W. Olewnik: o nagraniach nie wiedziała nawet rodzina
Włodzimierz Olewnik potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską, że nagrywał spotkania z politykami m.in. Zbigniewem Ćwiąkalskim i Ryszardem Kaliszem. Ojciec zamordowanego Krzysztofa jest zszokowany, że prokuratura ujawniła informacje o znalezionych u niego w domu taśmach. – To były moje osobiste nagrania, do tej pory nikomu ich nie pokazywałem. Nawet rodzina o nich nie wiedziała – tłumaczy. Pytany, w jakim celu nagrywał rozmowy z politykami, odpowiada: - Wiedziałem, że to nie jest normalne śledztwo i bałem się, żeby mnie w coś nie wrobiono. Robiłem to dla własnego bezpieczeństwa.
22.12.2011 | aktual.: 22.12.2011 12:08
Zobacz także: Olewnik oskarża: to esbeckie metody!
Przeczytaj też:* Dramatyczne wyznanie ojca Krzysztofa Olewnika*
Stacja TVN24 poinformowała, że Centralne Biuro Śledcze w trakcie przeszukania w domu Włodzimierza Olewnika znalazło nagrania spotkań rodziny z politykami, m.in. Zbigniewem Ćwiąkalskim, który będzie musiał w tej sprawie stawić się przed prokuratorem. Sprawa ma związek z rewizją domu i biur Włodzimierza Olewnika, którą CBŚ i prokuratorzy przeprowadziło 17 listopada. Media wcześniej podawały, że podczas przeszukań znaleziono broń gazową i kartkę z numerem telefonu jednego z porywaczy. Podejrzewano, że były tam także taśmy z monitoringu, które mogły zostać nagrane w dniu porwania Krzysztofa, czemu jednak Włodzimierz Olejnik w rozmowie z Wirtualną Polską kategorycznie zaprzeczył.
„Nagrywałem, dla własnego bezpieczeństwa”
Z informacji TVN24 wynika, że w zabezpieczonych materiałach były płyty CD, kasety i inne nośniki, zawierające nagrania ze spotkań z politykami, posłami, prokuratorami i dziennikarzami. Włodzimierz Olewnik potwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską, że rejestrował rozmowy. Jest zszokowany, że prokuratura ujawniła informacje o znalezionych u niego w domu nagraniach. – To były moje osobiste nagrania, do tej pory nikomu ich nie pokazywałem. Nawet rodzina o nich nie wiedziała. Prokuratura nie poinformowała mnie, że zamierza je upublicznić – tłumaczy. Dodaje, że jego zdaniem zabezpieczone nagrania nie powinny być tematem do publicznych dywagacji, jeśli jednak prokuratura powiedziała A, to niech teraz powie B i upubliczni treść nagrań. - Niech społeczeństwo się dowie, o czym rozmawiałem, o co walczyłem i samo zdecyduje, czy działałem w słusznej sprawie - podkreśla.
Pytany, w jakim celu nagrywał rozmowy z politykami, odpowiada: - Wiedziałem, że to nie jest normalne śledztwo i bałem się, żeby mnie w coś nie wrobiono. Utrwalałem spotkania dla własnego bezpieczeństwa, żeby w razie czego mieć się czym podeprzeć, gdyby ktoś coś mi zarzucił. Przeczuwałem, że działania śledczych mogą kiedyś obrócić się przeciwko mnie. I jak teraz widać, nie myliłem się. Nikomu jednak nie pokazywałem tych nagrań, nawet rodzina o nich nie wiedziała.
Dodaje, że wśród nagranych ministrów jest również Ryszard Kalisz. Włodzimierz Olewnik pytany, czy osoby, które nagrywał, mają się czego obawiać, twierdzi, że nie. Wg TVN24 jeden z nagranych ministrów - Zbigniew Ćwiąkalski będzie musiał w tej sprawie stawić się przed prokuratorem. – Moim zdaniem nie ma się czego obawiać. Chyba, że prokuratura coś z tej rozmowy wyciągnęła – podkreśla.
"To nieuczciwe"
- Jestem zaskoczony, to nie było uczciwe - mówił tvn24.pl Zbigniew Ćwiąkalski. B. minister przypomina sobie, że z Włodzimierzem Olewnikiem i z jego córką Danutą spotykał się dwukrotnie w 2008 roku. Twierdził, że brali w nich udział też adwokaci Bogdan Borkowski i Ireneusz Wilk. – Skarżyli się wtedy na prokuratora Piotra Jasińskiego z Olsztyna, tam bowiem wtedy było prowadzone śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Pan Olewnik uważał, że postępowanie jest źle prowadzone – opowiada Ćwiąkalski, który wtedy jako prokurator generalny formalnie nadzorował śledztwo.
W efekcie tych spotkań zdecydował o przeniesieniu śledztwa z Olsztyna do gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej. - Pomogłem tym ludziom, przeżyli przecież osobistą tragedię. Nie uprzedzili mnie o nagrywaniu. (...) Jako prokurator generalny mogłem sam nagrywać te spotkania, a się na to nie zdecydowałem - mówił Ćwiąkalski.
Zdaniem CBŚ Włodzimierz Olewnik zarejestrował także spotkanie z Andrzejem Kalwasem. Były minister sprawiedliwości w rządzie Marka Belki, który rozmawiał z Olewnikami w 2005 roku, jest zaskoczony. Śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa prowadziła wtedy Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Rodzina Krzysztofa zażądała od Kalwasa, by przeniósł sprawę do Olsztyna. - Odmówiłem. W Warszawie sprawę prowadził prokurator Radosław Wasilewski. Był na tropie sprawców, miał efekty i dowody. Odebranie mu wtedy sprawy byłoby po prostu złą decyzją - tłumaczy teraz były minister sprawiedliwości.
Włodzimierz Olewnik w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się również do niedawnych doniesień, z których wynika, że prokuratura wróciła do wersji o samouprowadzeniu Krzysztofa i twierdzi, że w jego domu znajdowały się kamery, które zarejestrowały noc porwania. - Nie wiem, dlaczego CBŚ i prokuratura karmi media takimi nieprawdziwymi informacjami. Powtarzam jeszcze raz – w domu Krzysztofa nie było żadnych kamer, niemożliwe więc, by istniały jakieś nagrania. Może ktoś puszcza specjalnie takie plotki? - mówi. Dodaje, że jak na razie ani on, ani nikt z jego rodziny, nie dostał wezwania do prokuratury.