Unia Rosji nie zignoruje
Unia Europejska prawdopodobnie już w piątek 14 listopada wznowi rozmowy w sprawie partnerstwa strategicznego z Rosją.
Negocjacje te zostały zawieszone po rosyjskiej inwazji w Gruzji i 1 września UE zagroziła, że ich nie wznowi, jeśli Rosjanie nie wycofają się na stanowiska sprzed wybuchu konfliktu. Co do tego, czy ten warunek został spełniony, zdania były podzielone, ale prawie wszyscy szefowie dyplomacji państw UE uznali, że do rozmów z Rosją i tak warto wrócić. Z tym stanowiskiem nie zgodziła się tylko Litwa. Jeszcze przed ministerialnym spotkaniem jej stanowisko popiera¸ polski rząd, ale ostatecznie minister Radosław Sikorski przyznał, że "pozostaliśmy w głównym nurcie, zgadzając się, że powrót do negocjacji jest potrzebny". Spotkanie w Brukseli miało charakter kurtuazyjny, bo rozmowy z Rosją zostały jedynie przełożone, a nie zawieszone. Dlatego Komisja Europejska nie potrzebowała zgody ministrów na wznowienie negocjacji. Chodziło tylko o utrzymanie jedności w Unii, czyli o przekonanie Litwy i Polski do zmiany zdania. Dzień wcześniej ujawniono raport OBWE- na temat konfliktu w Gruzji, którego autorzy twierdzą, że to
"Tbilisi rozpoczęło atak, który był całkowicie niewspółmierny do prowokacji ze strony przeciwnej". Na kilka godzin przed zakończeniem rozmów w Brukseli strona rosyjska słowami swojego przedstawiciela przy UE zastrzegła, że w sprawie Gruzji "o żadnych ustępstwach ze strony Rosji nie może być mowy". - luc