"Proszę ...". Tusk dedykuje wulgarną piosenkę
- Najwyższy czas, aby "talibowie znad Wisły" zostawili prawa kobiet. Nie mają kompetencji ani prawa moralnego do stanowienia o ich losie - mówił na konferencji poświęconej zbiórce podpisów pod obywatelskim projektem dotyczącym in vitro Donald Tusk. Lider PO zadedykował im także wulgarną piosenkę.
Lider Platformy Obywatelskiej na konferencji prasowej zorganizowanej w warszawskim żłobku przyznał, że obywatelski projekt dotyczący in vitro nie byłby w ogóle potrzebny, gdy PiS nie zaprzestał refundacji projektu z lat 2013-2016.
- Spotykam na swojej drodze takie pary, który doczekały się potomstwa dzięki in vitro, ale mówili mi o tym, że musieli wydać wszystkie oszczędności, bo nie ma rządowego programu, który mógłby ich wspomóc - mówił Donald Tusk. - Mamy do czynienia ze smutną rzeczywistością. Polska jest dziś w tragicznym stanie jeśli chodzi o demografię. Mamy dramatyczne statystyki dzietności - dodał lider PO.
Zaznaczył, że taka strategia polityczna PiS i rządu Mateusza Morawieckiego dotyka nie tylko kobiet, ale także całych polskich rodzin, w tym ojców i dzieci. - Celem tej strategii rządowej jest między innymi zmniejszenie odsetka porodów poprzez cesarskie cięcie - wskazał. Dodał, że "dobrze wiemy", co za takimi zdaniami kryje się w praktyce.
Tusk: piosenka zaczyna się od słowa "proszę"
- Żyjemy w państwie rządzonym przez mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet. Czas najwyższy, aby "talibowie znad Wisły" zostawili w spokoju kobiety i ich prawa. Oni nie mają kompetencji ani prawa moralnego do stanowienia o losie kobiet - mówił Tusk. Dodał, że "tym wszystkim talibom, którzy gotują Polkom codzienne piekło na ziemi, dedykuje piosenkę pani Justyny Biedrawy". - Piosenka zaczyna się od słowa "proszę". Mam nadzieję, że z pokorą tej piosenki wysłuchają - powiedział.
Chodzi o piosenkę pt. "Proszę Wyp....ć", w której piosenkarka śpiewa m.in.: "Wyp... grzecznie mówiąc spadaj, od kobiet wara, bardzo proszę wyp.... Trzeba było nas nie denerwować; trzeba było przystopować".
Ewa Kopacz: państwo nie chce pomagać
- Od dziś zaczynamy zbierać podpisy pod obywatelskim projektem finansowania in vitro - mówiła na spotkaniu w żłobku była premier Ewa Kopacz. - Nasz program działający między 2013 i 2016 rokiem działał skutecznie. Urodziło się z jego pomocą ponad 22 tysiące dzieci - dodała.
Była minister zdrowia wskazała, że "1,5 mln par, czyli 3 miliony obywateli, czeka na wyciągnięcie ręki przez państwo w trudnej sytuacji, a państwo nie pomaga, bo nie chce". - My stoimy tam, gdzie jest nowe życie, a oni stoją tam, gdzie ideologia je zabija - mówiła Kopacz.
Głos zabrała też Małgorzata Rozenek-Majdan, która mówiła o strachu Polek przed zajściem w ciążę. Przyznała również, że program, który działał w latach 2013-2016, "to był przykład świetnie działającej polityki prorodzinnej".
Rozenek-Majdan zachęcała wszystkich, by przyłączyli się do zbiórki podpisów pod obywatelskim projektem refundacji zabiegów in vitro.
Obywatelski projekt ustawy o in vitro
Koalicja Obywatelska rozpoczęła zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o in vitro, a ten zakłada, że nawet 500 mln złotych rocznie ma pozostawać do dyspozycji ministra zdrowia na leczenie niepłodności tą metodą. Donald Tusk mówił o tym projekcie na spotkaniu z wyborcami w Piasecznie. - Za kilka dni zaczniemy zbiórkę podpisów, jestem absolutnie przekonany, że zbierzemy je (100 tysięcy podpisów - red.) je do świąt Bożego Narodzenia, i że być może uda nam się przynajmniej ten jeden ponury rozdział rządów PiS-u, jeśli chodzi o nasze rodziny, nasze dzieci, nasze panie, zamknąć - zadeklarował wówczas Tusk.
Polska jest jednym z pięciu krajów w Europie, w których nie refunduje się procedury in vitro.