Rosjanie straszą świat. Zełenski bije na alarm, ekspert tłumaczy
Kolejne alarmistyczne doniesienia dotyczące planów Rosjan w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Wołodymyr Zełenski apeluje do świata, by zwrócił uwagę na ryzyko, jakie wisi nad Ukrainą. - To pokazuje pełniejszą skalę rosyjskiego barbarzyństwa - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Wiech, ekspert ds. energii.
05.07.2023 | aktual.: 05.07.2023 21:04
Ukraińskie źródła informują, że w każdej chwili Rosjanie mogą uruchomić swój plan sabotażu w Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Skąd takie ostrzeżenie? Jak wynika z ich informacji, na terenie kompleksu zaobserwowano ładunki wybuchowe. Ponadto w Mariupolu i Enerhodarze miały pojawić się rosyjskie mobilne laboratoria służące do wykrywania zagrożenia radiacyjnego.
Siły zbrojne Ukrainy poinformowały, że nie łamią norm prawa międzynarodowego, zapewniając, że obserwują i kontrolują sytuację. "Żadna prowokacja wroga nie przejdzie" - podkreślono w komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) nie potwierdziła ukraińskich informacji o zaminowaniu terenu wokół Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Niemniej byli w stanie skontrolować tylko jego część. Poza tym, wraz ze zniszczeniem tamy w Nowej Kachowce wzrosło ryzyko katastrofy nuklearnej - ostrzega "Politico".
Wcześniej MAEA podawała, że chociaż jej eksperci nie widzieli żadnych min wokół stawu, są świadomi "ich rozmieszczenia przez Rosjan w celach obronnych poza granicami zakładu, a także w określonych miejscach wewnątrz".
Zełenski apeluje do świata
Prezydent Zełenski wystąpił jednak z poruszającym apelem, w którym prosi świat o reakcję. Jego zdaniem zagrożenie w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej jest duże. - Rosja musi zrozumieć, że świat widzi, na jakie scenariusze przygotowują się terroryści. I że świat jest gotowy na reakcję. Państwa mają własne agencje wywiadowcze i inne możliwości, aby dokładnie wiedzieć, co się dzieje i kto jest winny - powiedział.
Jak mówił, "wywiad donosi, że na dachu kilku bloków Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej wojsko umieściło przedmioty podobne do materiałów wybuchowych". - Rosyjska armia może pozorować uderzenie w elektrownię. Może mają inny scenariusz - dodał Zełenski.
O sprawę w programie "Newsroom" WP był pytany ukraiński dziennikarz Ołeh Biłecki, który przed kilkoma dniami rozmawiał z szefem wywiadu wojskowego Ukrainy. - Kyryło Budanow mówił, że zaminowane zostało miejsce, gdzie odbywa się schładzanie reaktorów. Już wówczas były informacje, że Rosja szykuje się do jakiegoś aktu terrorystycznego. Wojsko ukraińskie nie może po prostu wkroczyć na teren elektrowni jądrowej, dlatego reakcja świata powinna być inna - powiedział Biłecki.
"Elektrownia może być środkiem do spowalniania kontrofensywy"
Jakub Wiech, ekspert ds. energii i klimatu, szef serwisu energetyka24.pl, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że zagrożenie w zaporoskiej elektrowni jest głównie informacyjne.
- Techniczne właściwości tej jednostki oraz sytuacja mocowa, w jakiej ona się teraz znajduje, nie dają powodów do obaw co do realnego zagrożenia radiacyjnego. Zarówno dla przeważającej części Ukrainy, jak i dla Polski i reszty Europy - wyjaśnia.
Jakub Wiech mówi, że Zaporoska Elektrownia Jądrowa to gigantyczny bunkier, który ma na celu ochronić reaktory przed czynnikami zewnętrznymi. - Historia ataków Rosjan pokazuje, że elektrownie atomowe, jako kategoria jednostek wytwórczych, nie są atakowane przez nich w sposób niszczący. Niszczyli elektrownie węglowe, gazowe, zapory z elektrowniami wodnymi - wylicza rozmówca WP.
