Trwa ładowanie...

Tatry. Tłumy turystów i seria groźnych wypadków

Tatry. W niedzielę - ostatni dzień przed wejściem obostrzeń związanych z koronawirusem - tłumy turystów opanowały szlaki w najwyższym polskim paśmie górskim. Przyczyniło to się do serii groźnych wypadków. Wielokrotnie do akcji wchodził TOPR.

Tatry. Tłumy turystów i seria groźnych wypadkówTatry. Tłumy turystów i seria groźnych wypadkówŹródło: PAP, fot: PAP/Grzegorz Momot, Grzegorz Momot
d3iiwjf
d3iiwjf

Tatry zalała fala turystów. W niedzielę 27 grudnia pierwszy raz od dawna pojawiło się słońce. Pogoda była mroźna, lecz słoneczna, co tylko zachęciło Polaków do ruszenia w góry.

Tatry. Tłumy turystów na szlakach. Seria groźnych wypadków

Napływ turystów w Tatrach przyczynił się niestety do większej liczby groźnych wypadków. Jeden z nich miał miejsce na szlaku wiodącym na Rysy.

- Spod wierzchołka spadło dwóch mężczyzn, którzy w wyniku poślizgnięcia się spadli kilkaset metrów w okolicę tzw. Buli pod Rysami - przekazał dyżurny TOPR.

Obaj mężczyźni wymagali pomocy medycznej. Śmigłowcem TOPR zabrano ich z Tatr do szpitala w Nowym Targu. Ich obrażenia określono jako "groźne". Z Rysów śmigłowcem zabrano też inną osobę, która również poślizgnęła się i spadła po śniegu.

Zobacz też: Koronawirus. Kiedy zaszczepi się Mateusz Morawiecki? Padła deklaracja ws. zapisów

Kolejna interwencja TOPR miała miejsce w rejonie Czerwonych Wierchów. Tam słabo przygotowany turysta zasłabł z powodu wysiłku. Silny wiatr uniemożliwił lot śmigłowcem. W Tatry wyruszyła grupa ośmiu ratowników TOPR.

d3iiwjf

Z powodu oblodzenia szlaków w tatrach urazów nabawiła się także trójka turystów, którzy wchodzili na Kozi Wierch. - Choć początkowo wypadek wyglądał groźnie, na szczęście dla turystów zakończył się potłuczeniami. Na miejsce wypadku ratownicy udali się na pokładzie śmigłowca, ale po dotarciu do poszkodowanych okazało się, że zeszli oni o własnych siłach na dół - tłumaczył w rozmowie z PAP dyżurny TOPR.

Tatry. W górach tłumy narciarzy. Stoki pełne, ratownicy w akcji

Mroźna i słoneczna pogoda przyciągnęła nie tylko turystów. W Tatrach pojawiła się cała rzesza narciarzy. Stoki narciarskie okupowane były też w innych częściach Polski. Prawdziwe zatrzęsienie przeżyli właściciele wyciągów w Bałtowie pod Ostrowcem Świętokrzyskim, o czym informowaliśmy w niedzielę w Wirtualnej Polsce.

Tłumy narciarzy na stokach przełożyły się także na liczbę wypadków. - Biały Krzyż, Juliany, Wisła. Było dużo wypadków. Najpoważniejszych obrażeń doznała 30-latka, która złamała oba podudzia na wysokości stawu skokowego i dłoń. Jechała na sankach z boku trasy na Julianach - relacjonował w rozmowie z PAP Ratownik dyżurny Grupy Beskidzkiej GOPR Włodzimierz Lach.

Tłumy turystów i narciarzy to także spore utrudnienia w ruchu drogowym. Osoby, które w niedzielę wieczorem próbują wydostać się m.in. z Zakopanego, Szczyrku czy Wisły muszą nastawić się na cierpliwość. W korkach trzeba odstać nawet kilka godzin.

d3iiwjf

Wszystko to z powodów narodowej kwarantanny, która w życie wchodzi od poniedziałku 28 grudni i potrwa do 17 stycznia 2021 roku. Decyzją rządu w tym czasie zamknięte będą wszystkie punkty fitness w kraju, a także stoki narciarskie. Takie działanie rządzący tłumaczą troską o zminimalizowanie liczby zakażeń w związku z nadchodzącą III falą zakażeń koronawirusem, które przewidywana jest na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku.

Źródło: PAP

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3iiwjf
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3iiwjf
Więcej tematów