Trzaskowski uderza w czuły punkt PiS. "Młodzi ludzie stukają się w głowę"
Rafał Trzaskowski spotkał się w piątek z mieszkańcami Grudziądza i wykorzystał to do uderzenia w polityków PiS. - Próbują mnie atakować, że ja w językach obcych mówię, bo dla nich to jest coś niezwykłego. Młodzi ludzie stukają się w głowę, bo dla nich to jest całkowicie normalne - mówił prezydent Warszawy.
Trzaskowski odniósł się w Grudziądzu do rzekomego "zamachu stanu", o którym mówił w tym tygodniu prezes TK Bogdan Święczkowski. - Przecież moi konkurenci polityczni ostatnio wysmażyli fantastyczną, nową paranoję, że w Polsce miał miejsce zamach stanu - powiedział Trzaskowski.
- To pokazuje, w jakiej paranoi oni żyją. Im się wydaje, że rzeczywiście dokonany został zamach stanu, dlatego, że ktoś kwestionuje przeszłość polityczną politruka, bo tak trzeba nazwać tego pseudo-prezesa Trybunału Konstytucyjnego. To jest coś niebywałego - dodał.
Trzaskowski stwierdził, że "kiedyś mieliśmy Trybunał Konstytucyjny, który stał na straży konstytucji naszych praw, gdzie byli sędziowie, wielkie autorytety, które stały na straży naszej konstytucji, ludzie, którzy się nikomu nie kłaniali".
- PiS to zniszczył, wysłał tam politruków, którzy nie mieli nic nigdy wspólnego z jakimkolwiek autorytetem. I oni dzisiaj będą nam duby smalone opowiadać o tym, że w Polsce miał miejsce zamach stanu. To by było śmieszne, bo moglibyśmy się z tego śmiać. Niektórzy to robią, nawet niektórzy pisowcy się z tego śmieją - mówił dalej Trzaskowski.
Prezes TK Bogdan Święczkowski w środę na konferencji prasowej poinformował, że zawiadomił prokuraturę ws. rzekomego "zamachu stanu" prowadzonego przez władzę. Dodał, że prok. Michał Ostrowski - bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry, zastępca prokuratora generalnego, który pełnił tę funkcję przed objęciem funkcji przez Adama Bodnara - przesłuchał go i miał wszcząć śledztwo w tej sprawie.
Trzaskowski kpi z Kaczyńskiego i Morawieckiego
Prezydent Warszawy stwierdził także, że część naszej klasy politycznej jest "zakompleksiona i zagubiona w tym świecie". - Zresztą, dziwicie się? Jeśli prezes tej partii od wielu, wielu lat słońca nie widział, bo w parku nie był na spacerze, nie był w sklepie. Jeśli nie ma z czego się śmiać - wymieniał Trzaskowski, po czym sala wybuchła śmiechem.
- Mnie jest czasami naprawdę czasami smutno i żal. Zamknijcie się na trzy tygodnie w ciemnym pokoju z kotem i oglądajcie rodeo, co noc. Zobaczymy, jak się poczujecie. To nie będą dobre odczucia - kpił dalej Trzaskowski.
Trzaskowski uderzył także w byłego premiera RP Mateusza Morawieckiego. - Wydaje się człowiek światowy, w bankach pracował (...) jedzie do Stanów Zjednoczonych i próbuje wejść na spotkanie, na które nikt go nie zaprosił. Macha telefonem, a potem się fotografuje na tle, nawet na tle ekranów telewizyjnych - zaczął mówić Trzaskowski, nawiązując do sytuacji z Morawieckim w Stanach Zjednoczonych przed wiecem Donalda Trumpa.
- Premier naszego państwa, jakby nie było, pokazuje policjantowi telefon i mówi: "patrz, tu ja byłem" i pokazuję mu w Wikipedii, kim jest. (...) Ja czułem po prostu takie obezwładniające poczucie obciachu. To nie było śmieszne - stwierdził Trzaskowski.
- Oni mnie próbują atakować, że ja mówię w językach obcych, bo dla nich to jest coś niezwykłego. Młodzi ludzie się stukają w głowę, bo dla nich to jest całkowicie normalne. To nie jest jakiś powód do chwalenia, do bicia brawo - stwierdził Trzaskowski.
Następnie prezydent zwrócił się do zgromadzonych z pytaniem, czy dobrze by było, żeby prezydent znał języki obce, uderzając tym w Andrzeja Dudę, którego wielokrotnie pokazywano w tym kontekście w niezbyt pozytywnym świetle.