Radziwiłł: lista potrzeb Polaków jest długa, służba zdrowia jest piorytetem
Rząd robi bardzo dużo, by sytuacja w służbie zdrowia zmieniła się pod względem organizacyjnym i finansowym; dla pacjentów, ale też dla pracowników - zapewnił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Służba zdrowia jest priorytetem; w przyszłym roku wydamy na nią 92 mld zł - dodał.
18.10.2017 01:23
- W przyszłym roku na pensje dla rezydentów przeznaczymy 1 mld 179 mln zł. To jest absolutnie rekordowa kwota - zaznaczył Radziwiłł w Polsat News, odnosząc się do trwającego od 2 października protestu lekarzy rezydentów. Podkreślił, że z dwóch postulatów zgłaszanych przez protestujących - zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia i zwiększenia wynagrodzeń - oba są spełniane już od dłuższego czasu. - Spieramy się tylko o tempo zmian. To jedyna różnica między nami - powiedział.
- Po raz pierwszy w historii Polski będziemy zwiększać nakłady w tempie wyższym niż wzrost gospodarczy i to w sposób planowy. Ustawa w tym zakresie jest już przygotowana - Stały Komitet Rady Ministrów prawdopodobnie przyjmie ją w tym tygodniu - zaznaczył Radziwiłł.
Wyjaśnił, że nakłady będą zwiększane co roku w tempie 0,2 PKB. - Do roku 2025, czyli za siedem lat - wtedy osiągniemy 6 proc. PKB. Po raz pierwszy w historii polskiej służby zdrowia mamy ustawę, która mówi o minimalnych wynagrodzeniach pracowników medycznych. Ta ustawa w ciągu najbliższych 4 lat oznacza wydanie 17 mld zł na ten cel, aby ludzie w służbie zdrowia nie zarabiali poniżej pewnych progów godności dla poszczególnych zawodów - podkreślił minister.
Zaznaczył, że zwiększanie nakładów na służbę zdrowia ma służyć przede wszystkim pacjentom, którzy są "na pierwszym miejscu". - Zwiększając nakłady na służbę zdrowia będziemy zwiększać wynagrodzenia, ale przede wszystkim myślimy o tym, żeby opieka zdrowotna była lepsza i bardziej dostępna, bo jednym z priorytetów jest likwidacja kolejek - wyjaśnił.
- Finansowanie służby zdrowia jest na za niskim poziomie i rząd jest zdeterminowany, żeby podwyższać te nakłady - zapowiedział Radziwiłł. Jednocześnie zaznaczył, że lista potrzeb Polaków jest długa, a rząd musi "odpowiedzialnie podzielić wspólne pieniądze tak, żeby starczyło na wszystko". - Służba zdrowia jest priorytetem. W przyszłym roku osiągniemy kolejny rekord, prawdopodobnie ok. 92 mld wydamy na zdrowie - poinformował.
Dodał, że część lekarzy-rezydentów dostanie podwyżkę "już od teraz". - Przygotowujemy rozporządzenie - jesteśmy na końcówce drogi, można powiedzieć - kształtujące wynagrodzenia rezydentów. Najmniej będzie to podwyżka w granicach 200-300 zł, najwięcej ok. 1400-1500 zł miesięcznie - poinformował.
Minister zdrowia zapytany o medialne doniesienia dotyczące rekonstrukcji rządu, która miałaby nastąpić 16 listopada i ewentualne odejście ze stanowiska zaznaczył, że "jest przygotowany na taką ewentualność, jednak sam "nie poda się do dymisji". Dodał, że rząd robi "bardzo dużo", żeby sytuacja w służbie zdrowia zmieniła się pod względem organizacyjnym i finansowym, przede wszystkim dla pacjentów, ale także dla pracowników.
Lekarze rezydenci protestują od 2 października; część z nich prowadzi protest głodowy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Jak zapowiedział w Superstacji przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel, akcja ma się rozszerzać. - Jest to akcja całego spektrum środowiska, które widzi, że złe są warunki leczenia Polaków i trzeba to naprawić. W dużej części jest to spontaniczne. Najwyraźniej to tak bardzo mocno Polaków uwiera, zwłaszcza pracowników ochrony zdrowia. To jest manifestacja tego niezadowolenia - podkreślił Bukiel.
Zaznaczył, że dla protestujących najważniejsze nie są wynagrodzenia, ale "chodzi o to, żeby w służbie zdrowia było więcej pieniędzy". - Związek zawodowy rzeczywiście jest i pomaga, ale to jest strajk obywatelski - oświadczył Bukiel. We wtorek siedmiu lekarzy rezydentów ze szczecińskich szpitali rozpoczęło protest głodowy na oddziale położnictwa i ginekologii Samodzielnego Publicznego Specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Zdroje" w Szczecinie. Protestujący mają ze sobą transparenty "Kolejka poniża pacjenta" oraz "Rezydenci jesteśmy z wami".
"Wyrażamy naszą solidarność z kolegami w Warszawie, którzy głodują z powodu bardzo niskich nakładów na ochronę zdrowia. Żądamy ich zwiększenia do poziomu co najmniej 6,8 PKB w ciągu dwóch, trzech lat, skrócenia kolejek, spadku biurokracji w ochronie zdrowia, rozwiązania problemu kadr medycznych oraz poprawy warunków pracy i wynagrodzenia dla pracowników medycznych - powiedział podczas konferencji prasowej wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Michał Bulsa.
- Chcemy, aby rząd zechciał z nami porozmawiać, by przystąpił do negocjacji. Rozmowy dla samej rozmowy nic nie wnoszą dla polskiego pacjenta. Polski pacjent czeka w długich kolejkach, nie może doczekać się na wizytę u specjalisty ani na dobrą rehabilitację - dodał Bulsa. Jak podkreślił, wszyscy protestujący wzięli urlop ze swoich miejsc pracy.