Dramat polskich dzieci. Niemcy nie mieli oporów
Według szacunkowych danych liczba zrabowanych w II wojnie światowej polskich dzieci to ok. 200 tys. Do kraju powróciło zaledwie 15-20 proc. z nich. Większość dzieci na zawsze pozostała w Niemczech i nigdy nie dowiedziała się o swoim polskim pochodzeniu.
01.09.2023 | aktual.: 01.09.2023 11:38
II wojna światowa to tragiczny moment dla ludzkości jako takiej. Warto jednak pochylić się nad tymi najmłodszymi, którzy - przez jej wybuch - zmuszeni zostali do dorośnięcia w jednej chwili. To oni doświadczyli brutalnie, jak drastyczne piętno odciska wojna.
Dramat polskich dzieci i terror na nich rozpoczął się już w momencie, kiedy nazistowskie Niemcy przekroczyły granice Polski. By skutecznie wyeliminować naród polski, za cel obrali sobie najmłodszych przedstawicieli naszego narodu.
To wtedy rozpoczęła się akcja germanizacyjna. Był to proces, który miał na celu przyswajanie języka, kultury niemieckiej przez jednostki czy całe grupy, które dotychczas funkcjonowały w ramach innych kultur. W tym przypadku na polskich dzieciach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rasowo wartościowe" dzieci
Już 25 listopada 1939 r. Reichsführer-SS Heinrich Himmler otrzymał dokument, który został opracowany przez Urząd ds. Rasowo-Politycznych Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Pracy (Rassenpolitisches Amt der NSDAP). Zatytułowany był jako "Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia". W tym dziele osobny rozdział poświęcono polskim dzieciom.
To właśnie tam znalazły się informacje, które dotyczyły planu rabunku polskich dzieci. Te - jak je określono - "rasowo wartościowe" miały zostać wysiedlone na terytorium Niemiec i trafiać do zakładów wychowawczych. Granica wieku dzieci stanowiła 8-9 lat. Dlaczego? Ponieważ tylko do tego momentu - zdaniem Niemców - możliwe było tzw. ostateczne zniemczenie.
Konsekwencje dla dzieci były traumatyczne. Nie mogły one utrzymywać jakichkolwiek stosunków z polskimi krewnymi, otrzymywały niemieckie nazwiska, a polscy obywatele mieli zakaz ich adoptowania.
Akcją germanizacyjną - jak przywołuje te tragiczne wydarzenia Muzeum II wojny Światowej - objęto następujące kategorie dzieci:
- rodziców opierających się germanizowaniu (chodziło tu przede wszystkim o osoby pochodzenia niemieckiego);
- małżeństw mieszanych pod względem narodowościowym, które pozostawały pod obserwacją ponieważ nie dawały gwarancji wychowania dziecka w duchu niemieckim – w razie stwierdzenia jakichkolwiek uchybień takie dziecko można było odebrać;
- z rozwiedzionych małżeństw mieszanych, gdzie w przypadku rozwodu lub unieważnienia małżeństwa prawa opieki nad dzieckiem pozbawiano zawsze polskiego rodzica;
- przebywające w zakładach opiekuńczych lub w rodzinach zastępczych;
- pozostające pod opieką polskich opiekunów;
- rodziców deportowanych, pomordowanych lub wysiedlonych;
- urodzone w Niemczech lub odebrane w Niemczech;
- rodziców deportowanych na roboty;
- zabrane na podstawie zarządzeń specjalnych;
- odebrane przy rozmaitych okazjach;
- porzucone przez rodziców.
Porwania wprost z domu rodzinnego
W pierwszej kolejności ofiarami grabieży padły dzieci z ziem wcielonych do Rzeszy - województwa pomorskie, poznańskie i śląskie, część Małopolski, ziemia łódzka, Zagłębie Dąbrowskie, Kujawy, powiat suwalski i część augustowskiego.
Porwania polskich dzieci miały miejsce przez cały okres okupacji. Znane są przykłady szczególnie brutalnych. Jak sytuacja jednego z dzieci, którego matka wyszła do apteki po lekarstwo. Podczas jej nieobecności pobici zostali pozostali domownicy, a ośmiomiesięczny synek został porwany.
Przykładem na szczególnie brutalne działania wobec Polaków - w tym wielu dzieci - była choćby Akcja Zamość. To były akcje wysiedleńcze i pacyfikacyjne, które zostały przeprowadzone na Zamojszczyźnie od listopada 1942 do sierpnia 1943 roku. Akcja ta objęła łącznie 100-110 tys. wysiedlonych Polaków, w tym aż 30 tys. dzieci, które odebrane rodzinom.
