Tybetański rząd na wygnaniu, mający
swą siedzibę w indyjskim mieście Dharamsala, zaapelował o
wszczęcie przez Organizację Narodów Zjednoczonych śledztwa w
sprawie wydarzeń z ostatnich dni w stolicy Tybetu Lhasie.
W objętej zamieszkami stolicy
Tybetu Lhasie chińskie władze postawiły demonstrantom
ultimatum, obiecując "łagodne traktowanie", jeśli uczestnicy
wystąpień z ostatnich dni z własnej woli zgłoszą się do władz do
północy w poniedziałek.
Chińska agencja informacyjna Xinhua,
powołując się na przedstawicieli lokalnych władz
w Tybecie, podała, że w protestach w Lhasie zginęło dziesięć osób.
Szef tybetańskich władz lokalnych
Qiangba Punco zagroził surowymi działaniami wobec
uczestników protestów w Lhasie. Zaprzeczył
jednocześnie, by siły porządkowe użyły tam broni i by w mieście
wprowadzono stan wyjątkowy.
Posłowie z Parlamentarnego Zespołu do spraw Tybetu wystosowali list do ambasadora Chin w Polsce. Zwrócili się w nim o natychmiastowe uwolnienie osób aresztowanych podczas ostatnich protestów oraz wszystkich więźniów politycznych z Tybetu. Zaapelowali też o bezzwłoczne rozpoczęcie kolejnej tury rozmów z przedstawicielami duchowego przywódcy Tybetańczyków, Dalaj Lamy.
Tybetańska sekcja międzynarodowego Penklubu protestuje przeciw przetrzymywaniu w chińskich więzieniach tybetańskich pisarzy. Działaczy Penklubu przeprowadzili w Dharamsali w Indiach marsz protestacyjny.
Przywódca tybetańskich buddystów, Dalajlama, oświadczył, że nie wyklucza możliwości, iż jego następcą może zostać kobieta. Według niego byłoby to nawet pożądane, gdyby poprzez reinkarnację to kobieta została Lamą.
Tybetańczyk, który w Syczuanie na początku sierpnia wznosił okrzyki na cześć Dalajlamy, został skazany przez chiński sąd za "działania wywrotowe" na osiem lat więzienia - podała chińska agencja Xinhua.
Tybetańczyk, który podczas tradycyjnego festiwalu na początku sierpnia wzniósł okrzyki na cześć dalajlamy, został uznany przez sąd za winnego "działań wywrotowych" i "podżegania do podziału Chin" - podało Radio Wolna Azja.
Setki buddyjskich mnichów,
świętujących przyznanie Złotego Medalu Kongresu USA przywódcy
Tybetańczyków dalajlamie, ścierały się z policją w stolicy Tybetu
przez cztery dni - poinformowała prasa hongkońska.
Duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV wyraził pełne poparcie dla mnichów buddyjskich, protestujących od tygodnia przeciwko rządzącej w Birmie juncie wojskowej. Zaapelował też do władz w Rangunie o niestosowanie siły wobec manifestantów.
Kilkuset ludzi aresztowano w chińskiej
prowincji Syczuan, po publicznej manifestacji żądania powrotu z
wygnania dalajlamy, duchowego przywódcy Tybetańczyków -
poinformowały zagraniczne organizacje działające w Chinach.
Wszystkie reinkarnacje żyjących buddów
tybetańskich muszą uzyskać rządowe potwierdzenie lub zgodę
wydziału ds. religijnych - poinformowała chińska agencja
Xinhua powołując się na postanowienie Państwowej Administracji ds.
Religii (SARA).
Z oddanej do użytku przed rokiem Kolei
Tybetańskiej - najwyżej położonej linii kolejowej świata -
skorzystało już półtora miliona ludzi - podały
media chińskie.
Przebywający na wygnaniu w Indiach Dalajlama skrytykował uruchomione w zeszłym roku kolejowe połączenie między Tybetem a Chinami. Dalajlama przemawiał w Dharamsali z okazji 48. rocznicy tybetańskiego powstania przeciwko Chinom.
W lipcu w Tybecie funkcjonować zacznie trzecie
lotnisko. Usytuowano je w Nyingchi, niedaleko granicy z Indiami i
Birmą, 120 km od tybetańskiego Wielkiego Kanionu rzeki Yarlung
Zangbo, który zdaniem chińskich uczonych jest najgłębszy na
świecie.
Władze chińskie nie chcą ujawnić miejsca pobytu
ukrywanego przez władze chińskie 11. panczenlamy, drugiej co do
rangi i prestiżu osobistości w hierarchii tybetańskiej.
Zaakceptowany i namaszczony w 1995 r. przez duchowego lidera
Tybetańczyków, dalajlamę, Gendun Czokji Nima kończy 17 lat.
Wysoki na siedem metrów i ważący 35 ton posąg Mao Zedonga z granitu - największy z tego rodzaju pomników wodza rewolucji i założyciela komunistycznych Chin - ustawiają chińskie władze w Gonggar na przedmieściach stolicy Tybetu, Lhasy - informuje chińska agencja Xinhua.
Odbywające się w Chinach pierwsze
Światowe Forum Buddyjskie to "cyniczna propaganda", która ma
przesłonić represje religijne w Tybecie - uważają organizacje
obrony praw człowieka.
Władze w Pekinie nie wykluczyły wyrażenia zgody na wizytę w Chinach duchowego lidera Tybetańczyków i unormowania stosunków z Watykanem. Dalajlama i Stolica Apostolska muszą jednak przystać na chińskie warunki.
Do końca roku trwać będzie budowa linii
kolejowej do Lhasy, stolicy Tybetu - poinformowała chińska
agencja Xinhua. Zdaniem Pekinu dzięki tej inwestycji do
buddyjskiej krainy ruszy jeszcze większy strumień turystów, ożywi
się gospodarka i podniesie stopa życiowa mieszkańców.