Gdańsk. Długa lista oszukanych tęczową waginą
"Oszukana" prezydent Gdańska, "Dziewuchy Dziewuchom" odcinające się od akcji podczas Marszu Równości i grupa z Trójmiasta biorąca odpowiedzialność za artystyczne przedstawienie waginy – nie milkną echa sobotniego happeningu w Gdańsku. Kolejne to zgłoszenia do prokuratury i postępowanie ws. obrazy uczuć religijnych.
Gdańsk – symbol wolności, otwartości, tolerancji – "oszukany" po Marszu Równości. Tak Happening Królewskiej Waginy z Tęczowymi Madonnami odebrała prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz, która uczestniczyła w Marszu. Teraz w obszernym oświadczeniu pyta wprost o zamiary organizatorów wydarzenia i zarzuca im oszustwo.
Oszukane Dziewuchy z Gdańska
Joanna Krysiak, jedna z uczestniczek marszu i grupy "Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom", w rozmowie z Wirtualną Polską mówi wprost: to nas oszukano.
Dodaje, że cała grupa jest zaskoczona tym, co się wydarzyło.
– Mnóstwo osób zarzuca nam parodiowanie obrządku religijnego, a to nieporozumienie. To nas obraża. My manifestujemy radość z kobiecości. Jeśli już nawiązujemy do jakiejś tradycji, to do tradycji ludowej – tłumaczy działaczka i zastanawia się, dlaczego oburzenie jest tak wielkie.
Zobacz także: Tak wyglądała fala kulminacyjna na Wiśle w Warszawie
Krysiak podkreśla, że manifestacja była pokojowa, a jeśli ktoś zawłaszcza przestrzeń i symbole to są to katolicy.
– Wystąpiłyśmy z happeningiem Królewskiej Waginy z Tęczowymi Madonnami nie po raz pierwszy. Myślałyśmy nawet, że to już jest nudne – dodaje Krysiak.
Do całej sprawy odniosły się także Agata Maciejewska i Katarzyna von Alexandrowitsch z grupy "Dziewuchy Dziewuchom".
Wyraźnie zaznaczają, że nie są adresatkami pisma Aleksandry Dulkiewicz.
"Jako administratorki i twórczynie grupy Dziewuchy Dziewuchom, do której odwołuje się nagłówek tekstu, pragniemy poinformować (…), że nie brałyśmy udziału ani w tegorocznym marszu, ani w akcji happeningowej, która mu towarzyszyła" – napisały na Facebooku i zaznaczyły, że to nadużycie wobec nich.
Kobiety zaznaczyły, że nie są związane w jakikolwiek sposób z grupą "Trójmiejskie Dziewuchy Dziewuchom". Dodały, że wzajemny szacunek, o którym napisała Aleksandra Dulkiewicz, to także unikanie oskarżania przypadkowych osób.
"Oszukane" uczucia religijne
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście prowadzi śledztwo ws. happeningu na Marszu Równości. Prokurator Grażyna Wawryniuk powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską, że działania podjęto po dwóch zawiadomieniach o możliwości popełnienia przestępstwa.
– Zabezpieczamy nagrania z sobotniego marszu, ustalamy tożsamość uczestników akcji z tęczową waginą i wtedy rozpoczniemy przesłuchania – podała prokurator Wawryniuk.
Postępowanie dotyczy obrazy uczuć religijnych. Zgłoszenia do prokuratury wpłynęły od tych, którzy dopatrzyli się w tak przedstawionej waginie symboli kojarzących się z monstrancją i innymi dewocjonaliami.
– Jesteśmy przygotowane na składanie wyjaśnień, bo dla nas sprawa jest jasna – zaznaczyła Joanna Krysiak z "Trójmiejskich Dziewuch".
Oszukana prezydent
List do grupy "Dziewuchy Dziewuchom" Aleksandra Dulkiewicz opublikowała 3 dni po Trójmiejskim Marszu Równości.
Wcześniej na Twitterze prezydent Gdańska pojawił się krótki wpis o wzajemnym szacunku i równości.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zapytaliśmy w biurze rzecznika prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku, czy taki komunikat był za krótki i wymagał uzupełnienia oraz dłuższego stanowiska prezydent. Nie dostaliśmy odpowiedzi.
W liście Aleksandra Dulkiewicz zarzuciła uczestnikom Marszu Równości "przemoc symboliczną".
"Jaka była Państwa intencja? Jakim celom w dalszej perspektywie miała służyć ta akcja? Skąd tyle czynnej agresji wobec drogich chrześcijanom symboli? Jak można oczekiwać szacunku, skoro samemu odbiera się szacunek innym?"
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prezydent stwierdziła również, że sobotnie działania cofnęły debatę równościową w Gdańsku i wywołały falę nienawistnych komentarzy.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl