Pokazaliśmy ekspertom nagranie z wypadku na Woronicza. "Rzuca się w oczy"
W sieci pojawił się film z tragicznego wypadku przy ul. Woronicza w Warszawie, w którym zginęły dwie osoby. - Rzuca się w oczy nadmierna prędkość kierującego samochodem. Prędkość zabija. Jak można dojeżdżając do wyznaczonego przejścia dla pieszych poruszać się z tak dużą prędkością? - komentuje w rozmowie z WP ekspert ds. bezpieczeństwa Marek Konkolewski.
13.08.2024 | aktual.: 14.08.2024 08:42
Do dramatycznego wypadku doszło we wtorek około godz. 10:30 przy ul. Woronicza w Warszawie. Kierowca samochodu osobowego potrącił na przejściu dla pieszych kobietę, a następnie wjechał w przystanek autobusowy. Bilans wypadku jest tragiczny: jedna osoba zmarła na miejscu, druga kobieta zmarła w szpitalu.
Do szpitala z obrażeniami trafiły ponadto trzy kobiety - 33-latka, 34-latka i 48-latka, które przyjęto z obrażeniami głowy i kończyn dolnych. 3,5-letnie dziecko przewieziono w stanie ciężkim, ale stabilnym; ma uszkodzoną twarzoczaszkę oraz nogi. Kierowcy nic się nie stało. 45-letni mężczyzna, który spowodował wypadek, był trzeźwy.
We wtorek po południu stołeczna policja zaapelowała o kontakt świadków, którzy widzieli poranny wypadek przy ul. Woronicza w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagranie wypadku przy Woronicza w Warszawie
Pomocne może być nagranie, które opublikował portal Wawa Hot News 24. Z uwagi na jego brutalność, zdecydowaliśmy się go nie publikować w artykule.
Na filmie, który prawdopodobnie został nagrany z okna autobusu, widać pojawiającą się nagle na jezdni osobę. Piesza bardzo szybko idzie. Kierujący samochodem próbuje jeszcze odbić w prawo, ale bezskutecznie. Piesza zostaje uderzona, a pojazd wjeżdża w znajdujący się po prawej stronie przystanek, gdzie stali piesi.
Nagranie z wypadku pokazaliśmy byłym policjantom.
- Przejście dla pieszych to miejsce szczególne. W takim miejscu kierowca musi zachować szczególną ostrożność, ta sprawa jest na pierwszym miejscu - zaznacza Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Zwraca uwagę również na to, że należy sprawdzić, czy przejście dla pieszych w tym miejscu jest odpowiednio oznaczone. Ale kluczowy dla śledztwa będzie inny wątek.
- Możemy mieć do czynienia z pojazdem, który jednak jedzie bardzo szybko. Biegli będą musieli ocenić, z jaką prędkością poruszał się samochód. Jeśli jechałby wolniej, być może byłaby możliwość odpowiedniego zareagowania, wyhamowania i uniknięcia wjechania w pieszych, stojących na przystanku. To będą elementy kluczowe dla tej sprawy - mówi Mariusz Sokołowski.
- Rzuca się w oczy nadmierna prędkość kierującego samochodem. Prędkość zabija. Jak można dojeżdżając do wyznaczonego przejścia dla pieszych poruszać się z tak dużą prędkością? - komentuje ekspert ds. bezpieczeństwa i były policjant Marek Konkolewski.
Zaznacza, że nie ma dostępu do materiałów ze śledztwa, a jego opinia jest oparta tylko na filmie niezbyt dobrej jakości. Jego zdaniem jednak jest wysoce prawdopodobne, że kierowca nie poruszał się z dopuszczalną prędkością 50 km/h.
- Bo gdyby jechał z taką prędkością, w ciągu jednej sekundy pokonywałby odległość około 14 metrów. Czas reakcji to średnio jest jedna sekunda, więc gdyby jechał wolniej, byłby w stanie zareagować na pieszą - mówi Marek Konkolewski.
Były policjant zwraca uwagę na coś, co jest według niego "istotą nadmiernej prędkości".
- Jeżeli jedziesz zbyt szybko, to mniej widzisz. Jeżeli jadę szybko i nagle zaskoczy mnie coś na drodze, to mam mało czasu na reakcję, na wybranie odpowiedniego wariantu zachowania, czyli manewru obronnego. Ale tak samo ograniczam miejsce i czas na reakcję drugiej stronie - przestrzega Konkolewski.
Mariusz Sokołowski przestrzega z kolei, że nawet przy właściwej prędkości samochodu pieszy stoi na straconej pozycji. - Zderzenie z pojazdem jest dla pieszego - nawet przy prędkości 50 km/h - bardzo niebezpieczne i przeżycie graniczy z cudem - wskazuje.
Drugi ekspert zwraca uwagę jeszcze na jeden aspekt sprawy. Chodzi o trzeźwość kierowcy, bo jak podawała wcześniej policja, nie był on pod wpływem alkoholu.
- Jestem głęboko przekonany, że sprawca tego tragicznego w skutkach wypadku drogowego poniesie zasłużoną karę i że trzeźwość, która jest obowiązkiem każdego uczestnika ruchu, nie będzie przepustką do bardzo pobłażliwego, liberalnego traktowania sprawcy tego przestępstwa przez sąd - podkreśla Marek Konkolewski.
Jak wskazał ekspert, niestety trzeźwość bywa aspektem, który brany jest pod uwagę podczas łagodzenia kary.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski