Uchodźcy na granicy. Żaryn: Rosja i Białoruś atakują informacyjnie Polskę
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej trwa. "Urzędnicy rosyjscy i białoruscy aktywnie angażują się w ataki informacyjne przeciwko Polsce" - oświadczył w sobotę Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
W niedzielę miną trzy tygodnie odkąd na granicy polsko-białoruskiej wybuchł kryzys uchodźczy. Sytuacja od kilku dni jest dramatyczna. Niektórzy z cudzoziemców chorują, na miejscu ma brakować wody i leków. Jak wynika z relacji wolontariuszy Fundacji Ocalenie, nawet 10 osób może mieć gorączkę i krew w moczu.
Zdaniem polskiego rządu sytuacja z okolic Usnarza Górnego wykorzystywana jest do tzw. wojny hybrydowej. "Urzędnicy i media z Rosji i Białorusi angażują się w ataki informacyjne przeciw Polsce w związku w wydarzeniami na polsko-białoruskiej granicy" - przekazał w sobotę Stanisław Żaryn, rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
"Maria Zacharowa [rzeczniczka rosyjskiego MSZ - przyp. red.] przekonywała, że kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej został wywołany przez… Polskę. (...) Jej wpis promują rosyjskie media, również te zaangażowane w walkę informacyjną Rosji przeciwko Zachodowi. W podobnym tonie wypowiada się Aleksandr Łukaszenka, który w kilku kolejnych wystąpieniach oskarżył Polskę o wywołanie problemów na granicy" - tłumaczy rzecznik ministra Mariusza Kamińskiego.
Jak informuje Żaryn, "MSZ Białorusi oskarżył z kolei Polskę o łamanie prawa międzynarodowego oraz przepisów Konstytucji RP". "Działania propagandy rosyjskiej i białoruskiej mają na celu wywarcie presji informacyjnej na Polskę, by wymusić zmianę podejścia do sytuacji na granicy" - oświadczył rzecznik koordynatora polskich specsłużb.
Sytuacja w Usnarzu Górnym. Trwa chaos informacyjny
Trwającemu kryzysowi towarzyszy także chaos informacyjny. W mediach pojawiają się różne dane odnośnie liczby osób, które koczują na granicy.
- Widzimy 24 osoby, ale trudno nam powiedzieć, czy nie ma tam jeszcze kilku osób. Jest kilka namiotów, więc tam też ktoś może być. (...) Te osoby się rotują, zwykle w nocy, kiedy my tego nie widzimy. Nie widzimy żadnych dzieci. Jest około 20 dorosłych mężczyzn i cztery albo pięć dorosłych kobiet" - informowała w środę ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej.
Polskie władze konsekwentnie utrzymują, że grupa cudzoziemców znajduje się na terytorium Białorusi. - Wysłaliśmy już w niedzielę do Białorusinów ofertę pomocy. Wysłaliśmy konwój z pomocą humanitarną i czekamy na zgodę - tłumaczył w piątek wiceszef MSZ Paweł Jabłoński na antenie TVN24.