- W tym czasie wyrzucono z domów w 279 wioskach około 110 tysięcy ludzi, w tym ok. 30 tysięcy dzieci - wspominał Kazimierz Kubala w audycji Zdzisławy Janczewskiej nadanej w Polskim Radiu w marcu 1980 roku. Jak dodał, z wysiedleńcami, a zwłaszcza z dziećmi Zamojszczyzny, zetknął się w 1943 roku, kiedy znalazł się na terenie obozu koncentracyjnego na Majdanku jako więzień i był świadkiem, jak ginęli ludzie, ginęły dzieci.
Jak czytamy w artykule "'Aktion Zamosc', czyli niemiecka akcja wysiedlenia Polaków z Zamojszczyzny", transporty wycieńczonych i głodnych najmłodszych zamojszczan skierowano m.in. do Siedlec, gdzie 3 lutego 1943 r. mieszkańcy miasta, na znak protestu wobec bestialstwa Niemców, zorganizowali demonstracyjny pogrzeb dzieciom zmarłym podczas podróży.
Jak podaje Instytut Pamięci Narodowej, przyjmuje się, że ze wspomnianych 30 tys. dzieci, ok. 10 tys. straciło życie bądź zaginęło, a ok. 4,5 tys. przeznaczono do germanizacji. Po wojnie rodzinom udało się odzyskać około 800 dzieci.
Propagandowe "wioski dziecięce"
Dzieci, które były uprowadzane podczas II wojny światowej, były odbierane rodzinom z użyciem przemocy, często wabione były z użyciem podstępu, wiele przypadków dotyczyło porwań dzieci po zamordowaniu ich rodziców.
Najmłodsi kierowani byli do specjalnych ośrodków i wydziałów odpowiednich instytucji, które nazywane były przez nazistowską propagandę jako "wioski dziecięce". Były to tak naprawdę obozy selekcji rasowej. To tam niszczono ich oryginalne metryki i zastępowano je nowymi, zmieniano ich nazwiska na niemieckie.
200 tys. zrabowanych dzieci
Przykładem był Gaukinderheim w Kaliszu. Ośrodek zniemczania dzieci powstał na terenie klasztoru. Działało przy nim tajne biuro meldunkowe, gdzie rejestrowano dzieci przeznaczone do zniemczenia i wywiezienia. Przez zmianę tożsamości dziecka, praktycznie niemożliwa stała się możliwość ich późniejszego odnalezienia i zidentyfikowania.
To właśnie z takich obozów dzieci były przekazywane do rodzin niemieckich. A te, które określane były jako "mało wartościowe", odsyłane były do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Tam albo je eksterminowano, albo przeznaczano do osiedlenia w Generalnym Gubernatorstwie.
Określenie tego, jak wiele polskich dzieci padło ofiarą nazistowskich rabunków, jest trudne do ustalenia. Według szacunkowych danych liczba takich dzieci to ok. 200 tys. Do kraju powróciło zaledwie 15-20 proc. z nich. Większość dzieci, które zostały przymusowo wywiezione z Polski, na zawsze pozostała w Niemczech i nigdy nie dowiedziała się o swoim polskim pochodzeniu.
Ukraińska powtórka z historii
Brutalna historia lubi się niestety powtarzać. Tak jak i przy II wojnie światowej, tak i teraz, podczas wojny w Ukrainie dochodzi do przymusowego wywożenia ukraińskich dzieci do Rosji. Międzynarodowa komisja śledcza Rady Praw Człowieka ONZ już w czerwcu 2022 roku otrzymywała sygnały na temat porwań z domów dziecka na ukraińskich terytoriach okupowanych przez Rosję. Wtedy portal Euromaidan podawał, że od początku inwazji wywieziono tak 5100 dzieci.
W styczniu 2023 roku przedstawicielka ukraińskiej organizacji pozarządowej Regionalne Centrum Praw Człowieka Kateryna Raszewska powiadomiła, że okupant mógł przymusowo wywieźć z Ukrainy od 260 tys. do nawet 700 tys. dzieci (dane na niespełna rok od rozpoczęcia wojny - red.). Władze Ukrainy nie mają niestety możliwości weryfikacji liczby dzieci deportowanych do Rosji.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski