"Ostrzegaliśmy was". Tajemnicza zapowiedź MON Ukrainy

Morza szum, ptaków śpiew, drink z palemką i... wybuchy. Tak może wyglądać tegoroczny sezon wakacyjny na Krymie. A przynajmniej tak widzi to ministerstwo obrony Ukrainy. I ostrzega: drodzy turyści, przypomnimy wam, że trwa brutalna wojna.

Tajemnicza zapowiedź MON Ukrainy. "Nie ma mowy o sielankowym wypoczynku"
Tajemnicza zapowiedź MON Ukrainy. "Nie ma mowy o sielankowym wypoczynku"
Źródło zdjęć: © East News, Getty Images
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

03.07.2023 | aktual.: 03.07.2023 18:14

Nagranie zamieszczone na Twitterze przez ukraińskie ministerstwo obrony wygląda jak klip do letniego przeboju. Latająca nad głowami turystów mewa, w tle utwór "Holiday" w wykonaniu Madonny, kolorowe napisy: "wielkie plany tego lata?", świetnie bawiący się ludzie i wstawki z różnych filmów, jak choćby z kultowej sceny w "Dirty dancing".

Wszystko wygląda bajecznie. Do czasu. Na ekranie, nadal w kolorowej wersji, nagle pojawia się informacja: "zalecenia dotyczące przebywania na niektórych plażach". Później mamy już tylko wybuchy i napis: "Ostrzegaliśmy was zeszłego lata, by nie zbliżać się do Krymu. Nasza sezonowa prognoza pogody zapowiada burze z piorunami".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na tym ostrzeżeniu wideo się kończy. Czyżby więc cukierkowym klipem Ukraina przygotowywała nas do tego, że szykuje się powtórka z zeszłorocznych wakacji?

Przed rokiem w Nowofedoriwce na Krymie doszło do serii eksplozji. Wśród turystów i mieszkańców wypoczywających w letnim anturażu wywołało to panikę.

Na licznych nagraniach, które udostępniane były wówczas w internecie, widać było osoby uciekające z plaży czy sznur samochodów stojących w korku na drogach wyjazdowych. Ci, którzy stali się świadkami tego zdarzenia, mówili później: - Następnie zabrano nas do piwnicy i stamtąd usłyszeliśmy przytłumione trzaski.

"Ukraińcy będą uderzać w szlaki komunikacyjne"

Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że na odbicie Krymu musimy jeszcze trochę poczekać, ale możliwe są inne uderzenia na tym kierunku.

- Ukraińcy na pewno będą uderzać w szlaki komunikacyjne na Krym. Chcą zakłócić logistykę dla żołnierzy zgrupowanych po południowo-zachodniej części, czyli na północ od Krymu i przez cały korytarz, bo te siły muszą być odcięte od niesienia pomocy innym kierunkom - podkreśla.

Ekspert dodaje, że Rosjanie przemieszczają teraz siły na kierunkach, na których ukraińska armia chce przełamać obronę.

Rujnowanie rosyjskich planów

Już po zeszłorocznej eksplozji, która uszkodziła prowadzący na Krym Most Kerczeński, zwiększyły się problemy logistyczne wojsk rosyjskich na południu Ukrainy. Kluczowy stał się wówczas lądowy szlak zaopatrzeniowy przez obwód zaporoski.

O zakłóceniu rosyjskiej logistyki można mówić także w tym roku. Stało się to, kiedy - jak poinformowali Rosjanie - Siły Zbrojne Ukrainy przeprowadziły atak rakietowy na most w pobliżu miejscowości Czonhar (przecinający cieśninę między Krymem a obwodem chersońskim). Kolejne próby w te wakacje byłyby nowym elementem rujnującym rosyjskie plany. Docelowo istnieje możliwość wyeliminowania na zawsze przeprawy przez Cieśninę Kerczeńską, co postawiłoby okupantów Krymu w trudnej sytuacji.

- Ukraińcy powinni też atakować zgrupowania i bazy na Krymie. Szczególnie lotnicze, bo stamtąd operuje spora część lotnictwa rosyjskiego. Mają takie możliwości, bo dość dobrze zaimplementowali brytyjską broń Storm Shadow. Daje im to lepszy zasięg - zaznacza płk Matysiak.

"Rosjanie przekierowują ruch na Most Krymski"

Wideo opublikowane przez MON Ukrainy jest - w ocenie płk Matysiaka - także próbą oddziaływania na społeczeństwo, które nadal pamięta wydarzenia z zeszłego roku. - Chcą wzmocnić przekaz i docierać do ludzi, którzy mają zamiar udać się na wakacje na Krym. Rosjanie przekierowują ruch na Most Krymski - nie chcą, by ludzie przemieszczali się innymi drogami i by turyści widzieli skutki działań zbrojnych - dodaje ekspert.

"Nie ma mowy o sielankowym wypoczynku"

Gen. Waldemar Skrzypczak w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla z kolei, że "Ukraińcy na pewno nie będą tymi, którzy atakują plaże z turystami, bo nie są mordercami". - Oni nie zabijają cywili. Jeśli będą uderzali, to na obiekty infrastruktury, która zabezpiecza turystów na wczasach - dodaje.

- Będą płonąć składy paliwa, amunicji, fabryki, statki w portach. Nie ma mowy o sielankowym wypoczynku na plażach krymskich. Niech Rosjanie sobie zbyt wiele nie obiecują - komentuje były dowódca wojsk lądowych.

Przyszłość Krymu zależy od USA i Chin?

Gen. Skrzypczak podkreśla jednak, że "nie ma szans na to, by Ukraińcy - siłami militarnymi - odbili Krym". - Postęp kontrofensywy jest większy niż do tej pory, ale nadal o zbyt małym tempie natarcia. Niech Ukraińcy odbiją rejon Donbasu i Zaporoża. Nie obiecujmy sobie zbyt wiele - dodaje.

- Decyzja ws. przyszłości Krymu zapadnie na szczycie wielkiej dwójki - Chin i USA - a nie na polu walki. Ukraińcy nie mają potencjału, by odbić Krym - zaznacza wojskowy.

Zarówno płk Matysiak, jak i gen. Skrzypczak akcentują, jak ważne są zachodnie dostawy sprzętu dla Ukrainy. W ostatnich dniach prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zarzucił zagranicznym partnerom opóźnianie terminów szkolenia pilotów na myśliwcach F-16.

Pod koniec czerwca Zełenski mówił, że kiedy ukraińscy piloci będą latać na myśliwcach wielozadaniowych F-16, Rosjanie nie będą mieli żadnych szans na ukraińskim niebie. - Mamy koalicję państw, które są gotowe do rozpoczęcia szkolenia dla ukraińskich pilotów. Nie ma jednak harmonogramu misji szkoleniowych. Myślę, że niektórzy partnerzy to przeciągają. Nie wiem, dlaczego to robią - zaznaczył dzień później prezydent Ukrainy.

Zełenski cały czas podkreśla także, jak istotne są dostawy zachodniego sprzętu dla jego kraju. Bez tego - jak mówi - nie jest możliwe efektywne działanie w długim czasie.

Spadek liczby turystów na Krymie

Krym jest jednym z najpopularniejszych regionów wypoczynkowych w tamtym rejonie. Od 2014 roku półwysep okupowany jest przez Rosjan, którzy po wybuchu wojny w Ukrainie są tam głównymi turystami.

Po rozpoczęciu nowego etapu wojny w lutym 2022 roku pojawiły się dane rosyjskich operatorów turystycznych, którzy potwierdzili, że liczba turystów była o połowę mniejsza w porównaniu z latem 2021 roku.

W 2021 roku 60-62 proc. rosyjskich turystów przybyło na Krym połączeniami lotniczymi, jednak kiedy wybuchła wojna, Rosja zawiesiła rejsy na niektórych lotniskach na południu kraju. W 2022 roku 95 proc. turystów z Rosji wjechało na półwysep samochodami, a tylko 5 proc. - pociągiem.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ukrainakrymrosja
Wybrane dla Ciebie