Trwa konferencja podkomisji smoleńskiej MON. Zostaną przedstawione nowe dowody ws. katastrofy
• Członkowie podkomisji smoleńskiej spotykają się z dziennikarzami
• Mają zaprezentować swoje dotychczasowe ustalenia i dowody ws. katastrofy
• Obecny ma być szef MON Antoni Macierewicz
• Członkowie komisji spotykają się po raz drugi z rodzinami ofiar
15.09.2016 | aktual.: 15.09.2016 12:27
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Wypych powiedziała w Polskim Radiu 24, że podczas spotkania z dziennikarzami zostanie zaprezentowany film, w którym mają znaleźć się nowe niepublikowane dotąd dowody w śledztwie.
Rodziny ofiar katastrofy miały zostać wcześniej poinformowane o nowych istotnych dla sprawy dokumentach. Tak zapowiadali bliscy tych, którzy zginęli w Smoleńsku, po pierwszej rozmowie z członkami komisji, która trwała cztery godziny.
Wnuk Anny Walentynowicz, Piotr powiedział dziennikarzom, że w świetle zaprezentowanych materiałów powinno się od początku zbadać przyczyny katastrofy. Zdaniem Piotra Walentynowicza, raport komisji Millera nie uwzględnił wielu aspektów, mających ważny wpływ na przebieg katastrofy, m.in. awarii systemu hydraulicznego samolotu, do której doszło jakiś czas przed tragedią.
Z kolei Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie, powiedział, że jest zbulwersowany spotkaniem. Według jego słów, "Antoni Macierewicz dzieli społeczeństwo na tych, którzy poszukują prawdy i tych, którzy są prowokatorami".
Ze spokojem do spotkania odniósł się Maciej Komorowski, który w katastrofie stracił ojca, ówczesnego wiceministra obrony. - To było spotkanie, które przedstawiło przebieg prac komisji, co dotychczas zrobili, na jakich materiałach bazują, jakie mają plany - powiedział Maciej Komorowski dodając, że nic konkretnego na razie z tego nie wynika. Według Komorowskiego, rodziny ofiar mają się dziś dowiedzieć o konkretnych faktach i wydarzeniach, które mogą mieć wpływ na badanie od nowa przyczyn katastrofy smoleńskiej.
Podkomisja smoleńska została powołana w lutym przez szefa MON Antoniego Macierewicza. Od tego czasu jej członkowie spotkali się na kilku sesjach plenarnych.
- Jesteśmy w stanie odczytać każde słowo wypowiedziane na nagraniach, jeszcze tego nie dokonaliśmy, ale wiemy już, że będziemy w stanie - powiedział 14 września przewodniczący podkomisji MON, dr Wacław Berczyński.
Pytany o najważniejsze dokonania, przewodniczący wskazał na zgromadzenie i przegląd rozległej dokumentacji. "A najbardziej widowiskowe? Odczytanie głosów z kokpitu, a w każdym razie zaczęcie opracowania ścieżek dźwiękowych - wszystkich, i z kokpitu, i z wieży, i tak dalej" - dodał Berczyński.
Katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 r. badała do lipca 2011 r. Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W lutym 2016 r. szef MON Antoni Macierewicz, który wcześniej stał na czele parlamentarnego zespołu smoleńskiego i kwestionował ustalenia komisji Millera, podpisał dokumenty ws. wznowienia badania oraz powołania i składu podkomisji działającej przy KBWLLP.
Komisja Millera vs. zespół Macierewicza
Komisja Millera ustaliła, że przyczyną katastrofy smoleńskiej było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, czego konsekwencją było zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji Tu-154M. Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Ponadto w raporcie wskazano m.in. na błędy rosyjskich kontrolerów z lotniska w Smoleńsku.
Z kolei ostatni, opublikowany w kwietniu 2015 r. raport kierowanego przez Macierewicza zespołu parlamentarnego, zawierał tezę, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
O nowych materiałach dowodowych dotyczące katastrofy smoleńskiej, m.in. nagraniu z wieży w Smoleńsku, innym od znanych dotychczas taśm mówił w niedzielę Berczyński. Jego zdaniem, są "fakty pozwalające na zmianę kwalifikacji działań prokuratury".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.