Uchodźcy są na terytorium Białorusi? Jest stanowisko służb
- Białoruska służba w piśmie do nas potwierdza, że koczujący cudzoziemcy są na Białorusi - przekazała w środę ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej. Jednocześnie Mińsk miał zadeklarować, że "podejmuje działania, aby nie dopuścić do nielegalnego przekroczenia granicy przez tę grupę".
Grupa kilkudziesięciu uchodźców koczuje w okolicy Usnarza Górnego od kilkunastu dni. Polskie władze utrzymują konsekwentnie, że cudzoziemcy znajdują się na terytorium Białorusi. Teraz informację tę miała potwierdzić tamtejsza straż.
- Białoruska służba w piśmie do nas potwierdza, że koczujący cudzoziemcy są na Białorusi. Taka informacja padła w wymianie korespondencji służbowej. W piśmie do nas napisali, że prowadzą działania, aby nie dopuścić do przekroczenia granicy przez tę grupę z Białorusi do Polski - poinformowała w rozmowie z PAP ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej.
Liczba osób znajdująca się na granicy ciągle nie jest znana. - Widzimy 24 osoby, ale trudno nam powiedzieć, czy nie ma tam jeszcze kilku osób. Jest kilka namiotów, więc tam też ktoś może być. (...) Te osoby się rotują, zwykle w nocy, kiedy my tego nie widzimy. Nie widzimy żadnych dzieci. Jest około 20 dorosłych mężczyzn i cztery albo pięć dorosłych kobiet - przekonuje strażniczka.
Poseł Sterczewski na granicy. SG: Takie działania nie ułatwiają nam pracy
Rzeczniczka SG odniosła się również do incydentu z posłem Frankiem Sterczewskim. Parlamentarzysta próbował przekazać uchodźcom jedzenie i leki. - To nie są żarty. Tam naprawdę ktoś może zginąć, a moją rolą jest zrobić wszystko i nie dopuścić, by tam wydarzyła się tragedia - argumentował polityk w rozmowie z WP.
- Tego typu działania na pewno nie ułatwiają nam naszej pracy. Szanujemy parlamentarzystów i prosimy, aby oni szanowali też naszą pracę i służbę - apelowała ppor. Michalska.
- Widzieliśmy, że to zamieszanie wywołało duże zainteresowanie u służb białoruskich. Chyba też nam nie o takie zainteresowanie chodziło - konkludowała funkcjonariuszka.
Wydarzenia z udziałem posła Franka Sterczewskiego wywołały także zainteresowanie wschodnich mediów. Uwagę zwrócił na to w środę Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
- Rosyjska i białoruska propaganda bardzo aktywnie wykorzystuje wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej do ataków informacyjnych na Polskę, oskarżania władz RP o łamanie prawa i brak ludzkich odruchów - tłumaczył rzecznik ministra Mariusza Kamińskiego.