Trwa ładowanie...

Strzelanina w Gdańsku. Co naprawdę wydarzyło się w domu prokuratora?

Jestem dumna z męża. Obronił rodzinę - tak podsumowała swoje zeznania żona prokuratora wojskowego, który w gdańskim Wrzeszczu postrzelił dwóch intruzów. Nowe dowody wskazują, że faktycznie próbowali oni wejść do pokoju, gdzie prokurator spał z 3-letnim dzieckiem.

Strzelanina w Gdańsku. Co naprawdę wydarzyło się w domu prokuratora?Źródło: East News, fot: Piotr Hukało
d3bifx2
d3bifx2

- Włamują się do nas, mąż jest prokuratorem, ma ostrą broń i strzela. Pomóżcie - takiej treści zgłoszenie o godzinie 3.35 dotarło na telefon alarmowy 112. Dzwoniła żona prokuratora, Matylda. Specjalnie powiedziała o broni i strzelaniu. Tak poradził jej mąż, bo policja szybciej wysyła wtedy patrol.

Według rodziny w tym czasie jeden z intruzów wisiał już na kracie okna na pierwszym piętrze domu. Drugi był na dachu. Uderzał nogą i ręką w okno dachowe. Prokurator nie zapalając światła, otworzył sejf. Sięgnął po pistolet Glock. Załadował magazynek garścią nabojów i przeładował. Otworzył okno sypialni i stanął w nim gotowy do obrony. Nie wiedział przed kim.

Dlaczego prokurator strzelał do ludzi?

Wiele wskazuje, że nocna strzelanina była tragiczną pomyłką. Mężczyzn wzięto za włamywaczy. W domu prokuratora wcześniej były trzy usiłowania włamań. Przestępcy próbowali sforsować zabezpieczenia domu, płoszył ich jednak wymyślny alarm.

Tym razem intruzi mieli nie reagować ani na wrzaski : "mam broń, spier..., bo cię odstrzelę" ani na kilka strzałów ostrzegawczych i kolejne okrzyki. Żona prokuratora również krzyczała do mężczyzny widocznego w oknie dachowym: "mamy broń!".

d3bifx2

Prokurator podejrzewał, że intruzi mogą być nasłanymi oprychami, a cały incydent ma związek z jego pracą.

Tak dochodzimy do życiorysu głównego bohatera. Prokurator jest oficerem wojska, ale pracując w prokuraturze rejonowej w Gdyni, prowadzi też zwykłe sprawy kryminalne. Ma 15 lat doświadczenia i opinię czepliwego, szczególnie wobec dilerów narkotyków. Od roku trzyma w areszcie gangsterów podejrzanych o handel narkotykami, a związanych ze środowiskami kiboli. Pracował przy rozpracowaniu mafii trójmiejskich kamieniczników, wyłudzających mieszkania od staruszków. Doprowadził do oskarżenia gangu napadającego na TIR-y i rabującego przewożony towar.

Strzały padały na zimno

Według ustaleń śledztwa prokurator strzelał z bliska i przez otwarte okno. Nie zabrakło mu zimnej krwi. Celował żeby "nie skaleczyć za mocno". Trafił w nogę i ramię mężczyzny szarpiącego ciałem kratę. Drugi dostał w pachwinę. Dopiero wtedy intruzi uciekli. W jaki sposób zdołali odbiec - trudno wyjaśnić. Prokuratura nie podała wyniku badań krwi i toksykologii obu rannych.

Patrol policji przyjechał po niespełna 10 minutach od wezwania. Zastali strzelca na podwórku. Ubrany był w kapcie, koszulkę i spodnie. W dłoni trzymał pistolet, który spokojnie odłożył.

d3bifx2

Sąsiad prokuratora z kamienicy obok: - Obudziły mnie krzyki, potem strzały i znowu pokrzykiwania, kolejne strzały. Nie liczyłem ich. Może sześć, a może nawet 10. Na pewno więcej niż te trzy, które jak przeczytałem, były celne - relacjonuje. - Żeby strzelać do ludzi? To nie Ameryka. Gdyby mu weszli do mieszkania, to tak, miałby prawo ich pozabijać - komentuje.

Jeszcze w środę na podwórku widoczne były ślady krwi, które pozostawili ranni. Ciąg kropelek prowadził przez płot, a potem do bramy sąsiedniej posesji. Obok stoi tablica "Teren prywatny. Wstęp wzbroniony".

Wersja postrzelonych. To były żarty po imprezie

Znajomi postrzelonych 20-latków opowiadali dziennikarzom, że to były tylko wygłupy. Uczestnicy imprezy odbywającej w sąsiedniej kamienicy mieli zrobić sobie przerwę na papierosa. Poszli na sąsiednie podwórka (do domu prokuratora musieli przejść około 100 metrów). Po murkach, płotach i elementach domów rzekomo wdrapywali się jedynie dla sportu. Zaprzeczają, że koledzy dobijali się do mieszkania. Tylko skakali po dachu zaparkowanego na sąsiednim podwórku samochodu.

d3bifx2

Ranni przebywają jeszcze w szpitalu. Nie ma zagrożenia życia, ale stan ich jest poważny. Przestrzał ramienia miał spowodować niedowład ręki. Drugi z rannych przeszedł operację narządów wewnętrznych.

Przy śledztwie pracuje około 20 ekspertów, w tym balistycy, którzy oceniają, jak padały strzały i gdzie trafiły kule. Co ważne zabezpieczone w ostatnich dniach ślady sprzyjają wersji przedstawionej przez domowników. Znaleziono odciski butów i rąk na parapecie, kracie i oknie dachowym.

Czy to była obrona konieczna?

Najważniejsze w śledztwie będą ustalenia, czy doszło do przekroczenia granic obrony koniecznej. Nowe przepisy sprzyjają broniącym się. "Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem". Drugi cytat: "w razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności, gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia".

Za prokuratorem opowiadają się komentatorzy związani ze środowiskiem posiadaczy broni. Liczą na to, że ta sprawa z Gdańska będzie pierwszym przypadkiem, gdzie broniący się przed intruzami, posiadający legalnie broń, obywatel, nie stanie się obiektem upokarzającego śledztwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d3bifx2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3bifx2
Więcej tematów