Tragedia w kopalni Pniówek. Bliscy wspominają ratownika, który zmarł podczas akcji
Bliscy wspominają Jarosława Majerskiego, ratownik górniczego, którego ciało do dziś jest uwięzione kilometr pod ziemią w KWK Pniówek. "To była jego pierwsza i ostatnia akcja ratownicza. Tak bardzo chciał pomagać innym. Odważny, bezinteresowny i zawsze uśmiechnięty. Był za dobrym człowiekiem na tym okrutnym świecie".
W wyniku tragedii w kopalni Pniówek 36-letni Jarosław Majerski osierocił dwóch synów, w wieku przedszkolnym. On i czworo innych ratowników, a także dwóch innych górników mogą pozostać pod powierzchnią nawet kilka miesięcy. Ogromne stężenie metanu i wybuchy zabójczego gazu uniemożliwiają wydobycie siedmiu ciał na powierzchnię.
- Cieszył się, że teraz będzie ratował ludzi, był odważnym człowiekiem, miał uczciwość w sobie i zimna krew. W trudnych chwilach był ostoją, potrafił zawsze znaleźć wyjście z trudnej sytuacji, obdarowując ludzi uśmiechem - mówią o nim jego najbliżsi w rozmowie z dziennikarzami "Faktu".
Majerski pochodził z Grybowa. W 2016 roku zaczął pracować w KWK Pniówek, aby w grudniu ub. roku, po cyklu szkoleń i testów sprawnościowych został ratownikiem górniczym. W wolnych chwilach grał na perkusji.
Kontrowersje wokół propozycji Ziobry. Rzecznik rządu stanowczo odpowiada
Co się stało w KWK Pniówek?
Przypomnijmy: tragedia w KWK Pniówek miała miejsce w środę 20 kwietnia. Kwadrans po północy doszło do wybuchu i zapalenia metanu. W wyniku katastrofy śmierć poniosło pięciu górników, a poważnie poszkodowanych zostało prawie 30 osób. Na pomoc uwięzionym ruszyli ratownicy, niestety doszło do kolejnych wybuchów metanu. Od tamtej pory nie ma kontaktu z 7 pracownikami Pniówka: 5 ratownikami i 2 górnikami. Kierownictwo spółki JSW podjęło decyzję o przerwaniu akcji ratowniczej kilometr pod ziemią. Akcja ogranicza się do izolacji rejonu katastrofy, ze względu na bezpieczeństwo.
Dwa dni później w KWK Zofiówka nastąpił ogromny wstrząs wysokoenergetyczny, powiązany z wypływem metanu. Pod ziemią uwiezionych zostało 10 górników. Czterech z nich odnaleziono, niestety lekarz stwierdził ich zgon. Akcja ratownicza na Zofiówce trwa nadal.
Źródło: / Fakt.pl