USA porzucą Ukrainę? "Kwestia wartości jest dla nich drugorzędna"
Nie milkną echa po spięciu Donalda Trumpa i J.D. Vance'a z Wołodymyrem Zełenskim w Gabinecie Owalnym. Czy Stany Zjednoczone mogą porzucić Ukrainę i zostawić ją bez wsparcia w wojnie z Rosją? - Myślę, że tak - komentuje w rozmowie Adam Balcer, polski politolog, który zwraca uwagę na to, że dla Trumpa "kwestia wartości jest drugorzędna".
W piątek Wołodymyr Zełenski miał podpisać w Gabinecie Owalnym umowę o współpracy Ukrainy i Stanów Zjednoczonych przy wydobywaniu zasobów mineralnych. Rozmowa z Donaldem Trumpem i J.D. Vance'em zakończyła się jednak awanturą, po której prezydent Ukrainy opuścił Biały Dom.
Administracja prezydenta USA zarzuciła ukraińskiemu przywódcy, że nie jest wdzięczny za dotychczasową pomoc. - Zełenski może wrócić natychmiast do rozmów. Nie mogę na to pozwolić w tej chwili. Nie wyglądał na człowieka, który pragnie pokoju - mówił później Trump do dziennikarzy.
USA porzucą Ukrainę? "Kwestia wartości jest dla nich drugorzędna"
Po co było spotkanie w Białym Domu, skoro Stany Zjednoczone nie chcą zapewnić gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie? Czy administracja Trumpa może porzucić Kijów? To pytania, które pojawiają się po piątkowej awanturze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak rozpoznać rosyjskiego szpiega? "Idealny, obcy wywiad jest niewidoczny"
- Myślę, że USA w najgorszym scenariuszu mogą całkowicie porzucić Ukrainę. To jak najbardziej realne. Pamiętajmy, że mówimy o człowieku, który 6 stycznia 2020 roku zorganizował zamach stanu, bo właśnie tym był atak zwolenników Trumpa na Kapitol. Dlatego dla Trumpa i jego ludzi, takie wartości jak demokracja, prawa człowieka, prawo międzynarodowe, rządy prawa są drugorzędne - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Adam Balcer, polski politolog.
Ekspert nie ma wątpliwości, po co zorganizowano spotkanie prezydentów USA i Ukrainy w Białym Domu. - Chodziło o to, aby Ukraińcy podpisali porozumienie i w końcu przestali gadać o kwestiach bezpieczeństwa. Natomiast dla Zełenskiego dobijanie targu ws. surowców bez gwarancji bezpieczeństwa jest bez sensu - mówi Balcer.
- W tym spotkaniu chodziło też o to, aby Ukraina przyjęła do wiadomości, że to Stany Zjednoczone rozmawiają o pokoju z Rosją, a ona ma się tylko przyglądać i czekać na porozumienie, które Trump chce osiągnąć jak najszybciej niemal za wszelką cenę. W Białym Domu mamy teraz ekipę, która wierzy, że takimi działaniami wyrwie Rosję z objęć Chin i stworzy wspólnie z nią trwały sojusz przeciwko Chinom. Można jedynie powiedzieć: good luck - dodaje rozmówca WP.
Zełenski osamotniony na arenie międzynarodowej
Na wydarzenia w Waszyngtonie natychmiast zareagowali przywódcy państw europejskich. Politycy wyrazili swoje poparcie dla Ukrainy. Wśród nich znaleźli się m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, prezydent Litwy Gitanas Nauseda, premier Hiszpanii Pedro Sanchez oraz premier Czech Petr Fiala.
- Wszyscy mieliśmy rację, pomagając Ukrainie i nakładając sankcje na Rosję - powiedział Macron dziennikarzom podczas pobytu w Portugalii.
Co w tej sytuacji może zrobić Zełenski? Czy zostaje mu liczyć na sojuszników z państw UE? - Może się spotkać z przywódcami państw, które go wspierają. Nie chodzi tylko o Unię Europejską, ale też Wielką Brytanię, Turcję, Norwegię, Kanadę, Australię, Japonię, Koreę Płd., Meksyk. Jeśli te kraje będą bliżej współpracować i wystąpią jako blok wobec USA, to będą w stanie coś ugrać. Jeśli nadal będą działań pojedynczo, to Trump będzie je rozgrywać na arenie międzynarodowej i wewnętrznie - uważa Adam Balcer.
Zdaniem naszego rozmówcy, kraje UE zobowiązały się do wspierania Ukrainy, ale duża część zobowiązań nadal nie zamieniła się w czyny. - Europa widzi, że nie może liczyć na Trumpa i wsparcie USA. Musi działać sama i zwiększyć wsparcie dla Ukrainy, aby wysłać jasny sygnał Putinowi - kończy dyrektor programowy Kolegium Europy Wschodniej.
Łukasz Kuczera, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj także: