PolskaAleksandra Dulkiewicz oburzona obrazoburczym incydentem na marszu równości

Aleksandra Dulkiewicz oburzona obrazoburczym incydentem na marszu równości

"Jako prezydent miasta, obejmująca patronatem marsz, czuję się oszukana" - napisała w liście skierowanym do grupy Dziewuchy Dziewuchom Aleksandra Dulkiewicz. To reakcja na profanację, do której doszło podczas Trójmiejskiego Marszu Równości. W sprawie wszczęto dochodzenie.

Aleksandra Dulkiewicz oburzona obrazoburczym incydentem na marszu równości
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Magdalena Nałęcz-Marczyk

"Dopuściliście się państwo przemocy symbolicznej. O ile ten marsz powstał z pragnienia równości, o tyle ten incydent był całkowitym jej zaprzeczeniem" - napisała w liście Aleksandra Dulkiewicz.

Pismo, do którego dotarło Radio ZET, zostało skierowane do grupy Dziewuchy Dziewuchom, którą prezydent Gdańska obarcza winą za obrazoburczą sytuację, do której doszło podczas Trójmiejskiego Marszu Równości.

W jego trakcie grupa kobiet ubranych w kolorowe stroje tańczyła wokół rysunku waginy imitującego Najświętszy Sakrament- uznawany przez katolików za symbol ciała i krwi Chrystusa.

Trójmiejski Marsz Równości. Aleksandra Dulkiewicz reaguje jako osoba wierząca

Na czele pochodu szła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. W rękach trzymała transparent z napisem "Twój Gdańsk, prezydencie". "Jako prezydent miasta, obejmująca patronatem marsz, czuję się oszukana" - zaznaczyła w liście Dulkiewicz.

- Incydent, ja zobaczyłam to zdjęcie dopiero w internecie późnym wieczorem, poruszył nas do głębi. Mnie poruszył jako matkę, która była na tym marszu z dzieckiem, ale jestem poruszona też jako osoba wierząca - powiedziała prezydent Gdańska we wtorek podczas konferencji.

Podobne odczucia miał prezydent Sopotu. "Bardzo mi przykro i ubolewam, że V Trójmiejski Marsz Równości stał się dla części uczestników okazją do obrażania uczuć religijnych wielu Polaków. Moim skromnym zdaniem, jak ktoś chce walczyć o równość i tolerancję, to nie powinien obrażać innych" - napisał w liście do Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT Tolerado oraz Stowarzyszenia Dziewuchy Dziewuchom Jacek Karnowski.

Sytuację skomentował również katolicki publicysta Szymon Hołownia. Uznał, że doszło do "wulgarnego incydentu", który był próbą odegrania się przez osoby, które do tej pory czuły się "uciskane". "Ten happening nie przyniósł z pewnością ani jednego głosu więcej w wypadających w następnym dniu wyborach ani Wiośnie, ani KE, dolary przeciw orzechom, że przyniósł ich całkiem sporo PiS" - stwierdził.

Incydentem na Marszu Równości zajmuje się prokuratura

Wiceprezes Tolerado Marta Magott nie przeprosiła za sytuację. We wtorek powiedziała, że jest jej w imieniu stowarzyszenia "bardzo przykro", jeśli kogoś urażono. "Pamiętajmy też, że marsz był przestrzenią do wyrażania swoich poglądów i że każdy mógł wejść ze swoimi poglądami i przesłaniem" - zaznaczyła.

Zawiadomienie w związku ze sprawą złożyły do prokuratury 3 osoby. Postępowanie ma formę dochodzenia i jest prowadzone pod kątem art. 196 Kodeksu karnego dotyczącego obrazy uczuć religijnych.

Źródło: Radio ZET, polsatnews.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1180)