Makabryczne doniesienia z Ukrainy. "Dzieci mogą już nigdy nie zobaczyć swoich krewnych"
Rosjanie dopuszczają się kolejnych makabrycznych czynów w Ukrainie. Według najnowszych doniesień, kolejne grupy dzieci są przymusowo wywożone do Rosji. - Podjęto decyzję, żeby wymordować część Ukraińców, a pozostałych "zdenazyfikować". Zostaną przymusowo zrusyfikowane, zostanie im odebrana pamięć o Ukrainie. Władze Rosji nie ukrywają swoich zbrodniczych zamiarów - mówi w rozmowie z WP Maria Domańska, ekspertka ds. Rosji z Ośrodka Studiów Wschodnich. - On naprawdę kradnie naszą przyszłość - dodaje kolejny rozmówca WP Maks Grabowski, dziennikarz telewizji Sigma, ocalały z Mariupola.
29.08.2022 12:30
Po raz kolejny docierają do nas informacje o przymusowym wywożeniu ukraińskich dzieci do Rosji. Międzynarodowa komisja śledcza Rady Praw Człowieka ONZ już w czerwcu otrzymywała sygnały na temat porwań z domów dziecka na ukraińskich terytoriach okupowanych przez Rosję.
Rosjanie od początku inwazji wywieźli z Ukrainy na swoje terytorium 5100 dzieci - podał ukraiński portal Euromaidan. Moskwa umieszcza małoletnich w rosyjskich rodzinach, aby zrusyfikować i odciąć ich od najbliższych. Powołując się na ukraińską rzeczniczkę praw dziecka Darię Herasymczuk, Euromaidan wskazał, że wywóz dzieci na teren Rosji "to zbrodnia, która musi poruszyć sumienie świata".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daria Herasymczuk, ukraińska rzeczniczka praw dziecka podkreśliła, że nie wszystkie poszukiwane dzieci są sierotami. Na liście są także te, które wywieziono razem z rodzicami lub bliskimi, a także dzieci, które zostały przymusowo rozdzielone z rodziną.
Już w kwietniu informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, że Rosjanie zapowiadali, że "sieroty i dzieci, które trafiły do Rosji bez rodziców, będą adoptowane przez rosyjskie rodziny w ramach uproszczonej procedury i dostaną rosyjskie dokumenty".
- Oznacza to, że będą poddane asymilacji. Sprzeciwiają się temu obrońcy praw człowieka i Ukraińcy, mówiąc, że to w rzeczywistości porwania - mówiła w wywiadzie dla WP Katarzyna Chawryło z Ośrodka Studiów Wschodnich.
30 maja rosyjski prezydent Władimir Putin wydał dekret o uproszczeniu trybu nadawania rosyjskiego obywatelstwa ukraińskim wychowankom domów dziecka.
"Przymusowe przekazywanie dzieci członków jednej grupy do innej jest ludobójstwem"
Władze Krasnodaru oznajmiły w ostatnich dniach, że "ponad 1000 dzieci z Mariupola znalazło nowe rodziny w Rosji". Maria Domańska, ekspertka ds. Rosji z Ośrodka Studiów Wschodnich, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "najpierw okupanci wymordowali ich rodziców i zrównali z ziemią rodzinne miasto, a następnie porwali dzieci do Rosji i teraz próbują te przestępstwa 'zalegalizować', chwaląc się adopcjami".
- Dzieci, przekazane rosyjskim rodzinom, mogą już nigdy nie zobaczyć swoich rodziców czy krewnych. Zostaną przymusowo zrusyfikowane, zostanie im odebrana pamięć o Ukrainie - mówi.
I dodaje, że "w rozumieniu Konwencji ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 r., przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy jest ludobójstwem, jeśli ma na celu zniszczenie narodu w całości lub w części". - Istnieje pojęcie ludobójstwa kulturowego, w myśl którego kryterium zbrodni jest nie tyle fizyczna eksterminacja członków danej grupy, ile unicestwianie tożsamości tej grupy, zniszczenie jej jako odrębnego bytu - podkreśla.
Zobacz także
"Rosja może grać ich losem jako kartą przetargową"
- Władze Rosji nie ukrywają swoich zbrodniczych zamiarów. Najpierw przez całe lata odmawiano uznania, że naród ukraiński jest bytem odrębnym od rosyjskiego, że ma własną kulturę, język i tożsamość, odmawiano Ukrainie prawa do nazywania się suwerennym państwem (tezy takie otwarcie głosił Putin, a za nim powtarzała je cała rosyjska propaganda państwowa - przyp red.). Następnie podjęto decyzję, realizowaną od lutego, żeby wymordować część Ukraińców, a pozostałych "reedukować", "zdenazyfikować". Niekiedy propagandyści wprost mówili o konieczności "deukrainizacji Ukrainy" - podkreśla ekspertka.
Jak zaznacza, "warto pamiętać, że okupanci dopuszczają się na zajmowanych terenach nie tylko bezpośredniego terroru wobec cywilów, ale też np. niszczą zasoby biblioteczne i archiwalne, rugują język ukraiński ze szkół, niszczą ukraińskie pomniki".
Ekspertka podkreśla, że "według szacunków ONZ, do Rosji trafiło ponad 2 mln Ukraińców". - Często był to jedyny kierunek, w którym mogli się udać, żeby uciec przed rosyjskimi rakietami. Część z nich wywożono pod przymusem. Ci ludzie, przebywający na terytorium państwa-agresora, są zakładnikami putinowskiego reżimu. Rosja może grać ich losem jako kartą przetargową w przyszłych negocjacjach z Ukrainą - wyjaśnia.
Domańska dodaje, że "sytuacja ukraińskich uchodźców w Rosji jest bardzo zróżnicowana w zależności od regionu". - Obrońcy praw człowieka otrzymują jednak liczne doniesienia o problemach z legalizacją pobytu (jedynie w pojedynczych przypadkach przyznany został status uchodźcy - przyp. red.). Wbrew obietnicom władz, wiele rodzin nie dostaje zapowiedzianej pomocy finansowej, są zatem pozbawione środków do życia. Ci, którzy szukają pracy, nierzadko słyszą, że najpierw powinni postarać się o rosyjskie obywatelstwo - podkreśla.
"Putin kradnie naszą przyszłość"
Maks Grabowski, dziennikarz telewizji Sigma, ocalały z Mariupola, w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "pierwsze tego dowody zaczęły się pojawiać, gdy tylko Rosjanie weszli do Mariupola".
- Deportowali do Rosji dzieci ze schronów bombowych, dzieci, których rodzice zginęli. Oddzielali dzieci od rodziców. W sieciach społecznościowych Rosjanie aktywnie dyskutują na ten temat i cieszą się nawet, że nasze dzieci są wywożone do Rosji, a nie ewakuowane na terytorium wolnej Ukrainy - mówi.
I podkreśla, że "Putin podpisał dekret o uproszczeniu nabywania rosyjskiego obywatelstwa dla skradzionych dzieci". - On naprawdę kradnie naszą przyszłość - dodaje.
Olena Halushka, współzałożycielka Międzynarodowego Centrum Zwycięstwa Ukrainy, zamieściła na Twitterze screeny ze wspomnianych wpisów Rosjan.
Napisała: "Rosjanie są dumni, że porwali 1300 dzieci z Mariupola, z których 1000 jest już umieszczonych w rodzinach w całym państwie terrorystycznym. Cały drugi akapit wiadomości poświęcony jest premiom finansowym dla rodzin, które 'adoptują' dzieci (...)".
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski