Wiesław Dębski: na kanonizacji Jana Pawła II nie będziemy wszyscy razem
Tuż przed głosowaniem projektu uchwały w sprawie kanonizacji Jana Pawła II posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska pokazała - chyba nieświadomie - istotę toczącego się od kilku dni sporu. Otóż powiedziała ona: "nadchodząca niedziela jest dla ludzi Kościoła katolickiego wielkim świętem". Zgadzam się z przedstawicielką PO: to jest święto ludzi Kościoła. Zapewne wielkie święto. I głupi byłbym, gdym próbował utrudniać im czczenie tego wydarzenia. Niech się zbierają w kościołach, niech się modlą, niech śpiewają. Ba, niech wyjdą ze swoim świętem na ulice miast.
Mam tylko jedną prośbę - proszę nie czynić tego w naszych wspólnych instytucjach: parlamencie, Pałacu Prezydenckim, Kancelarii Premiera i urzędach niższych szczebli. To ma być (choć nie zawsze jest) nasza wspólna przestrzeń. Tam ustala się prawo, tam załatwiamy swoje sprawy. I wszyscy powinniśmy czuć się w tych urzędach swobodnie.
Tymczasem większość parlamentarzystów tych subtelności nie rozumie. Jeśli Jacek Kurski z Solidarnej Polski mówi: "Kanonizacja Jana Pawła II jest dniem, w którym wszyscy powinniśmy być razem", to się głęboko myli. Nie będziemy razem, bo nie wszyscy chcą być razem z posłem Kurskim i jego kolegami. Ale także dlatego, że my chcemy żyć w państwie świeckim, w którym sacrum nie miesza się z profanum. Gdzie parlamentarzyści kierują się potrzebami swoich wyborców a nie wskazówkami otrzymywanymi od biskupów i dyrektora Tadeusza Rydzyka. W państwie, w którym nasi przedstawiciele nie rozmawiają z instytucjami kościelnymi na kolanach. W którym można też mieć odrębne poglądy nawet na kanonizację Jana Pawła II i stosowność obchodzenia tego kościelnego wydarzenia w parlamencie.
Ludziki z Wiejskiej przyjmują już za oczywistą oczywistość, że każdy Polak musi zgadzać się z nimi, także w kwestiach religijnych. Napisali w swej uchwale tak: "Sejm RP apeluje do wszystkich członków narodowej wspólnoty o godne uczczenie tego wydarzenia". Czy ci, którzy nie należą do wspólnoty NARODOWEJ zaliczać się nie mogą?
Nie bez powodu Wanda Nowicka apelowała: "Więcej szacunku dla różnorodności. Wszyscy mamy swoje zasady, etykę. Proszę się nie wywyższać i nami nie pogardzać".
Doprawdy zadziwiająca jest postawa CZĘŚCI katolików, którzy za wszelką cenę chcą, byśmy przyjęli ich punkt widzenia. I nie myślą nawet, że są osoby, które nie wierzą nie tylko w istnienie Boga, ale i w jego świętych. Ale oni wolą byśmy kłamali. By kłamali parlamentarzyści Twojego Ruchu i trójka z SLD (dlaczego tylko trójka???), głosując przeciw uchwale. Toż to nawoływanie ich do grzechu. Co na to powiedziałby Jan Paweł II? I jaką wartość ma poparcie, którego źródłem jest kłamstwo?
Tak samo zresztą ciekawi mnie, co powiedziałby papież na to wszystko, co dzieje się w Polsce wokół kanonizacji. Bardzo często jest to jarmark i tandeta. Do Rzymu biegnie się, jedzie konno albo warszawą M20, należącą podobno do biskupa Karola Wojtyły. Twarz papieża widzimy na szklankach i filiżankach. A przecież mamy już setki jego pomników, tysiące szkół, placów i ulic jego imienia. Niemiecka reporterka napisała nawet, cytując polskiego księdza, że "Estetyka papieskich pomników przypomina często estetykę ogrodowych krasnali".
Śmieszą mnie głosy polskich posłów, że należy zrobić wszystko, aby podkreślić obecność papieża w sejmie i pozytywny wpływ na to, co działo się w naszym kraju. Ha, ha, ha... I kto to mówi? Ci, którzy są widocznym dowodem, że akurat obecność papieża w sejmie nie miała dla nich żadnego znaczenia? Wręcz przeciwnie. Z jeszcze większą werwą wieszają na sobie psy, jeszcze więcej jadu wyrzucają z siebie, jeszcze więcej pogardy mają dla politycznych konkurentów. Niczym jest dla nich naśmiewanie się z osób o innej niż ich orientacji seksualnej, oskarżanie premiera o zamordowanie prezydenta, nazywanie głowy państwa Komoruskim. Tacy są proszę Państwa, polscy katolicy z najwyższy sfer władzy…. I o czym oni chcą z nami gadać?
Podobną uchwalę przyjął też senat. Na koniec jeden z senatorów krzyknął: sejm niech się uczy!!! Cóż…, a mówią, że jest to izba mędrców.
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski