Wielka aktywność reżimu Kima. Powiało grozą. "Nie można tego lekceważyć"
Korea Północna ogłosiła, że jej konstytucja jasno definiuje Koreę Południową jako "wrogie państwo". W tym samym czasie na granicy między krajami doszło do eksplozji niszczących połączenia drogowe i kolejowe. Czy sojusznik Władimira Putina, Kim Dzong Un, rzeczywiście szykuje się na wojnę?
18.10.2024 16:09
Sytuacja na Półwyspie Koreańskim od kilku miesięcy budzi coraz większe obawy światowych obserwatorów. Na początku tego tygodnia Północ zniszczyła drogi i linie kolejowe łączące oba kraje. Choć nie były używane, uznawano je za symbole szans na pojednanie. Eskalacja retoryki nastąpiła szybko. 17 października Korea Północna ogłosiła, że jej konstytucja jasno definiuje Koreę Południową jako "państwo wrogie".
- Sądzę, że mamy do czynienia z manifestem politycznym. Zobaczyliśmy wybuch, ale nikt nie zginął, a przypomnę, że w relacjach obu krajów bywały już sytuacje dużo gorsze. Choćby zatopienie południowokoreańskiego okrętu w 2010 roku , gdy zginęli marynarze. Tworzony jest propagandowy przekaz o gotowości do wojny, mobilizacji w społeczeństwie, i chociaż nie można tego lekceważyć, to znając historię eskalacji i napięć, nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków - mówi uspokajająco WP dr Oskar Pietrewicz, analityk ds. bezpieczeństwa w Azji Wschodniej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksplozje na granicy. Kim wysyła sygnał reszcie świata
- Decydując się na wysadzenie połączeń infrastrukturalnych, Kim Dzong Un komunikuje: "mówiłem, że tak będzie". On nie chce mieć nic wspólnego z sąsiednim krajem. Traktuje go jako największego wroga. Co zresztą ma odzwierciedlenie w ostatniej zmianie w konstytucji, w której Korea Południowa figuruje jako główny wróg - dodaje dr Pietrewicz.
Analityk PISM przypomina, że już w grudniu ubiegłego roku, podczas spotkania partyjnego, Kim Dzong Un opisał relacje międzykoreańskie jako stosunki między "dwoma wrogimi sobie państwami" i stwierdził, że pojednanie lub zjednoczenie z Koreą Południową nie jest już celem.
Później przywódca wezwał do rewizji konstytucji, aby zdefiniować Koreę Południową jako jej "głównego wroga". Nakazał urzędnikom podjęcie kroków w celu zerwania współpracy i odcięcia połączeń infrastrukturalnych.
- Okresy napięcia pomiędzy oboma państwami przeplatają się z momentami uspokojenia. To stały element relacji. Teraz mamy etap eskalacji napięć. Pamiętajmy, że jeszcze w 2018 roku przywódcy obu państw koreańskich spotykali się trzykrotnie. Teraz również obecny prezydent Korei Południowej dolewa oliwy do ognia - wyjaśnia Oskar Pietrewicz.
- 15 sierpnia przedstawił swoją doktrynę zjednoczeniową, zgodnie z którą przyszła "zjednoczona Republika Korei" miałaby de facto wchłonąć sąsiada z północy. Niedosłownie, ale jednak prezydent wezwał do zmiany reżimu w Pjongjangu. To nie mogło się spodobać Kimowi - kontynuuje analityk.
Zobacz także
Putin i Kim, czyli Antyzachód w nowej zimnej wojnie
Dr Pietrewicz odnosi się też do sprawy współpracy militarnej Rosji i Korei Północnej, która zyskuje na sile. - Korea Północna jednoznacznie angażuje się po stronie Rosji. W przekazie propagandowym Kim podkreśla, że trwa nowa zimna wojna, w której Północ opowiada się po stronie państw będących przeciwnikami Zachodu - ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Ten Antyzachód chce pokazać, że we wspólnym interesie grupy państw jest osłabianie wpływów Amerykanów w kilku regionach globu i angażowanie ich uwagi. Dla Korei Północnej jest bardzo nobilitujące, iż są w gronie państw takich, jak Rosja i Chiny, które są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa - mówi dalej dr Pietrewicz.
Sytuacja między Koreami wciąż pozostaje dynamiczna, a najbliższe tygodnie mogą okazać się kluczowe dla przyszłości regionu - oceniają analitycy Amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną oraz rozmówcy południowokoreańskiej agencji informacyjnej Yonhap News.
Narastające napięcie na Półwyspie Koreańskim
Eskalacja napięcia między obiema Koreami zaczęła się w sierpniu 2024 roku. Jednym z głównych powodów jest intensyfikacja północnokoreańskich testów rakietowych. W ostatnich miesiącach Korea Północna przeprowadziła serię prób rakiet balistycznych, co spotkało się z ostrą reakcją Seulu i międzynarodowej społeczności.
Testy te stanowią naruszenie międzynarodowych rezolucji ONZ, co prowadzi do napięć dyplomatycznych i groźby eskalacji konfliktu. Pjongjang tłumaczy swoje działania koniecznością ochrony narodowej, z kolei Korea Południowa wraz z USA zintensyfikowały wspólne manewry wojskowe, co jeszcze bardziej zaogniło sytuację.
Manewry wojskowe i odpowiedź Seulu
W odpowiedzi na agresywną politykę Pjongjangu, w sierpniu 2024 roku Korea Południowa, wspólnie z siłami amerykańskimi, przeprowadziła największe od lat manewry wojskowe pod kryptonimem "Ulchi Freedom Shield". Ćwiczenia miały na celu zademonstrowanie gotowości obronnej na wypadek konfliktu zbrojnego z Koreą Północną.
Według południowokoreańskich mediów manewry te spotkały się z ostrymi reakcjami reżimu, który oskarżył Seul o prowokowanie i destabilizację regionu. Kim Dzong Un groził odwetem i ostrzegał przed "katastrofalnymi konsekwencjami". Pojawiły się doniesienia, że władze północy zmobilizowały swoje siły zbrojne, a na granicy wzmocniono kontrole wojskowe, co tylko zwiększyło ryzyko incydentów.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski