dwie kobiety. jedna osoba zmarła na miejscu, druga kobieta zmarła w szpitalu. Ponadto do szpitali trafiły cztery osoby, w tym 3,5-letnie dziecko.

Warszawscy lekarze walczą o jego życie. Chłopczyk jest w ciężkim stanie z poważnymi obrażeniami wielonarządowymi. 

Policjanci poddali kierującego badaniu na zawartość alkoholu w organizmie, był trzeźwy. Mężczyzna został zatrzymany i jest do dyspozycji śledczych i prokuratora. Wiadomo też, że nie był pod wpływem środków odurzających. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wypadekworoniczamokotów
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1030)