"Nagroda od PiS". Tusk o asystencie Mejzy. Emocje w pytaniu
Chcielibyśmy wszyscy zobaczyć proces ludzi, którzy gotowi są zarobić pieniądze w najobrzydliwszy możliwy sposób - powiedział Donald Tusk, komentując ustalenia WP o zatrudnieniu Franciszka Przybyły, asystenta posła Łukasz Mejzy, w państwowym banku PKO BP.
Do publikacji dziennikarza WP Szymona Jadczaka o zatrudnieniu w banku PKO BP Franciszka Przybyły, asystenta posła Łukasz Mejzy, Donald Tusk nawiązał tuż przed pytaniami od uczestników czwartkowego spotkania w Kleosinie pod Białymstokiem.
Tusk: najobrzydliwszy możliwy sposób zarobku
- Dla mnie ponurą puentą przygotowań do dzisiejszego spotkania, było to, kiedy jadąc do Białegostoku, przeczytałem, że pan Franciszek P. - nie będę używał nazwiska, bo niebawem będzie się o nim pisało właśnie Franciszek P - asystent pana Mejzy, (...) dostał fuchę w państwowym banku - mówił Tusk.
- Młody człowiek, który oferował rodzicom śmiertelnie chorych dzieci terapię, którego nikogo i z niczego nie leczyła, a kasował za to grube pieniądze. Ten człowiek dostał fuchę w państwowym banku - dodał Tusk, przypominając proceder, który ujawniliśmy w naszych wcześniejszych publikacjach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk zauważył, że toczy się postępowanie w sprawie tej działalności. - Nawet PiS nie zdzierżył - dodał przewodniczący PO. Zauważył, że Franciszek Przybyła dla banku "pracuje zdalnie z okręgu wyborczego pana Mejzy".
- Nikt nie jest w stanie się dowiedzieć, na czym polega ta praca, ale zarabia niezłą pensyjkę. Ktoś, kto powinien jak najszybciej trafić na ławę oskarżonych. Chcielibyśmy wszyscy zobaczyć proces ludzi, którzy gotowi są zarobić pieniądze w najobrzydliwszy możliwy sposób - komentował Donald Tusk podczas spotkania w Kleosinie.
Tusk o asystencie Mejzy. "Fucha nagrodą"
- Pomyślcie sami. Co byście zrobili komuś takiemu, kto wykorzystuje wasze cierpienie? Każdy z nas ma w wśród bliskich kogoś ciężko chorego - mówił Tusk, nawiązując do publikacji Wirtualnej Polski. Wykorzystywanie rodziców chorych dzieci lider największej opozycyjnej partii nazwał ciosem podwójnym.
- Ktoś daje wam nadzieję, okrada z pieniędzy, a później przeczytacie, że on dostaje od władzy PiS nagrodę w postaci fuchy w państwowym banku - powiedział Donald Tusk, wskazując, że przypadek Przybyły to dowód na niewiarygodność zapewnień obozu PiS o dzieci.
- Dają zarobić na państwowej posadce takim gościom. Można napisać tysiące stron programów, wygłosić 500 pięknych przemówień, ale jeśli ktoś robi takie rzeczy i rządzi, to to wiem, że nasze wnuki i dzieci nie będą tu bezpieczne - stwierdził Tusk.
Sasin jednak z prośbą do prezesa PKO BP
Jeszcze o godzinie 15 w czwartek Ministerstwo Aktywów Państwowych twierdziło, że "nie ma wpływu na politykę kadrową spółki. Odpowiadają za nią właściwe komórki organizacyjne danej spółki".
Po trzech godzinach informację w tej sprawie przekazał w mediach społecznościowych Jacek Sasin. "Poprosiłem prezesa PKO BP o ponowne przeanalizowanie celowości zatrudnienia w banku Pana Franciszka Przybyły" - napisał na Twitterze w reakcji na ustalenia WP wicepremier i minister aktywów państwowych.