To magiczna data dla Putina. "Może mówić, że NATO jest drugim Hitlerem"
Mnożą się scenariusze dotyczące tego, co Władimir Putin może zaserwować Ukrainie i reszcie świata przy okazji 9 maja - obchodów w Rosji Dnia Zwycięstwa. - Putin zaczyna być coraz bardziej nieprzewidywalny, ponieważ zaczyna przegrywać. Możemy liczyć się z nasileniem ataków rakietowych - ocenia w rozmowie z WP były ambasador RP na Ukrainie Jan Piekło.
"Putin słabnie, a słaby Putin to krytyczny problem"
- 9 maja to data, która ma dla Władimira Putina charakter magiczny i symboliczny - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło. W jego ocenie ta data "stoi za wszystkimi jego niegodnymi uczynkami od samego początku agresji na Ukrainę w 2014 roku".
Jak zaznacza, do tej pory prezydentowi Rosji nie wyszło zrealizowanie pomysłu Noworosji. - Miałoby to obejmować cały obwód ługański i doniecki, plus korytarz morski przez Mariupol na Krym. To by był program minimum. W marzeniach jest Odessa i korytarz do Naddniestrza, praktycznie - odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego. To pobożne życzenia. Rzeczywistość jest taka, że Putin nie potrafi poradzić sobie z opanowaniem Donbasu - ocenia.
- Putin zaczyna być coraz bardziej nieprzewidywalny, ponieważ zaczyna przegrywać. Prawdopodobnie 9 maja możemy liczyć się z nasileniem ataków rakietowych, szczególnie w wielkie miasta Ukrainy, m.in. na Lwów - mówi.
Jan Piekło mówi, że obawia się, że "Putin może szykować niemiłą niespodziankę". - Może nią być piramidalna prowokacja w Mariupolu. Azowstal się nadal broni, więc może to być trudny scenariusz do zrealizowania - ocenia.
Były ambasador zwraca uwagę, że strona ukraińska również może przygotowywać niespodzianki dla Rosjan z okazji 9 maja. - Nie jest wykluczone, że wykonają akcję, która będzie niemiłym zaskoczeniem. Jedną z wersji jest zburzenie mostu na Krym. To na pewno byłoby czymś porównywalnym do zatopienia krążownika "Moskwa". Margines niespodzianek ze strony Ukrainy jest równie bogaty - mówi.
Jan Piekło zwrócił uwagę na zniszczenia, pożary różnych strategicznych punktów w Rosji. W jego ocenie "nie jest wykluczone, że będziemy świadkami widowiskowego spektaklu". - W rezultacie może on zakończyć działalność polityczną Putina. Nie wykluczyłbym tego. W odleglejszej perspektywie to prawdopodobny scenariusz Putin sam zmontował sprzężone ze sobą niespodzianki we własnym kraju - ocenia.
Czy Putin może zagrozić Zachodowi przy okazji obchodów 9 maja? - Cały zestaw gróźb został wystosowany, póki co się one nie sprawdzają. Istnieje niebezpieczeństwo, że jakaś rakieta rosyjska, która może być ubrana pod fałszywą flagą (sugerowanie, że to np. rakieta ukraińska), może wylądować gdzieś na terytorium nawet naszego kraju jako prezent-niespodzianka. Prawdopodobieństwo nie jest duże - zaznacza.
- Putin słabnie, a słaby Putin to krytyczny problem, bo zaczyna się zachowywać jak dziki zwierz w potrzasku. Może wykonać gest, który będzie zaskakujący - dodaje.
"Będą groźby w kierunku Zachodu. Może być stwierdzenie, że NATO jest drugim Hitlerem"
Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP, ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską, że "są bardzo różne teorie na temat tego, co Rosjanie zrobią". - Na pewno będą musieli ogłosić jakieś zwycięstwo. Jakie? Tego nikt nie wie. Są dwie opcje. Pierwsza, że ogłosi jakiekolwiek zwycięstwo i będzie to oznaczało zmniejszenie natężenia walk w Ukrainie - ocenia, podkreślając, że jego zdaniem jest to mało prawdopodobne.
Druga opcja - jak wskazuje nasz rozmówca - to "ogłoszenie wojny z nazizmem w skali światowej, tak jak robili to przodkowie". - Może stwierdzić, że musi to dokończyć. Nie sądzę, by formalnie ogłosił powszechną mobilizację, ale będzie to prawdopodobnie zapowiedź takich ruchów. Obawiam się, że 9 maja będzie początkiem wzmocnienia agresywnych tendencji - mówi.
- Na pewno będą groźby w kierunku Zachodu. Może być zawoalowane stwierdzenie, że NATO jest drugim Hitlerem - ocenia.
"Cel - przygotowywanie rosyjskiego społeczeństwa na długotrwałą wojnę"
Michał Marek, autor monografii "Operacja Ukraina" i ekspert w dziedzinie dezinformacji, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że patrząc na rosyjską "aktywizację na froncie, możemy przypuszczać, że Kreml do ostatniego momentu będzie oczekiwał na sukces". - Taki, który będzie można wyeksponować podczas obchodów 9 maja. Jedynym sukcesem będącym w "zasięgu ręki" Kremla to zmiażdżenie ukraińskich obrońców w Mariupolu lub zajęcie kilku miejscowości w obwodzie ługańskim i donieckim - ocenia.
- Z powodu niemożności osiągnięcia celu, jakim jest wypchnięcie Ukraińców poza obwody doniecki i ługański, Rosjanie koncentrują się obecnie - i nadal będą to robić - na wzmocnieniu ofensywy prowadzonej z Iziumu w stronę Słowiańska oraz działań wokół miast Lyman, Siewierodonieck i w bezpośrednich okolicach Doniecka - wylicza.
Ekspert stwierdza, że Władimir Putin może "wyeksponować "sukces", jakim jest zajęcie miejscowości Popasna, a także może wspomnieć o kwestii wbicia "klinów" w linie obrony Ukraińców na wskazanych kierunkach, obiecując osiągnięcie wielkiego sukcesu w ciągu najbliższych dni".
- Możliwe jest, że Kreml wyeksponuje również wątek "wyzwolenia" poważnej części obwodu zaporoskiego oraz zasadniczą część obwodu chersońskiego, wskazując na "dziejową misję", która odnosi się do "powrotu tych ziem do rosyjskiej macierzy" - uważa Michał Marek.
I zaznacza, że "możemy spodziewać się ogłoszenia decyzji o dalszym losie obwodu chersońskiego i zaporoskiego". - Czy tego, że zostaną one włączone administracyjnie do okupowanego Krymu, czy, że zostanie zaproponowany nowy twór quasi-państwowy. Odświeżona może zostać również koncepcja tzw. Noworosji - wylicza.
- Prawdopodobne jest, że Kreml (Władimir Putin, jego środowisko oraz autorytety propagandowe) postawi nacisk na potrzebę konsolidacji rosyjskiego społeczeństwa wokół zagrożenia zewnętrznego - ocenia ekspert. Jego zdaniem "możemy spodziewać się wielu paraleli historycznych podczas przemówienia Putina, pomiędzy obecnym zmaganiem "dobra" ze "złem" (Rosji z "nazistowską Ukrainą" wspieraną przez "faszystów" z NATO) a okresem tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej".
- Wszystko to będzie mieć na celu przygotowywanie rosyjskiego społeczeństwa na długotrwałą wojnę, bowiem strona rosyjska nie osiągnęła kluczowych założeń tej operacji. Jedynym sukcesem, który może eksponować, to utworzenie korytarza łączącego tzw. Doniecką Republikę Ludową z Krymem - ocenia.
Michał Marek uważa, że właśnie ten wątek może zostać mocno wyeksponowany. - Możemy raczej spodziewać się hucznych zapowiedzi kolejnych sukcesów niż ogłoszenia mobilizacji, choć oba warianty są możliwe - uważa ekspert.
- Prawdopodobne jest, że w trakcie uroczystości mogą paść słowa, które na Zachodzie uznamy za absurdalne. Oprócz budowy wrażenia osiągnięcia przez siły zbrojne Federacji Rosyjskiej ogromnego sukcesu w Ukrainie, mogą paść sformułowania o potrzebie reakcji na wzmacniające się "zagrożenie" ze strony NATO - ocenia.
Jak podkreśla, "warto pamiętać, iż komunikaty Kremla, które będą nagłaśniane w trakcie i po uroczystościach, będą mieć na celu przede wszystkim formowanie umysłów Rosjan". - Możliwe jest jednak, iż padną również groźby dedykowane Zachodowi – forma straszenia "potrzebą zdecydowanej reakcji Rosji" na "antyrosyjskie prowokacje NATO" jako próba ograniczenia wsparcia udzielanego Ukrainie przez państwa członkowskie Paktu Północnoatlantyckiego - mówi Michał Marek.
"Będzie wskazywał kolejnych wrogów, mówiąc także o Polakach"
Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "dostrzega strach na Kremlu przed tym, co Ukraińcy mogą wywinąć Rosjanom". - Jestem przekonany, że Rosjanie będą mieli niespodzianki 9 maja - mówi.
- W każdym wystąpieniu z okazji Dnia Zwycięstwa Władimir Putin straszył świat zachodni wojną, potęgą armii rosyjskiej i wojną nuklearną z NATO. Tę retorykę utrzyma, będzie wskazywał kolejnych wrogów, mówiąc także o Polakach. Będzie mówił o zagrożeniu Rosji, o tym, że ten kraj jest w niebezpieczeństwie. Będzie coraz bardziej nakręcał histerię strachu Rosjan przed NATO i innymi wrogami - dodaje.
W ocenie generała Skrzypczaka, Putin będzie chciał ogłosić sukces "operacji" w Ukrainie, ale i będzie szukał powodu do ogłoszenia powszechnej mobilizacji. - Bez mobilizacji nie ma wojsk, by zakończyć tę wojnę sukcesem. Rosyjska armia ma kryzys - podkreśla.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski