Ukraińcy weszli do Rosji. "Putin, podobnie jak Hitler, jest przesądny"
- Ukraińcy na zdobytych pozycjach okopują się - to świadczy o tym, że nie zamierzają się szybko wycofać. Być może zostaną tam do negocjacji pokojowych - działania wojsk ukraińskich w obwodzie kurskim komentuje dla Wirtualnej Polski Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Od 6 sierpnia trwa ofensywa wojsk ukraińskich w obwodzie kurskim. Siły ukraińskie miały przejąć kontrolę nad 74 miejscowościami w Rosji. Ukraińcy wjechali czołgami i pojazdami opancerzonymi, korzystają z dronów, artylerii i samolotów. Ukraiński Su-27 miał zniszczyć obiekt dowództwa rosyjskiego w okolicach miejscowości Sudża.
"The New York Times" twierdzi, że plan ataku był przez Kijów do końca trzymany w ścisłej tajemnicy. Natomiast Politico i "Wall Street Journal" donoszą, że ofensywa spowodowała, że Kreml wycofał część wojsk z Ukrainy, żeby bronić swojego terytorium.
- Ukraińcy odnieśli już przynajmniej trzy sukcesy: 1. Zdobycie terytorium, z którego nie zamierzają się prędko wycofać; 2. Odciążenie obrońców na froncie w Donbasie; 3. Próba zmiany układu kremlowskiego, która umożliwi wycofanie się Rosjan z terytorium Ukrainy - być może obserwujemy początek tego procesu - działania Ukraińców w obwodzie kurskim komentuje dla Wirtualnej Polski Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Ukraińskie wojska weszły jak w masło"
- Ruch Ukrainy niewątpliwie spowodował ogromną konsternację na Kremlu. Pierwsza reakcja to totalne zaskoczenie - zresztą tak jest do dziś. Ukraińskie wojska weszły jak w masło, widać, że Putin nie był przygotowany na taki scenariusz. Są informacje, że Ukraińcy na zdobytych pozycjach okopują się - to świadczy o tym, że nie zamierzają się szybko wycofać - być może zostaną tam do negocjacji pokojowych - uważa ekspert.
- Jeden z kierunków natarcia jest szczególnie ważny - Kurska Elektrownia Jądrowa. To działania symetryczne z tym, co zrobili Rosjanie, czyli zajęcie elektrowni zaporoskiej - dodaje Jan Piekło. Eksperci z Ośrodka Studiów Wschodnich w swojej analizie z 12 sierpnia podali, że z rejonów przygranicznych Rosjanie ewakuują ludność, a na południe od Kurczatowa, gdzie znajduje się elektrownia, przystąpili do budowania umocnień.
Na początku tygodnia Władimir Putin zwołał specjalną naradę w związku z natarciem Ukrainy. Podczas spotkania strofował gubernatora obwodu kurskiego, mówiącego o sukcesach ukraińskiego wojska na terenie Rosji. Nagranie trafiło do sieci.
Wstrzemięźliwa reakcja Zachodu
Jan Piekło w rozmowie z WP odnosi się również do komentarzy płynących z Zachodu. Te pojawiły się dopiero po kilku dniach. Uważa, że wstrzemięźliwa reakcja Zachodu na ruch Kijowa - w tym zapewnienia amerykańskiej administracji, że decyzje na temat operacji Ukraińców należy do Ukrainy, a USA nie były uprzedzane o ofensywie w obwodzie kurskim - mogą świadczyć o sytuacji odwrotnej.
- Operacja jest wielkim sukcesem taktycznym, jest dobrze przygotowana i skoordynowana - byłaby niemożliwa bez wsparcia. Trudno sobie wyobrazić, że najważniejsi sojusznicy o tych planach nie wiedzieli. W mojej ocenie to rodzaj pewnej gry, która obliczona jest na odniesienie bardziej skomplikowanego sukcesu, którego ostatecznym celem jest podważenie władzy Putina i być może doprowadzenia do zmiany na Kremlu - wnioskuje Jan Piekło.
Zwraca przy tym uwagę, że sytuacja międzynarodowa jest dynamiczna, a czerwone linie, które niegdyś stawiał Zachód, obawiając się wybuchu większego konfliktu (jak przekazanie broniącej się Ukrainie czołgów, samolotów, czy stanowisko dotyczące prowadzenie operacji wojskowych tylko w swoich granicach), są już nieaktualne.
"Putin, podobnie jak kiedyś Hitler, jest przesądny"
Prawdopodobnie działania Kijowa skalkulowane są tak - uważa Jan Piekło - żeby doprowadzić do załamania się rosyjskiego frontu, szczególnie w okolicach Donbasu i odciążenia obrońców Ukrainy. - Rosjanie próbują wysłać posiłki w rejon kurski. Z Litwy płyną informacje, że ściągane są wojska z Kaliningradu - mówi. Dodaje, że Putin, który liczył na "braterską pomoc" z Białorusi, przeliczył się.
- Jest jeszcze jedna istotna kwestia. Putin, podobnie jak kiedyś Hitler, jest przesądny. Tymczasem ukraińska operacja dzieje się w czasie rocznicy zatonięcia okrętu podwodnego Kursk. To był pierwszy polityczny problem Putina. Można było wtedy uratować marynarzy, ale on nie chciał pomocy Zachodu, więc załoga zginęła. Teraz Kursk wraca do niego w innej postaci - to może spiąć klamrą karierę polityczną Władimira Putina i spowoduje, że rzeczywiście dojdzie do zmian na Kremlu.
Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski