Ukraina sobie poradzi? Pomocy z USA wystarczy do lutego

Wojna w Ukrainie. Śledź najnowsze informacje w naszej RELACJI NA ŻYWO

Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, niedawno odwiedził Stany Zjednoczone, gdzie wystąpił przed Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, a także spotkał się z wieloma kluczowymi amerykańskimi politykami, w tym z Joe Bidenem oraz kandydatami na prezydenta Kamalą Harris i Donaldem Trumpem.

- To była próba wykorzystania koniunktury, którą administracja Joe Bidena w Waszyngtonie tworzyła władzom w Kijowie - ocenił Andrzej Kohut, amerykanista z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Zdaniem Kohuta głównym celem wizyty Zełenskiego było przekonanie administracji Bidena do zwiększenia pomocy dla Ukrainy. Mimo braku oficjalnej reakcji ze strony Waszyngtonu nieoficjalne przecieki prasowe sugerują, że Amerykanie zobaczyli te same oczekiwania, co wcześniej wyrażane przez Ukrainę, takie jak szybkie włączenie do NATO i zwiększenie pomocy wojskowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Amerykanie zobaczyli te same oczekiwania, które Ukraina wyrażała już wcześniej w wersji maksymalistycznej, aby jak najszybciej wprowadzić Ukrainę do NATO, zezwolić na użycie amerykańskich pocisków do atakowania celów w głębi Rosji, maksymalnie zwiększyć pomoc dla Kijowa. Jeżeli oceniać wizytę Zełenskiego poprzez skuteczność przekonywania Amerykanów do planu zwycięstwa, to sukcesu raczej nie ma - ocenił Kohut w rozmowie z PAP.

Mimo to prezydent Biden ogłosił przekazanie Ukrainie pomocy wojskowej o wartości ok. 8 mld dolarów, będącej częścią pakietu uchwalonego w kwietniu przez Kongres USA.

Jacek Tarociński, analityk OSW, wyjaśnił, że 5,5 mld dolarów pochodzi z Presidential Drawdown Authority, a kolejne 2,4 mld dolarów z Ukraine Security Assistance Initiative (USAI). Ta pomoc obejmuje dostawę amunicji do systemów obrony przeciwlotniczej oraz systemów bezzałogowych.

Kohut zaznaczył, że administracja Bidena naciska na wydanie 2,4 mld dolarów do końca jego kadencji, obawiając się zmiany prezydenta w Białym Domu.

- Administracja Bidena obawia się, że jeżeli zmieni się prezydent w Białym Domu, to nawet jeżeli te środki wciąż będą dostępne, to mogą w ogóle nie zostać wykorzystane lub wykorzystane w bardziej ograniczonym zakresie. Stąd presja, żeby do końca kadencji Bidena wykorzystać wszystko, co przewiduje pakiet uchwalony przez Kongres w kwietniu 2024 r. i obejmujący w sumie 61 miliardów dolarów - powiedział Kohut.

Tarociński ocenił, że aby Ukraina mogła utrzymać swoje zaangażowanie w wojnie, potrzebuje amerykańskiej pomocy o wartości od pół miliarda do miliarda dolarów miesięcznie. Obecnie przyznane 8 mld dolarów powinno wystarczyć do lutego 2025 roku.

Z listopadowymi wyborami wiążą się także zmiany w Kongresie USA, co może wpłynąć na przyszłe decyzje dotyczące pomocy dla Ukrainy.

- Niezależnie, kto będzie miał większość w obu izbach Kongresu, sondaże wskazują, że będzie ona niewielka, a to oznacza niestabilność i trudności z uchwaleniem kolejnego pakietu dla Ukrainy tak jak to było w kończącej się kadencji - zwraca uwagę Tarociński.

Wpływ wyników wyborów prezydenckich na pomoc dla Ukrainy jest trudny do przewidzenia. Jeśli wygra Kamala Harris, można oczekiwać kontynuacji polityki Bidena, podczas gdy administracja Trumpa mogłaby dążyć do zamrożenia konfliktu lub jeszcze większych działań militarnych.

- Co do potencjalnej administracji Donalda Trumpa chyba trudno mieć wątpliwości, że zapowiedzi, które padają z ust Trumpa, to nie są jedynie kampanijne slogany. Patrząc na to, co kształtuje się na zapleczu Trumpa, jakie plany polityczne są tam pisane, to wydaje się, że rzeczywiście potencjalna administracja republikańska będzie dążyła do jak najszybszego zamrożenia tego konfliktu i rozpoczęcia negocjacji pokojowych - uważa Kohut.

Zełenski odwiedził również fabrykę amunicji w Pensylwanii, co spotkało się z krytyką ze strony republikanów, którzy uznali to za opowiedzenie się po stronie demokratów.

Amerykański dziennik "Wall Street Journal" donosił wcześniej, że Ukraina oszczędza amunicję artyleryjską, co może się powtórzyć na początku 2025 roku z powodu potencjalnych problemów z dostawami.

- Z całą pewnością Ukraina nie może sobie pozwolić na ryzykowne działania ofensywne, musi pozostać w defensywie, co więcej, musi planować defensywę długoterminowo, bo nie ma pewności, co będzie później" - zaznaczył Tarociński.

Biden ogłosił przekazanie Ukrainie trzeciej baterii systemu obrony powietrznej Patriot, która tym razem będzie pochodzić ze składów magazynowych.

Ponadto, Ukraina otrzyma AGM-154 JSOW, umożliwiające precyzyjne ataki na cel. Tarociński zwrócił uwagę na ograniczony zasięg tego uzbrojenia z uwagi na rosyjską obronę przeciwlotniczą.

Przeczytaj także: Uratował 11-latka przed porwaniem. Teraz spotkała go nagroda

Biden zapowiedział też szkolenie dodatkowych ukraińskich pilotów F-16, co ma stanowić duży wysiłek dla USA, ale jednocześnie liczba ta może być niewystarczająca z perspektywy Ukrainy.

Dzięki wsparciu międzynarodowych sojuszników, takich jak Francja, Wielka Brytania czy Rumunia, szkolenie ukraińskich pilotów może być bardziej efektywne.

Biały Dom poinformował, że 12 października odbędzie się w Niemczech spotkanie na najwyższym szczeblu Grupy Ramstein, gdzie prezydent Biden będzie gospodarzem, a Ukrainę reprezentować będzie Wołodymyr Zełenski.

Grupa Ramstein, będąca sojuszem ponad 50 krajów, powstała w odpowiedzi na rosyjską inwazję i ma na celu dostarczanie Ukrainie regularnej pomocy wojskowej.

Przeczytaj także: Katastrofa w Stroniu Śląskim. Tak runęła tama, pojawiło się nagranie