Trwa ładowanie...
"Dokonania" Łukasza Mejzy (na dużym zdjęciu) i Franciszka Przybyły nie powstrzymały rozwoju ich karier
"Dokonania" Łukasza Mejzy (na dużym zdjęciu) i Franciszka Przybyły nie powstrzymały rozwoju ich karierŹródło: East News, fot: Andrzej Iwańczuk
20-04-2023 09:29

Naciągał z Mejzą rodziców chorych dzieci. Dostał posadę w PKO BP

Jak ustaliła Wirtualna Polska, Franciszek Przybyła, asystent posła Łukasza Mejzy, który namawiał rodziców śmiertelnie chorych dzieci na niesprawdzoną terapię za ogromne pieniądze, właśnie dostał posadę w państwowym banku. - Jestem w szoku, ten człowiek powinien ponieść karę, a dostał ciepłą posadkę - mówi matka, której Przybyła obiecywał uleczenie nieuleczalnej choroby syna.

- Pamiętam pierwsze zdanie, które wypowiedział do mnie przez telefon Franciszek Przybyła: "Pani Dagmaro, mamy leczenie na adrenoleukodystrofię". Zamarłam. Przecież tej choroby nie da się wyleczyć… - Dagmara Mędrek od razu przypomina sobie kontakt z człowiekiem, o którego pytaliśmy ją już w 2021 roku, gdy pisaliśmy o biznesach posła Łukasza Mejzy.

Nieetyczny biznes

W tekstach "Jak ludzie Łukasza Mejzy szukali klientów. Wstrząsające relacje rodziców" oraz "Jak Łukasz Mejza postanowił zarobić na cierpieniu" ujawniliśmy wtedy, że założona przez Mejzę firma Vinci NeoClinic obiecywała leczenie umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne choroby.

d4fglem

Opisywaliśmy, jak Mejza i jego ludzie jeździli i przekonywali rodziców chorych dzieci, że wyleczy je terapia oferowana przez jego firmę. Cena wyjściowa wynosiła 80 tys. dolarów. Tyle że Mejza i jego współpracownicy nie mieli pojęcia o medycynie, a oferowane przez nich leczenie nie działało.

Współpracownicy posła, którzy zdecydowali się wówczas na rozmowę z Wirtualną Polską, opowiadali, że za projekt naciągania ludzi na kosztowne i nieskuteczne terapie odpowiadał bezpośrednio Franciszek Przybyła. Określali go jako prawą rękę Mejzy.

"To doradca wizerunkowy i autor tekstów reklamowych Łukasza. Pisze mu przemówienia" - relacjonowali byli pracownicy biura Mejzy.

Opowiadali też, jak wyglądała ich praca: "Pracowaliśmy jak handlowcy. Siadałem do Facebooka i szukałem stron rodzin chorych dzieci. Wpisywałem np. "porażenie mózgowe" i dzwoniłem po kolei. Wysyłaliśmy setki jak nie tysiące wiadomości. Łukasz Mejza co jakiś czas pytał, jak nam idzie. Ludzie reagowali sceptycznie, ale niektórzy zgadzali się na spotkanie. Wtedy wkraczał Franek albo sam Łukasz".

Michał - syn pani Dagmary - jest chory na adrenoleukodystrofię. To choroba niszcząca komórki w mózgu. Franciszek Przybyła obiecywał skuteczną terapię
Michał, syn pani Dagmary, jest chory na adrenoleukodystrofię. To choroba niszcząca komórki w mózgu. Franciszek Przybyła obiecywał skuteczną terapięŹródło: Archiwum prywatne

W mailach do rodziców dzieci chorych Franciszek Przybyła przedstawiał się jako "konsultant medyczny".

Rozmawialiśmy też z kilkoma matkami, które zapamiętały Przybyłę. Była wśród nich pani Anita, matka chłopca chorego na mózgowe porażenie dziecięce i padaczkę oraz pani Paulina, matka dziewczynki chorej na mukowiscydozę.

Współpracownik Mejzy obie namawiał na kontrowersyjną terapię z Meksyku, za olbrzymie pieniądze. Nie zważając na fakt, że współczesna medycyna nie zna sposobów walki z chorobami dzieci naszych rozmówczyń.

Wspomniana wcześniej Dagmara Mędrek wychowywała syna cierpiącego na ciężką i nieuleczalną chorobę genetyczną - adrenoleukodystrofię (ALD). Niszczy ona komórki mózgu.

d4fglem

U nastolatka spowodowała porażenie czterokończynowe. Franciszek Przybyła przez telefon zapewniał panią Dagmarę, że oferowana przez niego terapia leczy ALD. Gdy poprosiła o konkretne wyniki badań i dokumentację medyczną, kontakt się urwał.

