WAŻNE
TERAZ

Prokuratura reaguje na oburzające słowa Brauna

Weterani w rozpaczliwej sytuacji. Nawet Kreml już nie może udawać, że problemu nie ma 

Weterani wracający z frontu są już Rosji praktycznie niepotrzebni. Ranni, okaleczeni, często bez dokumentów, ale z pełnym prawem do świadczeń, zderzają się już nie z ogniem artylerii, ale z obojętnością własnego państwa. I z urzędniczkami, które, jak twierdzi wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy, są zbyt "zrelaksowane", żeby im pomóc.

Władimir PutinWładimir Putin ściska weterana II wojny światowej na Placu Czerwonym. O tych, którzy wracają z Ukrainy, Rosja nie pamięta
Źródło zdjęć: © PAP | Evgeny Biyatov
Sławek Zagórski

Rzeczywistość rosyjskiego systemu opieki zdrowotnej dla weteranów jest na tyle zła, że zajęły się ją już nawet media państwowe i przedstawiciele władzy. Co oznacza, że już nie udaje się zamieść pod dywan skali problemu i władza musi coś zrobić. Choćby były to jedynie działania pozorowane. Ważne, aby społeczeństwo widziało, że rządzący coś robią. Najwyżej winę będą mogli zrzucić na lokalnych polityków.

W przypadku opieki zdrowotnej jest to jednak bardziej złożony problem, ponieważ to kwestia ogólnokrajowa i ciężko będzie moskiewskim politykom zrzucić winę na swoich lokalnych kolegów. Rosyjska służba zdrowia jest jedną z najgorszych na świecie. Niżej w zestawieniu znajdują się głównie państwa afrykańskie, najuboższe kraje Azji, takie jak Kambodża i Bangladesz, a także zamknięte reżimy pokroju Korei Północnej i Afganistanu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trump ocenił pomysł Putina. "To dużo"

Największą bolączką pozostaje dostęp do placówek medycznych. Z danych opublikowanych przez rosyjskie Centrum Analityczne NAFI wynika, że w miejscowościach liczących mniej niż pół miliona mieszkańców blisko połowa respondentów skarżyła się na brak przychodni lub szpitali, a tam, gdzie one istniały – brakowało lekarzy. W tzw. głubince, czyli prowincjonalnych rejonach kraju, problemy z dostępem do lekarza zgłaszało już 80 proc. ankietowanych.

Rosyjscy analitycy zwracają również uwagę na chroniczne niedofinansowanie badań nad nowymi lekami i szczepionkami oraz bardzo ograniczoną dostępność opieki medycznej dla osób z niepełnosprawnościami. NAFI podaje, że aż dwie trzecie badanych napotykało trudności w uzyskaniu finansowania terapii wykorzystujących nowoczesne technologie, a ponad połowa wskazywała, że dostęp do rehabilitacji dla osób wymagających stałej opieki jest w praktyce fikcją.

Wszystko to miało miejsce jeszcze przed inwazją na Ukrainę. Po rozpoczęciu wojny sytuacja tylko się pogorszyła i to właśnie w ręce takiego niewydolnego systemu trafiają dziś ranni rosyjscy żołnierze. Nie chodzi w tym przypadku o skomplikowane usługi jak dopasowanie protez. Problemem zaczynają być zwykłe badania czy rehabilitacja.

Odbicie od drzwi

W grudniu 2024 r. weteran z Buriacji, który w wyniku działań wojennych doznał poważnego urazu ręki, został odprawiony z kwitkiem z lokalnego szpitala. Mimo że miał przy sobie zaświadczenia o uczestnictwie w operacji i zdjęcia z pola walki, lekarze odmówili leczenia, twierdząc, że "to nie ich sprawa". Pomoc przyszła dopiero po tym, jak sprawą zajęła się wojskowa prokuratura garnizonowa i pogroziła ordynatorowi szpitala odpowiedzialnością karną.

To nie wyjątek, ale część ponurego schematu. Na początku lutego tego roku ranny żołnierz z Tomska musiał być operowany. Szpital odmówił. Brakowało dokumentów, które zostały zniszczone podczas działań wojennych, a urzędnikom zabrakło chęci do wydania duplikatów. I tu ponownie dopiero po interwencji prokuratora lekarze stwierdzili, że jednak mogą przyjąć pacjenta.

Zniszczone dokumenty

Problem z utratą dokumentów jest jednym z najczęstszych wśród Rosjan powracających z wojny. Dokumenty albo giną w drodze między urzędami, albo są niszczone na froncie w wyniku warunków, w jakich służą żołnierze. Tak czy inaczej, do domów wracają często jedynie z wypisem z armii i biletem na pociąg.

