Nagle zaczął krzyczeć na spotkaniu z Tuskiem. Błyskawiczna odpowiedź
- Żadna partia polityczna, żaden polityk nie powinien używać naszej pamięci - a przygniatająca większość Polaków ma dobrą pamięć - przeciwko drugiemu człowiekowi - mówił Donald Tusk o Janie Pawle II w Kleosinie. Podczas wystąpienia jedna osoba zaczęła krzyczeć i wyszła z sali. - Nie ma przymusu słuchania, u nas jest tak fajnie, że przychodzi, kto chce, i wychodzi, kto chce - odparł błyskawicznie lider PO.
Czwartkowe otwarte spotkanie z byłym przewodniczącym Rady Europejskiej w Szkole Podstawowej w Kleosinie rozpoczęło chwilę po godz. 17. To kolejna odsłona akcji "Tu jest przyszłość", w ramach której lider PO kontynuuje swój objazd po kraju.
Tusk w Kleosinie. Otwarte spotkanie z mieszkańcami
- Niektórzy mówią, że nie odwiedzam terenów, która jest "trudniejsza" z mojego punktu widzenia. Ja wtedy odpowiadam, że nie ma takiego miejsca w Polsce, gdzie przyzwoici i uczciwi ludzie nie chcieliby porozmawiać o tym, jak ma wyglądać przyszłość - przekazał na wstępie Tusk.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Były premier na początku nawiązał do kontrowersji wokół postaci Jana Pawła II. - Żadna partia polityczna, żaden polityk nie powinien używać naszej pamięci - a przygniatająca większość Polaków ma dobrą pamięć - przeciwko drugiemu człowiekowi. Wszystkich nas dotknęła ta agresywna dyskusja po materiale jednej z telewizji. (...) Pamiętam spotkanie z Janem Pawłem II na gdańskiej Zaspie. Wszyscy czekaliśmy na takie słowa zagrzewające do boju, do walki. A Ojciec Święty powiedział wtedy te słynne słowa o tym, że Solidarność to nigdy nie jest jeden przeciw drugiemu. (...) Trochę lat minęło zanim zrozumiałem, że Solidarność to była walka o coś, a nie z kimś - przekazał Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: "To miara strachu PiS". Polityk PO o decyzji Dudy
- Chciałbym, żebyśmy potrafili dzisiaj w Polsce w kilku kluczowych sprawach mówić możliwie jednym głosem. Nie jestem naiwny, wiem, na czym polega polityka, ale (...) dyskusja powinna prowadzić do wspólnych ustaleń i zrozumienia w najważniejszych sprawach - podkreślił lider PO.
Opozycyjny polityk nawiązał przy tym do tematu wojny w Ukrainie, pandemii i inflacji. - Wszyscy dziś zaczynamy czuć, że coś złego dzieje się ze zbiorowymi emocjami, dlatego rzeczą niezwykle ważną jest próba tego, że można dyskutować, ale nie trzeba się bić - przekazał Tusk. - To jest jeden z najpoważniejszych zarzutów, jaki formułuję wobec PiS-u, dla nich zdobycie władzy rodzi pokusę, aby ten władzy już nigdy nie oddać - dodał.
W pewnym momencie jeden z uczestników zaczął krzyczeć na sali. - Oczywiście, proszę pana, nie ma przymusu słuchania, u nas jest tak fajnie, że przychodzi, kto chce, i wychodzi, kto chce - wyjaśnił szef PO.
Podczas spotkania na Podlasiu były premier zwracał uwagę na problemy demograficzne. - Za ok. 70 lat będzie nas w Polsce 28 mln. (...) Polska niestety jest w jednej z najgorszej sytuacji w Europie, jeśli chodzi o dzietność - zwracał uwagę Tusk.
- Kiedy zastanawiamy się, dlaczego w Polsce jest mniej dzieci, musimy pomyśleć o warunkach, jakie muszą się spełnić, aby kobiety zdecydowały się na dziecko. (...) Mógłbym przynieść mapę, pokazującą gminy, w której nie ma ani jednego żłobka. To jest prawie 1,2 tys. gmin - wymieniał były premier.
- Kiedy zostawałem premierem w 2007 roku, w Polsce było 500 żłobków. Udało nam się zbudować ponad 2 tys. kolejnych. To było 500 procent, choć i tak za mało. (...) My musimy doprowadzić do tego, aby w Polsce nie było gminy, w której nie będzie ani jedno żłobka. I to trzeba zrobić od razu, a nie w ciągu pięciu lat. I my to zrobimy. To jest moje zobowiązanie - podkreślił przewodniczący Platformy.
Tusk nawiązał przy tym do pomysłu PO dot. wprowadzenia "babciowego", czyli 1500 zł miesięcznie dla każdej mamy, która po urlopie macierzyńskim chciałaby wrócić do pracy. - Jak się wszyscy rzucili na mnie. I to ze strony Balcerowicza. (...) A w "babciowym" zawiera się nowa, prosta filozofia. Praca musi się opłacać - przekazał szef partii.
Donald Tusk podczas przemowy w Kleosinie nawiązał także do czwartkowej publikacji Wirtualnej Polski. Dziennikarz Szymon Jadczak ujawnił, że Franciszek Przybyła, asystent posła Łukasza Mejzy, który namawiał rodziców śmiertelnie chorych dzieci na niesprawdzoną terapię za ogromne pieniądze, właśnie dostał posadę w państwowym banku.
- Dla mnie ponurą puentą przygotowań do dzisiejszego spotkania było to, jak przeczytałem, że pan Franciszek P. - nie będę używał nazwiska - asystent pana Mejzy, (...) ten człowiek dostał fuchę w państwowym banku. Pracuje zdalnie, z okręgu wyborczego pana Mejzy. Nikt nie jest w stanie się dowiedzieć, na czym polega ta praca, ale zarabia niezłą pensyjkę. (...) Co byście zrobili komuś takiemu, kto wykorzystuje wasze cierpienie? Każdy z nas ma w najbliższym otoczeniu kogoś chorego - przekazał Tusk.
Zaapelował przy tym, aby "iść na wybory i wybrać tych, którzy naprawdę chcą myśleć o przyszłości naszych dzieci i wnuków".
Padło pytanie do Kaczyńskiego. "Nie widzę go"
Następnie na spotkaniu przyszedł czas na zadawanie pytań. - Ja mam pytanie nie do pana Tuska, tylko do pana Kaczyńskiego - przekazała jedna z uczestniczek. - Nie widzę go - odparł szybko lider PO.
- Ale może dotrze. Chcę zapytać - dlaczego jego ból, jest większy niż mój? W 1989 roku zginął mój mąż, zostałam sama z trójką dzieci. Pan Kaczyński robi ze swojego bólu rzecz państwową. Ja swój ból musiałam schować głęboko w sercu. (...) Jest wiele rodzin, którzy stracili bliskich. I dlatego mam prawo zapytać: dlaczego jego ból, jest większy niż nasz ból? - dopytywała uczestniczka.
- Nie chcę robić z czyjegoś bólu robić jakiegoś argumentu. Ale pamiętam te emocje, kiedy Polacy z powodu pandemii nie mogli pójść na cmentarz, a później okazało się, że ludzie władzy mieli inne reguły. To było bardzo bolesne i upokarzające - stwierdził Tusk.
PO rozliczy PiS? "To mój obowiązek"
Podczas pytań z sali poruszono również kwestię ewentualnych konsekwencji wobec obecnie rządzących. - Ja chcę też powiedzieć, jestem do tego gotowy. To moja powinność. Pierwsze 100 dni to będzie ciężka harówa, bardzo twarde decyzje i nie ma zmiłuj się, nie ma litości dla tych, którzy ukradli czy skrzywdzili innego człowieka. Będą musieli zapłacić. To jest mój obowiązek, moje zadanie. Ja to jestem winien tym wszystkim, którzy będą chcieli odpowiadać za Polskę - przekazał lider PO.
Tusk nawiązał również do afer Prawa i Sprawiedliwości. - Nie ma tygodnia, żebyśmy się nie dowiedzieli kogo oni nie podsłuchiwali. Podsłuchiwali szefa kampanii opozycji, mnie, bo podsłuchiwali moich rozmówców. Ostatnio się dowiedzieliśmy, że podsłuchiwali liderkę białoruskiej opozycji na spotkaniu z politykami Platformy. (...) Oni używają służb i podsłuchów. W ciągu siedmiu lat lat wydali 13 mld złotych na telewizję. Tylko na jedno narzędzie, które uprawia propagandę. Ta komunistyczna, to była dziecinada w porównaniu z tą - oświadczył Tusk.
Przed budynkiem szkoły w Kleosinie zgromadziła się grupa osób niechętnych Donaldowi Tuskowi. Wśród nich znalazł się również Adam Andruszkiewicz, sekretarz stanu w KPRM, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej.
"Na Podlasiu 'witamy' Donalda Tuska bannerem #TuskZnaczyBieda - rządy PO w naszym regionie to nawet 20% bezrobocie, masowa emigracja, skandalicznie niskie płace i brak wielkich inwestycji, które powstają dzięki PiS-owi - czy Tusk przeprosi mieszkańców za swoje tragiczne rządy?!" - przekazał Andruszkiewicz w mediach społecznościowych.
Trwa ładowanie wpisu: twitter