Dyrektor szpitala w Międzylesiu dr Jarosław Rosłon powiedział, że lekarze nie chcą pracować, mimo że proponuje im 100 złotych za godzinę dyżurowania. Medycy wyjaśnili nam, czemu odrzucają tę propozycję. - Na Izbie Przyjęć jest tylko jeden lekarz, na którego w trakcie dyżuru czeka nawet 200 pacjentów. Pełniłam taki dyżur, kilku pacjentów do reanimacji na raz. Gdyby nie pomoc pielęgniarek i anestezjologa z innego oddziału, jeden z nich by zmarł... Ja nie chcę mieć na sumieniu życia pacjentów, niezależnie od pieniędzy - mówi Małgorzata*, lekarka pracująca w szpitalu.