Awans asystenta

Gdy opisywaliśmy nieetyczne praktyki biznesowe Łukasza Mejzy, był on wiceministrem sportu i posłem (formalnie niezależnym, ale faktycznie głosującym razem z PiS). Franciszek Przybyła był jego asystentem poselskim.

Po naszych publikacjach Mejza stracił fotel wiceministra. Przybyła nie poniósł żadnych konsekwencji. Na stronie internetowej Sejmu nadal widnieje jako asystent posła Mejzy. Towarzyszył posłowi m.in. w opisywanej przez nas wizycie w szkole podstawowej w Zielonej Górze. Mejza spotkał się wtedy z pierwszakami w ramach cyklu "Poznajemy zawody".

Według rejestru spółek, Przybyła jest też prezesem firmy Vinci Eco Energy, której beneficjentem rzeczywistym jest Łukasz Mejza, a wspólnikami są jego brat Mateusz i kolejny asystent - Jakub Zgoła.

Jak ustaliliśmy, od ponad tygodnia Franciszek Przybyła ma też nowe zajęcie.

Z informacji w wewnętrznym systemie PKO BP wynika, że współpracownik posła Mejzy dostał pracę w tym banku. Były "konsultant medyczny" z Vinci NeoClinic teraz został specjalistą w zespole organizacji w pionie zarządzania personelem w największym polskim banku kontrolowanym przez państwo.

W systemie jako jego miejsce pracy wpisano biurowiec przy ul. Chmielnej w Warszawie. Ale w rzeczywistości Przybyła pracuje zdalnie z Zielonej Góry, czyli okręgu wyborczego Łukasza Mejzy.

Czym dokładnie zajmuje się w PKO BP? Przybyła nie odpowiedział nam na to i inne pytania, które do niego wysłaliśmy. Bank odpisał nam z kolei, że "nie komentuje spraw kadrowych".

W ten sam sposób PKO BP odpowiedziało nam, gdy dwa tygodnie temu pytaliśmy o zatrudnienie innego młodego człowieka związanego z PiS - Oskara Szafarowicza.

Wtedy napisaliśmy, że działacz młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości, który zasłynął m.in. atakując bezpardonowo w mediach społecznościowych posłankę Magdalenę Filiks, został specjalistą w kontrolowanym przez państwo banku.

d4fglem

Do obu nominacji doszło po tym, jak na początku marca w PKO BP zatrudniony został nowy pracownik odpowiedzialny za sprawy personalne - Jakub Kowaleczko. Jak opisywał Business Insider, nowy dyrektor pionu zarządzania personelem to zaufany człowiek wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. W banku ma dbać o jego interesy polityczne.

Rodzice: to niesprawiedliwość

O nowej posadzie dla Franciszka Przybyły rozmawialiśmy z matkami chorych dzieci, którym proponował kosztowne terapie.

- To było naciąganie. Ten człowiek powinien za to ponieść karę. A nie dostać ciepłą posadę - nie kryje oburzenia Dagmara Mędrek, mama chłopca z adrenoleukodystrofią.

- Żartuje pan? Ja nie mogę uwierzyć w taką niesprawiedliwość… Przecież złożyłam zawiadomienie do prokuratury w sprawie oszustwa pana Łukasza Mejzy i pana Franciszka Przybyły. I to śledztwo się toczy. Jak to jest, że prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie tych panów, a pan Przybyła dostaje nową posadę? Chętnie spotkam się z osobą, która zatrudniła go w PKO BP i opowiem, co mnie spotkało z jego strony - mówi Paulina Materna, której córkę Mejza i Przybyła chcieli wyleczyć z nieuleczalnej mukowiscydozy.

Śledztwo w sprawie działalności spółki Vinci NeoClinic rzeczywiście toczy się w Warszawie. Prokuratura przesłuchuje kolejnych świadków, ściąga kolejne dowody z Meksyku i Stanów Zjednoczonych.

Zapytaliśmy zarówno odpowiedzialnego za sprawy personalne w PKO BP Jakuba Kowaleczkę, jak i biuro prasowe banku, czy zatrudniając Franciszka Przybyłę, wiedzieli o śledztwie dotyczącym działalności Vinci NeoClinic.

Odpisał jedynie Kowaleczko - prosił żeby nie pisać do niego na prywatny numer telefonu.

***

Bezpośrednio po publikacji Wirtualnej Polski do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych Jacek Sasin. "Poprosiłem prezesa PKO BP o ponowne przeanalizowanie celowości zatrudnienia w banku Pana Franciszka Przybyły" - napisał na Twitterze wicepremier i minister aktywów państwowych.

***

Po 24 godzinach, które minęły od naszej publikacji, Franciszek Przybyła zrezygnował z pracy w PKO BP.

Szymon Jadczak

Napisz do autora: Szymon.Jadczak@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.

Podziel się opinią

Więcej tematów