Ważą się losy ministra Ziobry. Jasna deklaracja PiS
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel w rozmowie z Wirtualną Polską zapowiada, że Prawo i Sprawiedliwość będzie broniło Zbigniewa Ziobry podczas głosowania nad zapowiadanym przez opozycję wnioskiem o odwołanie ministra sprawiedliwości. - To nie opozycja ustala skład rządu, tak będzie i tym razem – deklaruje. Dla opozycji to dowód, że partia rządząca wcale nie zamierza sięgnąć po pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Posłowie PiS w kuluarach mówią o frustracji postawą Ziobry i przyznają, że są zakładnikami.
Zapowiedziany m.in. przez Donalda Tuska wniosek o odwołanie Zbigniewa Ziobry z funkcji ministra sprawiedliwości ma być – według Platformy Obywatelskiej – testem dla Prawa i Sprawiedliwości. - Jeśli tak dajecie do zrozumienia, że to Ziobro uniemożliwia, żeby ustąpić w sprawie sądów, w sprawie tych tak zwanych kamieni milowych, to proszę bardzo, odwołajmy go wspólnie. (...) Złożymy wniosek o wotum nieufności dla ministra Ziobro przed najbliższym posiedzeniem Sejmu – mówił w czwartek szef PO.
Jednak mimo coraz bardziej napiętych relacji między PiS a Solidarną Polską, partia rządząca będzie broniła Zbigniewa Ziobry, co w Wirtualnej Polsce deklaruje Radosław Fogiel. Poseł dopytywany o to, czy będzie to obrona wynikająca z obowiązku, czy przekonania, odpowiada, że "obrona ministrów własnego rządu jest wynikającym z przekonania obowiązkiem".
Polityk dopytywany o to, czy jednak przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi możliwy jest rząd mniejszościowy PiS, stwierdza ogólnie: - Naszą intencją jest utrzymanie jedności Zjednoczonej Prawicy. Uważamy, że to jest najlepsze rozwiązanie dla Polski, zwłaszcza w tak niepewnych czasach. Liczymy, że wszyscy, którzy tworzą Zjednoczoną Prawicę mają takie samo przekonanie.
W nieoficjalnych rozmowach z politykami PiS euforii z obowiązku obrony Ziobry nie słychać. – Jesteśmy zakładnikami tej sytuacji. Ziobro kreuje się na jedynego obrońcę polskości, żeby umacniać własną partię. Coraz mocniej zabiega o elektorat skrajnie prawicowy, o czym świadczy obecność na Marszu Niepodległości – mówi nieoficjalnie ważny polityk PiS. Nasz drugi rozmówca dodaje, że partia rządząca nie ma obecnie odpowiednich narzędzi, by zdyscyplinować Solidarną Polskę. A osobny start w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych może doprowadzić do wyborczej klęski.
Liczenie szabel
Arytmetycznie odwołanie Zbigniewa Ziobry jest bardzo trudne. Prawo i Sprawiedliwość ma 228 głosów, dwa dodatkowe głosy posłów niezrzeszonych Łukasza Mejzy i Zbigniewa Ajchlera, którzy współpracują z partią rządzącą. Pozyskanie dodatkowego głosu, by obronić Ziobrę, nie powinno być dla Kaczyńskiego większym problemem. Nawet jeśli wniosek opozycji poprze Paweł Kukiz wraz ze swoimi dwoma posłami. Przypomnijmy, Kukiz zapowiedział, że podniesie rękę za odwołaniem Ziobry, jeśli do czasu tego głosowania nie zostanie uchwalona ustawa o sędziach pokoju.
To oznacza, że tylko brak obecności posłów PiS podczas głosowania i pełna mobilizacja opozycji mogłyby przynieść sensacyjny wynik głosowania. Ale to opcja jest bardzo mało prawdopodobna. - Myślę, że nie ma się co spodziewać zatrzaśnięcia naszych posłów w trakcie tak ważnego głosowania. Jeśli chcielibyśmy odwołać Ziobrę, zrobilibyśmy to na naszych zasadach, a nie przy okazji wniosku opozycji – mówi nam ważny poseł PiS. Dodatkowo nie wiadomo, jak w głosowaniu zachowają się posłowie Agnieszka Ścigaj, Zbigniew Girzyński i Andrzej Sośnierz z koła Polskie Sprawy. Ścigaj, która weszła do rządu jako minister ds. integracji społecznej, jeszcze latem deklarowała, że poparłaby wniosek o odwołanie Ziobry, jeśli nie zostanie uchwalona ustawa o sędziach pokoju.
W rozmowie z Wirtualną Polską minister Ścigaj nie chciała potwierdzić, czy jej deklaracja ws. odwołania ministra sprawiedliwości jest aktualna. Stwierdziła, że o wniosku o odwołanie Ziobry nic nie wie, a koło Polskie Sprawy w tej sprawie nie podjęło jeszcze żadnej decyzji. Zaznaczyła jednak, że prace nad ustawą o sędziach pokoju trwają. Już tylko jej głos pozwoliłby w teorii obronić Zbigniewa Ziobrę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Opozycja ma świadomość, że swoim wnioskiem stawia PiS w roli obrońcy skrajnego Ziobry. Ale jak przyznają posłowie PO, taka postawa rządzących świadczy o tym, że Kaczyński nie dokona żadnego radykalnego zwrotu w relacji z Unią. - Niech Kaczyński wybierze - Polska czy jego władza – mówił w programie "Tłit" Wirtualnej Polski Bartłomiej Sienkiewicz. - Najgorszy jest status quo, że bardzo zły minister sprawiedliwości, który rozłożył cały system wymiaru sprawiedliwości (...) mówi, że nie można wziąć pieniędzy z KPO, bo trzeba się cofnąć w jego paranoidalnej reformie sądów. Ona zmierza tylko do tego, żeby sądy były upolitycznione i żeby Kaczyński mógł wsadzać opozycję do więzień – stwierdził Sienkiewicz.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski