Nastolatki terroryzują Warszawę. "Wszystko nagrywają"
Grupa składająca się z zamaskowanych nastolatków na elektrycznych motorowerach, staje się coraz większym problemem w stolicy - donosi "Gazeta Wyborcza".
Co musisz wiedzieć?
- Grupa nastolatków, która organizuje nielegalne rajdy na elektrycznych motorowerach i hulajnogach w Warszawie.
- Nagrania z ich akcji zdobywają popularność w internecie, a ich działalność przyciąga uwagę influencerów.
- Policja nadal poszukuje sprawców incydentów.
Stołeczna "Gazeta Wyborcza" podaje, że chodzi o grupę Warsaw Mob, składającą się z zamaskowanych nastolatków. Regularnie organizują oni nielegalne rajdy na ulicach Warszawy. Ich pojazdy, to głównie elektryczne motorowery marki Surron. "GW" podaje, że mimo iż prędkość pojazdów jest ograniczona do 45 km/h, uczestnicy rajdów często łamią przepisy, co prowadzi do niebezpiecznych sytuacji.
Nagrania z rajdów Warsaw Mob zdobywają dużą popularność w internecie, co przyciąga uwagę influencerów i raperów. Grupa pojawiła się w kilku teledyskach hip-hopowych, a ich działalność wspiera organizacja obiecująca młodym ludziom sposoby na zarabianie przez internet.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
5 tys. zł za jeden dzień jazdy. Ujawnia kim są jego klienci
Incydenty
"GW" wymienia, że pod koniec sierpnia doszło do incydentu, w którym jeden z członków grupy wjechał w wózek z dzieckiem, a następnie użył gazu pieprzowego wobec matki.
- Po zderzeniu z wózkiem doszło do kłótni, młoda osoba wyjęła gaz i psiknęła nim w matkę, trochę gazu poleciało też na wózek, ale na szczęście dziecku nic się nie stało -powiedział "Wyborczej" sierż. Kacper Wojteczko ze śródmiejskiej policji.
Policja nadal poszukuje sprawcy, a według "GW" podobne rajdy odbywają się regularnie. Gazeta podaje, że grupa blokuje ulice, wykonuje triki i ignoruje przepisy ruchu drogowego, co stwarza zagrożenie dla mieszkańców.
Policja intensyfikuje działania, aby zidentyfikować i zatrzymać uczestników rajdów. Tymczasem grupa nadal zdobywa popularność wśród młodzieży i zasięgi w internecie.
Czytaj też:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"