- Nie chcę pomniejszać sytuacji z Warszawy, która była dla nas przykra. Sam rozdawałem ulotki na "patelni". Chodziłem po mieście i czułem bluesa, że nie będzie łatwo. Liczyłem na 35-37 proc., było trochę mniej. Pocieszyłem Jakiego jak to kolega - mówił Tadeusz Cymański w programie "Tłit". Pytany o doniesienia, co dalej, odpowiedział: "To miałkie. Wziąć udział w tych zawodach, być kandydatem, to sukces na wejściu. Reszta jest wtórna. Gdyby Jaki wygrał, byłaby duża niespodzianka, a nawet sensacja. Wiedział, w co wchodzi - był challengerem. To było dotkliwe, kładzie się cieniem, ale nie zmienia oceny wyborów w całym kraju".