Słynął z okrucieństwa. Na sesje w katowni patrzył z kochanką
Gdyby nie istniał naprawdę, mógłby być ikoną sadyzmu rodem z filmów Quentina Tarantino. Hauptsturmführer Klaus Barbie osobiście torturował ofiary na wszelkie możliwe sposoby. Gestapowiec potrafił też obserwować sesje w katowni znad posiłku lub z kochanką na kolanach. W katalogu zbrodni "Rzeźnika Lyonu" jest m.in. schwytanie lidera ruchu oporu we Francji, a także wywózka tysięcy Żydów na śmierć. Niemiec uchodził sprawiedliwości przez dekady, między innymi dzięki pomocy amerykańskich służb. Ostatecznie wpadł 40 lat temu.
05.02.2023 | aktual.: 06.02.2023 19:34
W sobotę 5 lutego 1983 r. na lotnisku wojskowym w Orange na południu Francji wylądował samolot odrzutowy DC-8. Maszyną, z której na co dzień korzystał prezydent Republiki, przetransportowano z Ameryki Południowej niewysokiego, łysego starszego mężczyznę. Owym niepozornym "vipem" był ścigany od dziesięcioleci Klaus Barbie - prześladowca Żydów i Résistance, który aresztował i zakatował samego lidera ruchu oporu nad Sekwaną Jeana Moulina.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem niemieckiego oprawcę przewieziono do Lyonu, na miejsce jego dawnych zbrodni. Tam, w różnych punktach miasta, czekały już na niego rozwścieczone tłumy. Wśród nich znajdowały się żądne zemsty ofiary "Rzeźnika". Jedna z kobiet, którą podczas okupacji wysłał do obozu w Drancy, zamierzała wykonać na nim wyrok ad hoc i miała przy sobie strzelbę. Funkcjonariusze jednak w porę udaremnili tę mocno amatorską próbę zamachu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatecznie około godz. 22:30 jasnoniebieska policyjna furgonetka z byłym gestapowcem w środku przekroczyła bramy lyońskiego więzienia z Montluc. Był to akt symboliczny. - 40 lat po popełnieniu zbrodni, Barbie spędzi noc w celi z duchami ludzi, których zamęczył - komentował wówczas francuski minister sprawiedliwości Robert Badinter.
Koniec końców gestapowiec pomęczył się z cieniami swoich ofiar znacznie dłużej - spędził we francuskich więzieniach ponad 8 lat, czyli resztę pozostałego mu życia. Zważywszy na jego udokumentowany wojenny "dorobek", wyrok nie mógł być inny.
Łowca brunatnych gejów
Rodzina Barbie, o ironio, najprawdopodobniej miała francuski rodowód. Ich nazwisko, wedle rodzinnej legendy, pierwotnie brzmiało "Barbier" (fr. fryzjer). Przodkowie gestapowca mieli zbiec z pogrążonej w chaosie rewolucji Francji do Nadrenii pod koniec XVIII w. To właśnie tam, w sennym Bad Godesburg na przedmieściu Bonn, w 1913 r. urodził się Klaus.
Jego dzieciństwo było dalekie od beztroskiej idylli. Ojciec, z zawodu nauczyciel, nie mógł się pozbierać po przeżyciach na froncie I wojny światowej. Tęgo pił, a także znęcał się nad Klausem i jego bratem. Dlatego też przyszły esesman bardzo się cieszył, gdy jako nastolatka wysłano go do szkoły w internatem - miał trochę spokoju i wolności. Nie wykorzystywał ich jednak efektywnie. Był bardzo przeciętnym uczniem, maturę zdał dopiero po paru podejściach.
W 1933 r. na rodzinę Barbiego spadły dwie tragedie: tuż po sobie zmarli mu kolejno ojciec i brat. 20-latek został sam z matką - bez perspektyw na studia i bez pracy w środku szalejącego światowego kryzysu finansowego. Szukał swojej drogi. I tak trafił na letni obóz organizowany partię nazistowską. Szybko zaczął się identyfikować z rasistowsko-nacjonalistyczną ideologią głoszoną przez Adolfa Hitlera. Do tego urzekła go "dyscyplina i atmosfera braterstwa panująca w ruchu". Na przestrzeni paru tygodni stał się fanatykiem III Rzeszy, którym pozostał, jak zaznaczał, przez resztę życia.
Za tym "brunatnym olśnieniem" poszedł wybór kariery. W 1935 r. przyjęto go w szeregi SS. Mało tego. Od razu przydzielono go do elitarnej Służby Bezpieczeństwa (SD), zwalczającej "wrogów wewnętrznych" w NSDAP oraz wszelkich "politycznych przeciwników III Rzeszy".
Mimo to pierwsze zadania Barbiego nie należały do najbardziej prestiżowych. Najpierw wyłapywał prostytutki i sutenerów w Berlinie. Potem przeniesiono go do Düsseldorfu, gdzie brał udział w prześladowaniach Żydów, a także tropił homoseksualistów w nazistowskich szeregach. Zidentyfikowanych w gejowskich klubach dostojników z Hitlerjugend, SS czy NSDAP brutalnie bił i wsadzał do aresztów.
Amsterdamskie wprawki
Wiosną 1940 r. Klaus Barbie wkroczył w kolejny etap życia. Ukończył szkołę oficerów bezpieczeństwa w Berlinie-Charlottenburgu, uzyskując stopień Untersturmführera (podporucznika). Kilka dni później wziął ślub z 23-letnia Regine Willms, koleżanką z NSDAP. Następnie ruszył na wojnę - III Rzesza rozpoczęła właśnie podbój Holandii, Belgii, a potem Francji.
Jako pierwsi ciężką rękę Barbiego poznali mieszkańcy Amsterdamu. Esesman odpowiadał za wyłapywanie masonów, a także prześladowanie miejscowej 75-tysięcznej społeczności żydowskiej. Przeprowadził również operację konfiskaty i przejęcia firm tych ostatnich, odcinając ich od możliwości zarobkowania. Poza tym w lutym 1941 r., po brutalnej akcji, wydzielił z miasta zamknięte getto.
Bezlitośnie pacyfikował każdy przejaw oporu. Gdy Żydzi odparli pogromowo usposobionych holenderskich bojówkarzy-kolaborantów, Barbie w zemście natarł na dzielnicę ze swoimi esesmanami. W efekcie aresztowano i wysłano do obozu koncentracyjnego w Mauthausen 425 Żydów. Większość z nich nie dożyła końca wojny.
Zaangażowanie w takie właśnie operacje centrala w Berlinie ceniła bardzo mocno. Dlatego też wiosną 1942 r. Barbie opuścił Amsterdam w stopniu Obersturmführera (porucznik) i z Żelaznym Krzyżem II klasy na piersi.
Rzeźnik w Lyonie
Po krótkim epizodzie w Dijon w listopadzie 1942 r. Barbie przybył do Lyonu, miasta dopiero co objętego niemiecką okupacją. Trafił pod skrzydła 34-letniego Wernera Knaba - doktora praw po angielskich uczelniach, mającego za sobą m.in. udział w masowych rozstrzeliwaniach Żydów na Ukrainie - który dowodził strukturami SD-Sipo w regionie Rodan-Alpy. Barbie został u niego szefem Sekcji IV, czyli miejscowej komórki Gestapo. Jego wybór na to stanowisko zdawał się naturalny, zważywszy na doświadczenie, fanatyzm i znajomość francuskiego.
Lyon znany był jako "stolica Resistance". Przed przybyciem niemieckich wojsk okupacyjnych, w przeciągu dwóch lat (1940-42) rządów kolaborantów z Vichy, w sprzyjającej konspiracji gęstwinie średniowiecznych zaułków i piwnic namnożyły się komórki ruchu oporu - zarówno te komunistyczne, jak i powiązane z Komitetem Wolnej Francji Charlesa De Gaulle’a. Także okolice miasta, góry pełne odizolowanych wiosek i masywów leśnych, ułatwiały funkcjonowanie podziemia. Te same czynniki umożliwiały przetrwanie tysiącom żydowskich uchodźców, próbującym wyrwać się z niemieckich sieci struktur Zagłady. Zadaniem Klausa Barbiego było przeprowadzenie "czystki" wśród obu opisanych grup.
Gestapowiec miał pod sobą 120-osobową "prywatną armię", w której służyło ponad 50 Francuzów. Liderem tych kolaborantów był niejaki Francis Andre alias Gueule Tordue ("Krzywa Gęba") - faszysta i brutal ze zdeformowaną w wypadku drogowym twarzą (na zdjęciu wyżej). Nie tylko wspierał Barbiego w walce z ruchem oporu, ale również miał "na boku" własny interes - stworzył gang, który zabijał i okradał cywilów pod parasolem ochronnym władz okupacyjnych.
Zresztą Francuzów chętnych do współpracy z Gestapo było znacznie więcej. Gdy siatka niemieckich informatorów się rozrosła, zaczęły wpadać kolejne grupy ruchu oporu, a także angielskie komórki szpiegowskie (np. grupa braci Newtonów). Pojmani konspiratorzy trafiali do lyońskiego Hotelu Terminus, gdzie w eleganckich pokojach Barbie i jego ludzie urządzili swoje katownie. Każdą z nich wyposażono w wannę (napełniane lodowatą bądź wrzącą wodą), łóżko z pasami, kable elektryczne, a także piekarnik, w którym grzały się pogrzebacze. Wielu nieszczęśników, którzy tu trafili, przesłuchiwał osobiście - bijąc ich, przypalając, podtapiając.
- To był potwór. Zawsze miał w ręku pałkę. Bił więźniów i zachęcał kolegów, by szli w jego ślady - relacjonował po latach Maurice Baudet, członek Resistance, który przeszedł przez izbę tortur Barbiego. Ofiary gestapowca zgodnie twierdziły, że zadawanie bólu wyraźnie sprawiało mu przyjemność. Wspominały, że często w czasie sesji tortur puszczał wesołą muzykę. Czasem miał na nie zapraszać swoją francuską kochankę - zadawał pytania bitym, gdy ona siedziała mu na kolanach.
Sukces w walce z ruchem oporu przyniosła mu nie tyle brutalność, co wręcz zwierzęca znajomość ludzkich słabości i determinacja. Największym jego osiągnięciem było schwytanie 21 czerwca 1943 r. Jeana Moulina - jednego ze zjednoczycieli Resistance i emisariusza de Gaulle’a. Barbie torturował go osobiście. Już po pierwszym przesłuchaniu, jak podawali świadkowie, aresztant nie mógł chodzić o własnych siłach, a jego twarz była tak zmasakrowana, że z trudem dało się go rozpoznać. Mimo nieludzkich mąk, Moulin nie wydał nikogo. Zmarł dwa tygodnie po aresztowaniu podczas transportu do Niemiec.
Druga najbardziej znana zbrodnia gestapowca miała miejsce w kwietniu 1944 r. Barbie zlikwidował wówczas schronisko dla żydowskich dzieci w miejscowości Izieu w Owernii. W efekcie 42 maluchy trafiły do komór gazowych Auschwitz, a siedmioro ich opiekunów rozstrzelano.
Klaus Barbie stał na czele Gestapo w Lyonie przez 18 miesięcy. Jak szacują historycy, ponosi on bezpośrednią odpowiedzialność za śmierć przeszło 4 tys. osób, a także deportację co najmniej 7,5 tys. Żydów, z których większość zginęła w Auschwitz.
Mimo tego, że był osobą dość znaną i znienawidzoną, często poruszał się po Lyonie bez ochrony. Miał swoje ulubione restauracje, do których chadzał samotnie w cywilnym ubraniu. Francuskie podziemie o tym wiedziało, ale nie kiwnęło palcem, by go zamordować.
Czego nie uczyniła Resistance, zrobiła "francuska choroba". Latem 1944 r. gestapowiec nabawił się choroby wenerycznej i został ewakuowany do szpitala w Rzeszy. We wrześniu tego samego roku Niemcy zostali wyparci przez aliantów z Lyonu.
Człowiek Amerykanów
Po wojnie Klaus Barbie pozostawał bezkarny przez niemal 40 lat. Najpierw, w 1947 roku, został współpracownikiem wywiadu amerykańskiego. Potem, dzięki pomocy służb Waszyngtonu, zbiegł jednym z tzw. szczurzych kanałów do Ameryki Południowej. Od 1951 r. mieszkał w Boliwii jako "Klaus Altmann". Żył dostatnio. Handlował bronią, a także wspierał miejscowe junty wojskowe swoją ekspercką wiedzą w "zakresie bezpieczeństwa", czyli przeprowadzania skutecznych kampanii terroru, tutaj wymierzonych głównie w grupy komunistyczne i lewicowe.
W 1971 r. na jego trop wpadli francuscy "łowcy nazistów" - Serge i Beate Klarsfeldowie. Jednak dopiero po zmianie rządów w Boliwii, przeszło dekadę później, Francji udało się doprowadzić do ekstradycji Barbiego/Altmanna.
Po trzyletnim procesie, w 1987 r., francuski sąd skazał "Rzeźnika Lyonu" na dożywocie. Klaus Barbie zmarł na białaczkę w 1991 r.
Czytaj też:
Wojciech Rodak, dziennikarz Wirtualnej Polski