Kilkadziesiąt pocisków. Zmasowany atak Ukraińców w Rosji
W sobotę Ukraińcy ponownie uderzyli w cele położone w przygranicznym rosyjskim obwodzie biełgorodzkim. Gubernator regionu Wiaczesław Gładkow donosił o czterech ofiarach wśród cywili.
Trzy osoby zginęły w ostrzelanej rakietami wiosce Oktiabrskoje, a jedna we wsi Dubowoje. 12 osób zostało rannych.
Miejscowe siły obrony zniszczyły w powietrzu 29 pocisków "Vampire" oraz rakietę "Neptun". Ucierpiało m.in. leżące tuż przy granicą miasto Szebekino, gdzie na skutek ukraińskiego ostrzału rakietowego uszkodzonych zostało kilka domów mieszkalnych.
Rosyjskie ministerstwo obrony podało, że jednostki obrony powietrznej przechwyciły i zniszczyły ukraińskiego drona również nad sąsiednim obwodem kurskim. Jednak - jak informuje Reuters - informacja ta nie została jeszcze potwierdzona w niezależnych źródłach. Agencja zauważa, że Ukraina rzadko komentuje ataki na południowe przygraniczne regiony Rosji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: potężna seria eksplozji na Krymie. Odwet za rosyjski atak na Charków
Charków pod ostrzałem. Zełenski zabrał głos
W sobotę atakowali również Rosjanie. Najbardziej napięta sytuacja panowała w Charkowie. Rosjanie ostrzelali tam hipermarket budowlany.
Atak został przeprowadzony z wykorzystaniem lotniczych bomb kierowanych.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył w reakcji na uderzenie, że w momencie bombardowania w hipermarkecie mogło się znajdować około 200 osób. Dodał, że gdyby wojska ukraińskie miały wystarczającą liczbę środków obrony powietrznej, to takie ataki byłyby niemożliwe.
Źródła rosyjskie utrzymują, że ofensywa wojsk rosyjskich na kierunku charkowskim ma na celu stworzenie "strefy buforowej" oraz zapobieżenie transgranicznym atakom na Biełgorod oraz inne graniczące z Ukrainą rosyjskie miasta.
Przeczytaj też: