Tusk przyjął dymisję szefa MON i ma już następcę
- Wczoraj minister obrony narodowej Bogdan Klich złożył na moje ręce rezygnację. Dzisiaj tę rezygnację przyjmuję - powiedział na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Dodał, że wcześniejsza dymisja ministra byłaby nieuzasadniona i byłaby błędem z punktu widzenia dobra państwa polskiego. Dymisja szefa MON po raporcie MAK byłaby jedną z najgłupszych decyzji - podkreślił. Poinformował, że na miejsce Klicha proponuje dotychczasowego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji, Tomasza Siemoniaka.
Jak powiedział Donald Tusk, do tej pory bardzo wysoko cenił kompetencje Bogdana Klicha, który przez cztery lata urzędowania wykonywał dobrze swoją pracę. - Składając rezygnację minister Klich powiedział, że za jego kadencji nie udało się wdrożyć wielu ze środków naprawczych, jakie między innymi rekomendowano po katastrofie CASY. Dlatego uznał on, że nie będzie dzisiaj najwłaściwszy w roli tego, który będzie wdrażał kolejny program naprawczy, jaki zalecili eksperci w raporcie Millera. To potwierdza, że jest człowiekiem honorowym - podkreślił Tusk. Dodał, że w żadnym wypadku nigdy nie nazwał i nie nazwie Klicha odpowiedzialnym za katastrofę smoleńską.
Pytany, czy w kontekście krytycznych uwag pod adresem funkcjonowania 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego nie czuje się oszukany przez Klicha, który jako minister obrony nadzorował ten pułk odparł, że nie ma ku temu najmniejszego powodu.
- Wiele na to wskazuje, że to co jest obciążeniem dla ministra Klicha, to niezdolność egzekucji pewnych rekomendacji i przyjmowanie ze zbyt dobrą wolą informacji o skutkach kontroli. Raport o tym sporo także mówi - odpowiedział premier. Dodał, że nie będzie teraz rozstrzygał o przyszłości specpułku. Stwierdził też, że nie uważa, aby Klich był obciążeniem dla PO, jako jej kandydat do senatu w jesiennych wyborach.
Jak powiedział premier, na miejsce Bogdana Klicha zaproponuje prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu obecnego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka. - Zadaniem nowego szefa MON będzie realizacja rekomendacji, jakie przedstawiła do wykonania komisja Jerzego Millera - podkreślił.
"W raporcie Millera jest to, czego nie było w raporcie MAK"
- W komisji pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej pracowało 34 ekspertów. Muszę wyrazić dla nich wielkie uznanie, bo pracowali pod wielką presją - zarówno czasu jak i opinii publicznej - powiedział premier Donald Tusk. Dodał, że komisja stanęła na wysokości zadania, jeśli chodzi o tempo prac.
- Podstawowym efektem prac komisji szefa MSWiA Jerzego Millera było określenie bezpośrednich przyczyn katastrofy smoleńskiej, a przede wszystkim wykluczenie zamachu oraz nacisków na pilotów. - Wykluczono zatem celowe działanie osób trzecich lub instytucji trzecich, wykluczono zamach, a z drugiej strony wykluczono także naciski, których efektem miała być próba lądowania bez zgody pilotów czy wbrew ich woli - powiedział premier.
Dodał, że w raporcie jest jednak to, czego zabrakło w raporcie MAK. - Raport wskazał także błędy strony rosyjskiej, takie jak choćby przygotowanie lotniska i działanie kontrolerów - podkreślił.
Zaznaczył, że w raporcie nie ma również nacisków na pilotów. - Jest opisane w raporcie domniemane poczucie presji ze względu na rangę lotu i rangę pasażerów i brak decyzji prezydenta, do którego prawdopodobnie zwracano się w samolocie o decyzję o wyborze zapasowego lotniska - powiedział premier.
- Jest jednoznaczne stwierdzenie, że ta okoliczność nie miała bezpośredniego wpływu na decyzję pilotów. To ważne, abyśmy nie szukali dodatkowych politycznych wątków tam, gdzie ustalenia wydają się w wielu sprawach dość proste i oczywiste - zaznaczył szef rządu.
Podkreślił, że o potencjalnie winie będzie decydować prokuratura. - Komisja wskazała przyczyny, śledczy zbadają ewentualną odpowiedzialność karną - powiedział.
"Minister Miller zwróci się z raportem do Rosjan"
Tusk przekazał, że minister Jerzy Miller zwróci się do strony rosyjskiej z pytaniem, jak mogłoby wyglądać uwzględnienie przez nią ustaleń polskiej komisji.
Premier przypomniał, że strona polska złożyła uwagi do raportu MAK-u, a strona rosyjska "nieliczne i drugorzędne uwagi przyjęła, resztę odrzuciła". - W tej procedurze, w jakiej pracował MAK, sprawa jest zamknięta, ale nie jest zamknięta z naszego punktu widzenia - zaznaczył szef rządu.
- Prace komisji zostały zakończone, ale komisja wciąż pozostaje w gotowości - gdyby na jaw wyszły jakieś nowe fakty, wtedy komisja mogłaby wznowić swoje prace. Na razie jednak nic nie wskazuje, aby takie fakty miały się pojawić - powiedział premier.
"Działania Tomasza Arabskiego nie miały żadnego wpływu na katastrofę"
Donald Tusk odniósł się także do zarzutów PiS wobec szefa swojej kancelarii Tomasza Arabskiego. Premier poinformował, że żadne działania szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego nie zostały uznane za przyczyny, okoliczności czy czynniki mające związek z katastrofą smoleńską.
- W przeciwieństwie do tych, którzy wygłaszają albo mieszają poglądy opozycji z zawartością raportu, bardzo dokładnie przestudiowałem kluczową część raportu (komisji Jerzego Millera). Gorąco polecam też państwu pełną lekturę tego materiału. Raport zawiera rozdział, w którym wymienione są przyczyny, okoliczności, czynniki, niedociągnięcia. Żadne z działań czy braku działań ministra Arabskiego nie jest zakwalifikowane jako przyczyna, okoliczność, czynnik mający związek z katastrofa smoleńską - oświadczył Tusk.
Na uwagę, że dymisji Arabskiego domaga się PiS, Tusk odparł: - Ja mam bardzo poważny kłopot z opinią, którą wyraża Antoni Macierewicz i inni liderzy PiS-u, ponieważ w jednym zdaniu powołują się na efekty raportu i żądają głów, a w drugim nazywają raport jednym wielkim kłamstwem.
Tusk ocenił też, że PiS-owi i opozycji wystarczy 5 minut po zaprezentowaniu raportu, aby wygłosić bardzo dotkliwe z punktu widzenia interesów państwa polskiego oceny działania komisji państwowej. - Dezawuowanie działań polskiego państwa w tej kwestii nie jest na rękę Polsce. (...) Nie mam zamiaru wdawać się w spór stricte polityczny z Jarosławem Kaczyńskim czy Antonim Macierewiczem, którzy przez te kilkanaście miesięcy pokazali bardzo wyraźnie, jaki mają pogląd - niezależnie od faktów, niezależnie od badań - oświadczył premier.
"Postawa opozycji skrajnie nieodpowiedzialna"
Tusk podkreślił, że postawa opozycji od pierwszych dni po katastrofie smoleńskiej aż do dzisiaj jest "skrajnie nieodpowiedzialna". - W interesie Polski, w interesie dochodzenia do prawdy, także w wymiarze międzynarodowym, byłaby zdecydowanie większa solidarność wokół państwa polskiego - podkreślił Tusk.
Jak zauważył, już kilka dni po katastrofie smoleńskiej pojawiły się "najbardziej fantastyczne, groźne, nacechowane złą wolą interpretacje tego zdarzenia, wśród których królowała spiskowa wizja o zamachu".
Tymczasem - jak zaznaczył - raport jednoznacznie wyklucza zamach.
"BOR nie zawiniło"
Tusk podkreślił też, że nie zgadza się z zarzutami opozycji, że Biuro Ochrony Rządu ponosi pośrednią lub bezpośrednią odpowiedzialność za zdarzenia w Smoleńsku. Za bezzasadne uznał także "insynuacje", że szef MSWiA, jako szef komisji badającej katastrofę, chronił Biuro.
Według opozycji, w tym m.in. Antoniego Macierewicza, osobą najbardziej odpowiedzialną za katastrofę smoleńską jest minister Jerzy Miller jako zwierzchnik Biura Ochrony Rządu, które, jak mówił poseł PiS, nie dopełniło swoich obowiązków w tej sprawie.
- Ja znam ministra Millera, jest ostatnią osobą, o której bym powiedział, że w działalności publicznej szuka własnego bezpieczeństwa czy własnego interesu. Pewnie jak każdy z nas, ma jakieś wady, ale tej akurat nie ma - ocenił szef rządu.
Tusk pytany, dlaczego zatem raport nie mówi nic o odpowiedzialności BOR-u wyjaśnił, że komisja opisuje przyczyny wypadku lotniczego, a nie całego świata wokół.
- Raport bada wszystkie zdarzenia i okoliczności, które mogły mieć wpływ na katastrofę(...) Wydaje się, że oficerowie BOR nie mieli nic wspólnego z zabezpieczeniem lotu w tym sensie, w jakim bada go komisja Millera, czyli ochroną, czy zapobieganiem takich zdarzeń jak katastrofa smoleńska - mówił Tusk.
Premier przyznał jednak, że warto się zastanowić, czy w przyszłości nie należałoby wyposażyć BOR w kompetencje, które kazałyby tej służbie dbać o bezpieczeństwo w każdym aspekcie.
Premier nie wykluczył, że jedną z konsekwencji katastrofy smoleńskiej i prac komisji będzie budowa innego modelu bezpieczeństwa urzędników państwowych. "Nie wykluczam, że znajdziemy jakieś powody, dla których będzie warto zastanowić się także nad przebudową tej służby, ale nie w związku z przyczynami katastrofy smoleńskiej.
Według raportu komisji Millera, wśród przyczyn katastrofy smoleńskiej są: zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg.
Komisja w raporcie wskazała na nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36. specjalnym pułku lotniczym na samolotach Tu-154M, niedostateczne przygotowanie załogi do lotu oraz niedostateczną wiedzę członków załogi w zakresie funkcjonowania systemów samolotu oraz ich ograniczeń.
W związku z tymi wnioskami pojawiło się wiele głosów, że głównym odpowiedzialnym jest minister Bogdan Klich i powinien on być bezwzględnie zdymisjonowany. - Bogdan Klich nie może dalej pełnić swojej funkcji - mówił szef SLD Grzegorz Napieralski. Także Paweł Poncyljusz z PJN podkreślał, że raport komisji Jerzego Millera ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej wskazuje ewidentną winę szefa MON Bogdana Klicha.
Z kolei socjolog prof. Zdzisław Krasnodębski w rozmowie z Wirtualną Polską powiedział, iż to, że do tej pory nie doszło do rekonstrukcji rządu, to policzek dla Polaków. Jak powiedział Krasnodębski obraz, jaki wyłania się z raportu jest przygnębiający. Dokument pokazuje, jak niesprawnie działają instytucje państwa. - Od początku zapewniano nas, że państwo zdało egzamin. Teraz już nikt nie może mieć wątpliwości, że była to część neogierkowskiej propagandy, uprawianej przez obóz rządzący - podkreślił.