Tylko jedna lekcja religii. "Część biskupów była skłonna przyznać"
Zmniejszenie liczby lekcji religii w szkołach jest prostym rozwiązaniem, gdyż "tu nie ma konfliktu społecznego" - uważa minister edukacji Barbara Nowacka. - Również część biskupów była skłonna przyznać, że te dwie godziny to jest naprawdę dużo i też bardzo często ciężko to zagospodarować materiałem - powiedziała.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przekazało, że od 1 września w szkołach będzie tylko jedna lekcja religii tygodniowo. Spotkało się to z nerwową reakcją episkopatu. "Kościół katolicki będzie podejmował kroki prawne w obronie spraw związanych z lekcją religii" - przekazał przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP bp Wojciech Osial.
Barbara Nowacka w TVN24 tłumaczyła, że w odróżnieniu od ostrożności z edukacją zdrowotną, tu decyzja była prosta, gdyż "nie ma konfliktu społecznego".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kosiniak-Kamysz wszedł w kompetencje Nowackiej? Wściekłość w MEN
- 30 proc. wyborców PiS jest za tym, żeby była jedna lekcja religii. Więc nikt nie widzi realnie potrzeby, mówiąc szczerze. Również część biskupów była skłonna przyznać, że te dwie godziny to jest naprawdę dużo i też bardzo często ciężko to zagospodarować materiałem - mówiła.
Podkreśliła, że oficjalne stanowisko duchownych jest oczywiście inne i rozumie, że będą go bronić. - Mam nadzieję, że też w ramach tej obrony wesprą katechetów w możliwości zdobycia dodatkowych kompetencji, co będzie robił MEN - powiedziała.
"Proponują coś, na co nawet PiS się nie zgodził"
Dodała, że biskupi naciskali, by lekcje religii były obowiązkowe. - Czyli proponują coś, na co nawet PiS się nie zgodził. To nie będzie przedmiot obowiązkowy w Polsce. Jest to przedmiot nieobowiązkowy, będzie na pierwszej lub ostatniej lekcji - mówiła.
- Każdy, kto spojrzy, też realistycznie na to, jak rozłożone są przedmioty, ile młodzież w ciągu tego kształcenia szkoły podstawowej ma religii, a ile ma innych przedmiotów, to wie, że dobrze jest przywrócić równowagę. Młodzież potrzebuje czasu, żeby się przygotowywać, uczyć, żeby czytać książki, rozwijać się, mieć dodatkowe pasje, czas wolny i sport. I dlatego decyzja jest taka - jedna lekcja religii. Zresztą wiem, że Episkopat też się przygotowuje od dawna do tej zmiany, więc nie są zaskoczeni. Natomiast nie jest prawdą, że my jesteśmy w tej sprawie zobligowani do porozumienia - powiedziała.
Zaznaczyła, że rząd spotykał się z przedstawicielami Kościoła i związków wyznaniowych. - Ale jeżeli ktoś nie chce porozumienia i mówi cały czas nie, no to my nie możemy czekać. Kościół nie ma prawa weta w sprawie rozporządzeń ministra - powiedziała.
Czytaj więcej:
Źródło: TVN24