Waldemar Kuczyński: oto, jak ekspert Rońda bronił wybuchu!
W swoim dość długim życiu miałem do czynienia z wieloma ekspertyzami i z wieloma ekspertami. Lepszymi, gorszymi, kompletnie nieudanymi. I podobnie było z ekspertyzami. Ale nigdy, powtarzam nigdy, nie zetknąłem się z ekspertem, który by powiedział z osłupiającą szczerością, że rozmyślnie skłamał, aby nie wyszło, że ktoś inny ma rację - pisze Waldemar Kuczyński w najnowszym felietonie dla WP.PL. Chodzi o wywiad z jednym z ekspertów z zespołu Antoniego Macierewicza w TV Trwam.
Katastrofa smoleńska i jej ofiary, od chwili gdy samolot upadł, a wiadomość dotarła do Prezesa PiS stała się narzędziem jego ofensywy przeciwko obecnemu państwu. Od ponad trzech lat ci co zginęli wtedy, a byli to ludzie o różnych poglądach, nie mogą spokojnie odejść w zaświaty. Nie mogą, bo służą, jako maczugi do walenia we wrogów. Z tej woli, bo nie z prawdy, by wykorzystać straszliwy wypadek lotniczy do walki politycznej wyrosła teoria zamachu. Zamachu zorganizowanego przez najwyższych przedstawicieli władz polskich i rosyjskich. Ona nigdy nie została przedstawiona przez jej autorów otwarcie. Są za sprytni. Ale została sformułowana dostatecznie jasno, by uczynić z niej obiekt niemal religijny części Polaków. I niestety znaleźli się ludzie z – mniej lub bardziej wartościowymi – tytułami naukowymi, którzy dali, bo nie mogli być nieświadomi, "eksperckie" wsparcie teorii o zamachu. I z tej z kolei woli – nie wiem z jakich pragnień wyrastającej - wzięły się sztuczne mgły, jakicheś fale, hel a w dalszej
kolejności wybuchy. Wyjaśnienia, którym przeczy wszystko, co w badaniu wypadków jest dowodem; odczyty rejestratorów, fotografie skrzydła i drzewa, zeznania świadków. Wszystko! I to jeszcze jakoś mogłoby się tłumaczyć, mimo ewidentnego fałszu. Pomyłką, niedostatkiem dowodów, niedostatkiem kwalifikacji itp.
To jednak co stało się w środę w programie Telewizji Trwam - "Polski punkt widzenia" przekroczyło wyobrażenia. Jacek Rońda jeden z ekspertów Zespołu Antoniego Macierewicza przyznał, że w kwietniu w rozmowie z Piotrem Kraśno z telewizji publicznej kłamał świadomie w sprawie kluczowej dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy. To był program po emisji przez TVP filmów z kanału Discovery i Anity Gargas. Rońda zapewniał, że piloci nigdy nie zeszli poniżej 100 i że on to wie z dokumentu rosyjskiego, który dostał z wiarygodnych źródeł, ale ich nie ujawni. Jak wiadomo zejście poniżej 100 metrów, wysokości decyzji we mgle jest podstawową przyczyną katastrofy wedle PKBWL. Rońda podważał tym wynik prac Komisji.
Oto co powiedział w środę:
"Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie z panem Kraśko trochę zagrałem. Z różnych względów. Ponieważ pan Kraśko grał ze mną, no to tak jak w kartach się gra w niektórym układzie... Z panem (prowadzącym program w TV Trwam) nie będę grał w karty, w związku z tym powiem, że oni zeszli poniżej 100 metrów. Byli gdzieś na wysokości pomiędzy 50 a 60 metrów".
Rońda doskonale wiedział, że kłamie w sprawie kluczowej, co wynika z tego oto: "ponieważ wtedy sprawa dotyczyła tego, że za wszelką cenę zespół pana Laska czy pana Millera chciał udowodnić, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej wysokości decyzyjnej, a ona była na wysokości poniżej 100 metrów, więc ją zaatakowałem tę koncepcję zupełnie - że tak powiem - w sposób niespodziewany". A o owym tajemniczym dokumencie: "to był blef, na tym dokumencie nic nie było". Podejrzewam, że i dokumentu nie było.
W swoim dość długim życiu miałem do czynienia z wieloma ekspertyzami i z wieloma ekspertami. Lepszymi, gorszymi, kompletnie nieudanymi. I podobnie było z ekspertyzami. Ale nigdy, powtarzam nigdy, nie zetknąłem się z ekspertem, który by powiedział z osłupiającą szczerością, że rozmyślnie skłamał, aby nie wyszło, że ktoś inny ma rację. Pan Rońda tym szczerym wyznaniem, za które skądinąd warto mu podziękować, pogrążył się do końca. Ale powinien Pan wypłynąć i widnieć, jako przykład złamania wszystkich możliwych kodeksów etycznych. Od tego z 10 przykazań poczynając, ale i naukowego i zawodowego. I to w odniesieniu do tak straszliwego wydarzenia. I to dla tak podłego oskarżenia, że wypadek lotniczy był mordem politycznym największym po wojnie w tym miejscu Europy.
* Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski*