Tanie mieszkania dla biednych, a nie dla polityków. Ziobro zaprezentuje nowy projekt
Nieruchomości, które powstały dzięki zaangażowaniu publicznych środków, nie będą mogły być wynajmowane i sprzedawane politykom oraz wysoko postawionym urzędnikom. To najważniejszy punkt rozwiązania, które opracowało Ministerstwo Sprawiedliwości.
Wirtualna Polska poznała projekt wraz z jego uzasadnieniem. Z naszych informacji wynika, że w najbliższym czasie zostanie on oficjalnie przedstawiony.
Jak słyszymy w resorcie sprawiedliwości, to odpowiedź na coraz częściej występujące patologie, gdy lokalni politycy i wpływowi urzędnicy zarabiają na mieszkaniach budowanych przez gminy lub spółki komunalne.
"Wejście w życie projektu powinno spowodować eliminację zjawisk patologicznych, w tym korupcjogennych, a co za tym idzie zwiększenie dostępności lokali mieszkalnych dla osób rzeczywiście ich potrzebujących" - wskazano w uzasadnieniu.
Awantura w Opolu
Kluczowe zmiany obejmą ustawę o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa.
To na jej podstawie powstają spółki specjalizujące się w budowie mieszkań, które z reguły są kontrolowane przez gminy. Jako że w kosztach powstania nieruchomości partycypuje Skarb Państwa lub samorząd terytorialny, a działalność w założeniu jest niekomercyjna, lokale mogą być udostępniane taniej.
Ogólne założenie jest takie, że mieszkania są wynajmowane - taniej niż na wolnym rynku. W wyjątkowych sytuacjach mogą być też sprzedawane.
Założenie ustawodawcy było takie, by w lokalach tych zamieszkiwały osoby mające zbyt mało pieniędzy np. na zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego, a jednocześnie nieutrzymujące się z systemu pomocy społecznej oferowanego przez państwo.
Jak jednak spostrzega Ministerstwo Sprawiedliwości, szybko pojawiły się patologie.
- Nieruchomości budują gminne spółki kontrolowane przez lokalnych polityków. I dziwnym trafem ci politycy oraz związani z nimi urzędnicy wynajmują lub kupują mieszkania budowane dla biedniejszej części społeczeństwa - mówi nam jedna z osób pracujących nad projektem ustawy.
W części tzw. społecznych inicjatyw mieszkaniowych (zalicza się do nich znane od lat towarzystwa budownictwa społecznego) przyjmuje się regulaminy, zgodnie z którymi prawo do lokalu przysługuje temu, który jako pierwszy się zgłosi i wpłaci określoną kwotę.
W maju 2022 r. w tej sprawie powstało zamieszanie wokół prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego. Kupił on dwa mieszkania od Opolskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które właścicielem jest gmina Opole, a sam Wiśniewski jest uznawany za beneficjenta rzeczywistego tej spółki.
Politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry domagali się dymisji prezydenta miasta.
Sam Wiśniewski wskazywał, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo żadnego mieszkania sobie nie przyznał, lecz je po prostu kupił; tak jak - zdaniem Wiśniewskiego - mogła to zrobić każda inna osoba. Zaznaczył przy tym, że nie dostał żadnego rabatu ani innego rodzaju preferencji przy zakupie.
- Ta ustawa to lex Wiśniewski. Tak by kolejni prezydenci miast, burmistrzowie czy wójtowie już nie kupowali tanio mieszkań budowanych przy udziale publicznych pieniędzy - twierdzi nasz rozmówca z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Nie dla elity
Projekt ustawy przewiduje, że mieszkania w ramach społecznych inicjatyw mieszkaniowych powinny być w pierwszej kolejności przyznawane osobom najbardziej potrzebującym, czyli takim, które z różnych przyczyn nie mogą uzyskać prawa do lokalu socjalnego, których dotychczasowe warunki mieszkaniowe nie spełniają standardów lokali socjalnych, a jednocześnie nie stać ich na zaciągnięcie kredytu hipotecznego na zakup mieszkania.
Krótko mówiąc: nie wolno będzie stosować kryterium "kto pierwszy, ten lepszy".
Radykalnie zostanie ograniczona też możliwość szybkiej sprzedaży wybudowanych lokali. W nowej ustawie zostanie wskazane, że społeczne inicjatywy mieszkaniowe nie mogą prowadzić działalności zbliżonej do deweloperskiej i muszą funkcjonować non profit. Regułą będzie więc najem długoterminowy z możliwością dojścia do prawa własności przez wieloletniego najemcę.
Kolejna kwestia to wprowadzenie zakazu zawarcia umowy najmu ze społeczną inicjatywą mieszkaniową przez ściśle określony krąg osób. Chodzi m.in. o ważnych urzędników państwowych i samorządowych oraz prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, a także członków rad gmin i miast.
Zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości pozycja materialna osób pełniących te urzędy powinna być na tyle ugruntowana, że nie potrzebują one dodatkowego wsparcia w postaci tańszego mieszkania.
W ustawie o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego zostanie z kolei wprowadzony obowiązek złożenia oświadczenia przez potencjalnego najemcę lokalu o nieposiadaniu tytułu prawnego do innego lokalu mieszkalnego.
Takie oświadczenie będzie składane pod rygorem odpowiedzialności karnej.
Resort sprawiedliwości tłumaczy to w ten sposób, że zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych przez państwo powinno opierać się w pierwszej kolejności na zapewnianiu dachu nad głową obywatelom, a nie umożliwianiu zamieszkiwania w kilku różnych lokalach. Tym bardziej że w praktyce nie chodzi przecież o korzystanie z kilku mieszkań, lecz o tanie wynajmowanie nieruchomości od gminy i droższe jej podnajmowanie na wolnym rynku, np. za pośrednictwem internetowych platform.
Od jednego z "ziobrystów" usłyszeliśmy lekko pokpiwającym tonem, że ministrowie na pewno zgodzą się z tezą, że dofinansowywane przez państwo mieszkania są dla przeciętnych obywateli, a nie dla elity.
Jednak projekt ustawy stworzony przez Ministerstwo Sprawiedliwości nie był jeszcze konsultowany z innymi ministerstwami.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl