Walka z rosyjskimi agentami. "Polskie służby powinny być doceniane"
Jak siły ukraińskie walczą z rosyjskim wywiadem na terenie swojego kraju? - To orka na ugorze. W przypadku takiego obszaru jak Ukraina, szczególnie. Ukraina przed rozpadem ZSRR była połączona pępowiną z Rosją, służba była jedna, obszar chroniony był jeden, centrum dowodzenia było w Moskwie. Szkoły oficerskie wspólne, zadania i szlaki bojowe też. Znałem wielu oficerów ukraińskich, którzy walczyli w Afganistanie, a ich kontakty z kolegami rosyjskimi były bardzo bliskie, co nie znaczy, że nie czuli własnej tożsamości. Na początku lat 90. wszyscy wierzyli, że szybko uda im się osiągnąć standardy państwa demokratycznego. Myślę, że w służbach ukraińskich nastąpił podobny fenomen do tego, co w Polsce w 1918 r. Ludzie wywodzący się z różnych armii i służb tworzyli jedną skuteczną organizację. Ukraiński kontrwywiad z początku lat 90. sprawiał wrażenie bardzo sprawnego, co było widać na tle skorumpowanej armii i administracji. Dostrzegano nasze szczególne wyczucie wschodu i Rosji. Myśmy lepiej to rozumieli. Dziś ten walor polskich służb powinien być doceniany - mówił w programie "Newsroom WP" płk Wojciech Brochwicz, były wiceszef kontrwywiadu. - Rosyjskie służby to jedne z mocniejszych na świecie, ale mają duży problem polityczny. Będę wracał do słynnej odprawy, kiedy Putin publicznie rugował szefa wywiadu zagranicznego. Wpływy polityczne są mocne. Stworzenie w FSB departamentu zajmującego się zagranicą wskazuje, że Putin opierał się na ich informacjach, a nie na wiedzy doświadczonych oficerów GRU. Wojna była zaskoczeniem i była nieracjonalna w zachodnim rozumowaniu. Putin za bardzo wierzy tym, którzy niekoniecznie na wywiadzie się znają - komentował ppłk Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.