Wydawałoby się, że jeśli władza wysyła ludzi na wojnę, to powinna także zadbać o nich po powrocie. Ale państwo, które potrafi zmobilizować setki tysięcy ludzi do walki, nie radzi sobie z wypłatą odszkodowania w wysokości 150 tysięcy rubli (ok. 6,5 tys. zł). W Czelabińsku wojskowy, któremu odmówiono świadczenia, został zmuszony do wielomiesięcznej walki sądowej. Dopiero sąd nakazał wypłatę. Przyczyną problemów był właśnie brak dokumentów, które zaginęły gdzieś w trybach biurokracji.

W innej sprawie dokumenty żołnierza zostały zniszczone w strefie działań wojennych. Kiedy próbował odtworzyć je w lokalnym urzędzie, usłyszał, że "nie ma procedury". Bez papierów nie może ubiegać się o pomoc, zasiłki, leczenie. Słowem nie przysługują mu żadne świadczenia. Winnych tej sytuacji nie ma.

Winne "leniwe urzędniczki"

Według Siergieja Mironowa lidera partii Sprawiedliwa, powód tej zapaści leży nie w systemie, lecz w "zrelaksowanych damach" zatrudnionych w urzędach. To one, zdaniem Mironowa, nie chcą pomagać weteranom i sabotują proces pomocy.

Politycy nawet proponują skuteczne rozwiązanie. Urzędniczki chcą zastąpić żonami i matkami uczestników "specjalnej operacji wojskowej". Władze rozważają już nawet utworzenie specjalnych punktów obsługi weteranów, prowadzonych przez "osoby zaangażowane emocjonalnie".

Problem w tym, że nawet wśród urzędników nikt nie wierzy, by to wystarczyło. W samej Prokuraturze Generalnej przyznaje się półoficjalnie, jak informują nawet kremlowskie media, że największym problemem jest rozproszenie odpowiedzialności i brak systemowego nadzoru nad dystrybucją środków dla weteranów.

W odpowiedzi na rosnącą liczbę skarg Kreml zapowiedział stworzenie jednolitego rejestru weteranów i centralnej bazy ich dokumentacji, która miałaby zapobiec dalszemu "ginięciu" akt. Powstaje też specjalna jednostka w strukturach Ministerstwa Obrony, która ma monitorować przestrzeganie praw byłych żołnierzy.

To wszystko brzmi dobrze na papierze, ale żaden z dotychczas wprowadzanych w życie systemów, które miały ułatwić życie weteranom, się nie sprawdził. Weterani w zasadzie są dziś Rosji zbędni. Nie pasują do propagandowego obrazu zwycięstwa, który propaganda stara się malować. Tymczasem po powrocie z frontu stają się obywatelami drugiej kategorii.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Kościół w Austrii w kryzysie. Kolejne świątynie na sprzedaż
Kościół w Austrii w kryzysie. Kolejne świątynie na sprzedaż
Rubio rozczarowany Rosjanami. "Musimy ustalić plan"
Rubio rozczarowany Rosjanami. "Musimy ustalić plan"
Oburzające słowa Brauna. Oświadczenie prokuratury
Oburzające słowa Brauna. Oświadczenie prokuratury
Muzeum Auschwitz reaguje na słowa Brauna
Muzeum Auschwitz reaguje na słowa Brauna
Strzelanina na granicy z Litwą. Łotysz nie żyje
Strzelanina na granicy z Litwą. Łotysz nie żyje
Kontrola trwała rok. Tomasz Szatkowski bez dostępu do tajemnic
Kontrola trwała rok. Tomasz Szatkowski bez dostępu do tajemnic
Lekarz z Berlina mordował pacjentów. Jedna z ofiar umarła w Polsce
Lekarz z Berlina mordował pacjentów. Jedna z ofiar umarła w Polsce
Przyszłość koalicji, ruch Hołowni, obecna sytucja pogodowa. Co wydarzyło się w czwartek?
Przyszłość koalicji, ruch Hołowni, obecna sytucja pogodowa. Co wydarzyło się w czwartek?
Zełenski: Po pełnoskalowej agresji potrzebna pełnoskalowa odbudowa
Zełenski: Po pełnoskalowej agresji potrzebna pełnoskalowa odbudowa
Donald Tusk krytykuje Polskę 2050. "Niemądre"
Donald Tusk krytykuje Polskę 2050. "Niemądre"
"Czerwony wujek" z Nankinu. Oszust wabił mężczyzn na intymne spotkania
"Czerwony wujek" z Nankinu. Oszust wabił mężczyzn na intymne spotkania
Koalicja przegrała głosowanie w komisji zdrowia. Posłowie KO ukarani
Koalicja przegrała głosowanie w komisji zdrowia. Posłowie KO ukarani