- Rosjanie wiedzą, że to praktycznie niewykonalne technicznie. Jeśli nawet podjęliby ten ogromny trud, skażenie z tego uderzenia, byłoby lokalne - dodaje. I zaznacza, że nawet gdyby Rosjanie, wbrew logice, podjęli takie działania, zagrożenie dotyczyłoby kilkunastu kilometrów od elektrowni. - Nie ma zagrożenia dla państw ościennych jak Polska - podkreśla.
Jak podkreśla Wiech, zniszczenie elektrowni nie leży w niczyim interesie. - Ukrainie nie jest to na rękę z oczywistych powodów - państwo, które myśli o kontrofensywie i odbijaniu kolejnych terenów, nie będzie niszczyć elektrowni, bo nie ma w tym sensu ani militarnego, ani jakiegokolwiek innego. A Rosjanie zdają sobie sprawę, że zniszczenie elektrowni pochłonęłoby wiele sił i środków. Poza tym, wiedzą, że nie ma to żadnego znaczenia strategicznego - dodaje.
W ocenie eksperta Rosjanie mogą zaminować teren wokół obiektu, by związać część sił ukraińskich koniecznością rozminowania. - Elektrownia może być środkiem do spowalniania kontrofensywy - uważa Jakub Wiech.
Odnosi się także do strony ukraińskiej. - Wołodymyr Zełenski jest prezydentem kraju, który toczy wojnę obronną z bardzo silnym przeciwnikiem. Jego rola polega na tym, by zwrócić uwagę całego świata. Słusznie podkreśla kolejne akty terroru nuklearnego, jakiego dopuszcza się Rosja. To pokazuje pełniejszą skalę rosyjskiego barbarzyństwa - przekonuje rozmówca WP.
"Przegrupowanie wojsk frontu nie ma sensu"
Gen. Waldemar Skrzypczak ocenia z kolei, że ochrona elektrowni przez Ukraińców nie ma sensu, jeśli Rosjanie przygotowali ją do wysadzenia. - To tylko sprowokowałoby ich do szybszego działania - podkreśla. - Przegrupowanie wojsk na froncie nie ma więc sensu. Terror wybuchem służy straszeniu świata, a nie tylko samej Ukrainy. A świat nie pozwoli na to, by ją wysadzić.
Gen. Skrzypczak dodaje, że to kolejny odcinek z serii straszenia uderzeniem w infrastrukturę krytyczną. - Rosjanie chcą w ten sposób pozbawić Ukraińców energii elektrycznej - ocenia.
ISW o ryzyku "incydentu radiologicznego"
O Zaporoskiej Elektrowni Atomowej pisze też w swoim raporcie Instytut Badań nad Wojną (ISW). "Jest mało prawdopodobne, aby ograniczony rosyjski sabotaż w ZNPP, za który Rosja mogłaby obwiniać Ukrainę, byłby w stanie wygenerować masowy incydent radiologiczny" - czytamy.
Okupacja ukraińskiej elektrowni
Pod koniec czerwca pojawiła się informacja, że Rosjanie wycofują się z Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Jak poinformował wówczas ukraiński wywiad wojskowy, okupanci ograniczają personel w obiekcie. Pozostającym pracownikom nakazano, by za wszystkie awarie "winili Ukraińców".
Przypomnijmy, że największa elektrownia atomowa w Europie od 4 marca jest zajęta przez rosyjskie wojsko. Na terenie elektrowni Rosjanie rozmieścili sprzęt wojskowy i amunicję. Co jakiś czas pojawiają się komunikaty o ostrzeliwaniu okolicy.
Sytuacja od 24 lutego 2022 roku rodzi obawy, ponieważ wojska ostrzeliwujące okolice elektrowni stwarzają poważne niebezpieczeństwo katastrofy nuklearnej. Ponadto Kijów oskarża stronę rosyjską o szantaż nuklearny.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski